w

Wyciekła treść szokujących ustaleń prokuratury w sprawie Tomasza Lisa. „Poszedł za nią, złapał ją za twarz, przycisnął do ściany i pocałował”

Tomasz Lis - fot. Baranowski/AKPA
Tomasz Lis - fot. Baranowski/AKPA

Tomasz Lis przez dekadę pełnił funkcję redaktora naczelnego Newsweeka. Niespodziewanie w 2022 roku został odsunięty od pracy, bowiem miał niewłaściwe zachowywać się wobec pracowników, a już zwłaszcza kobiet. Wirtualna Polska dotarła do dokumentów prokuratury, która dokonała szokujących ustaleń, a od zeznań świadków włos jeży się na głowie. Dlaczego dochodzenie zostało umorzone?

Tomasz Lis to jeden z najpopularniejszych dziennikarzy w kraju. W przeszłości przez kilka lat współpracował z Telewizją Polską, natomiast później dołączył do ekipy TVN. Był współtwórcą, szefem redakcji oraz prowadzącym główne wydanie Faktów. W międzyczasie realizował się również w prasie. Jego artykuły można było przeczytać na łamach Polska The Times i Gazety Wyborczej. W 2012 objął posadę redaktora naczelnego tygodnika Newsweek Polska, którą piastował przez kolejne 10 lat. Zwolnienie byłego męża Kingi Rusin było sporym zaskoczeniem, ponieważ zarówno jego pracodawca, jak i on sam nie zamierzali zdradzić powodów tej decyzji.

Lis długo mierzył się z poważnymi zarzutami po odejściu z Newsweeka. Pod koniec czerwca 2022 roku Wirtualna Polska opublikowała artykuł Szymona Jadczaka, w którym można było przeczytać, że rzekomo stosował praktyki mogące nosić znamiona mobbingu, o czym wielokrotnie mieli informować jego współpracownicy. Rzekomo doprowadzał niektórych do płaczu i ataków paniki oraz miał seksistowskie odzywki. On sam jeszcze tego dnia w audycji Trzódka w radiu Tok.FM nazwał te oskarżenia zestawem półprawd i bzdur. W końcu sprawą zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy, która nie potwierdziła doniesień o nadużyciach czy nieprawidłowościach. Również prokuratura wszczęła dochodzenie, które zostało umorzone. Dlaczego?

Szokujące zeznania pracowników Tomasza Lisa

W tym miejscu należy zaznaczyć, że już w sierpniu 2022 w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wszczęte zostało dochodzenie pod kątem podejrzenia dwóch przestępstw. Pierwsze z nich dotyczyć miało uporczywego i złośliwego naruszania praw pracowniczych, natomiast drugie naruszenia nietykalności cielesnej, które zostało umorzone 26 kwietnia tego roku. Szymon Jadczak, autor wspomnianego wcześniej artykułu, ponownie przyjrzał się sprawie i dotarł do dokumentów prokuratury, z których ma wynikać, że zachowanie Tomasza Lisa względem nich (pracownic – red.) nie może zostać ocenione inaczej niż w kategorii naruszenia nietykalności cielesnej.

Śledczy uznali, że Tomasz nie dopuścił się mobbingu. To duże zaskoczenie, ponieważ jednocześnie podkreślono, że większość przesłuchanych dziennikarzy stwierdziła, że takie zachowania naczelnego, jak opowiadanie homofobicznych i nieprzyzwoitych dowcipów, straszenie utratą pracy, trzymanie nóg na stole, tworzenie nieprzyjemnej atmosfery, mogły nosić znamiona mobbingu.

Wirtualnej Polsce udało się dotrzeć do dokumentów sądowych, w tym do zeznań świadków oraz wniosków prokuratorki zajmującej się tą sprawą. Wynika z nich, iż dziennikarz miał zachowywać się niewłaściwie przy produkcji materiałów wideo w wydawnictwie. Jedna z pań rzekomo zeznała, iż redaktor naczelny sprawiał kłopoty niemalże wszystkim jej koleżankom. Druga natomiast dodała, że dziennikarz był dla niej na tyle uciążliwy, że cyklicznie rezygnowała ze współpracy przy jego programie, aby unikać spotkań.

Z tekstu Jadczaka dowiadujemy się, że przełożona kobiet została poproszona o to, by była obecna chociażby podczas wykonywania mu makijażu. Tłumaczyły, że Tomasz Lis rzuca głupie teksty. W dokumentach ponoć nie brakowało również przykładów jego działań. Inna kobieta zeznała, że naczelny dotykał jej włosów wbrew jej woli oraz wkładał palce w dziury w spodniach.

Gdy pewnego razu, kiedy nosiła spodnie z dziurami, Tomasz Lis w czasie makijażu, włożył swoje palce w dziury w spodniach makijażystki na wysokości ud. Kobieta, w pierwszym odruchu, odskoczyła. Redaktor naczelny 'Newsweeka’ nigdy nie przeprosił za swoje zachowania, gdy widział, że kobieta nie życzy sobie takich sytuacji

– napisano w uzasadnieniu umorzenia.

Pojawił się również zarzut, że dziennikarz próbował pocałować makijażystkę. Do naprawdę poważnego incydentu rzekomo doszło na tydzień przed jego zwolnieniem.

Poszkodowana kobieta zeznała, że Tomasz Lis miał pójść za nią przyspieszonym krokiem, złapać ją za twarz, przycisnąć do ściany i pocałować w policzek, mimo że kobieta próbowała się wyrwać

– opisała prokuratorka.

Właśnie ta kobieta postanowiła poinformować o całym zajściu dział HR RASP. Z dokumentów przekazanych prokuraturze wynika, że odbyła spotkanie pracownicze, podczas którego opowiedziała o tej sytuacji, lecz mimo to wydawnictwo nie wszczęło oficjalnej procedury dotyczącej naruszenia nietykalności cielesnej pracownic w miejscu wykonywania pracy. W zamian za to udzielono jej porady prawnej oraz przypomniano, iż zobowiązana jest do zachowania poufności.

Sporym zaskoczeniem jest tu również reakcja Tomasza Lisa. Zapytany o te sytuacje przez prokuraturę, powiedział, że nie zna tych osób.

Organy ścigania przyjrzały się również wątkowi uporczywego naruszania praw pracowniczych. Podwładni 58-latka podobno zeznali, że wprowadzał atmosferę grozy.

Potrafił wprowadzać mroźną atmosferę, a ludzi w stan dygotania samym tylko sposobem swojej wypowiedzi. […] Dziennikarze nie pozwalali sobie na to, aby nie zgodzić się z Tomaszem Lisem, ponieważ się go bali. Niejednokrotnie zdarzało się, że Tomasz Lis wchodził do któregoś z dziennikarzy do pokoju i zakładał nogi na jego biurko. […] Tomasz Lis jest inteligentnym człowiekiem i wie, na co może sobie pozwolić, nigdy nie kierował przekleństw do konkretnej osoby, nikogo nie znieważał, jednak dało się wyczuć jego poczucie wyższości, próbę przekazania innym komunikatu, że zależą od niego

– pisze Jadczak w reportażu dla WP.

Z reportażu dowiadujemy się, że Lis niewłaściwe zachowywał się od dłuższego czasu. W 2018 roku jedna z dziennikarek udała się do działu personalnego, by o tym poinformować. Zachęcano ją do złożenia oficjalnej skargi, lecz finalnie tego nie zrobiła, ponieważ obawiała się, że redaktor naczelny będzie chciał ją zniszczyć. O dziwo, gdy dowiedział się o krążących na jego temat plotkach, zawnioskował w firmie o przeprowadzenie wobec niego postępowania antymobbingowego. Szefowa HR w RASP zeznała, że wykryto u niego nieprawidłowości, które dotyczyły rzucania przez niego niewybrednymi żartami, używania wulgaryzmów, emocjonalności i wybuchowości.

Co Tomasz Lis zeznał w prokuraturze?

Sam Lis zaprzeczył, by którekolwiek z jego zachowań nosiło znamiona mobbingu. Tłumaczył, że np. nie byłby w stanie trzymać nóg na czyimś biurku, ponieważ nie pozwalało mu na to dobre wychowanie.

Dlaczego mimo tylu dowodów umorzono postępowanie w zakresie mobbingu? Prokuratorka tłumaczyła, iż kluczowe w tym zakresie było znaczenie pojęć złośliwego oraz uporczywego łamania praw pracowniczych. Stwierdziła również, że żaden z dziennikarzy nie stwierdził wprost, iż był ofiarą mobbingu. Swoją decyzję motywowała tym, że:

Tomasz Lis nie był mobberem. Był szefem, którego styl zarządzania zatrzymał się w latach 90. – jego grubiańskie zachowania, dowcipy z seksualnym podtekstem, straszenie utratą pracy, władczy styl zarządzania, budziły coraz większy sprzeciw podległych mu osób. Do redakcji 'Newsweeka’ przychodzić zaczęli również ludzie młodzi, wychowani w nowoczesnym społeczeństwie, którzy zupełnie nie rozumieli, że model zarządzania naczelnego 'Newsweeka’ był kiedyś standardem w mediach i oceniali go jako nieakceptowalny

– czytamy.

Gdy Wirtualna Polska zwróciła się do Tomasza Lisa z prośbą o skomentowanie decyzji prokuratury, ten stwierdził, że pytania, które mu przesłano, mają charakter insynuacyjny, zniesławiający oraz naruszają jego dobra osobiste.

Nie wiem o żadnych rzekomych ustaleniach prokuratury. Nie dopuściłem się żadnych czynów, które próbuje mi pan przypisać. Wezwany na przesłuchanie w prokuraturze – podkreślam, w charakterze świadka – stawiłem się i odpowiedziałem obszernie na wszystkie stawiane mi pytania, które nie zawierały zresztą nawet sugestii dotyczących tego, co pan nazywa ustaleniami. Było to bodajże w styczniu. Co się dzieje w śledztwie, nie wiem. Nie mam żadnych zarzutów

– skwitował.

Bądź na bieżąco z nowinkami ze świata show-biznesu i zaobserwuj nasze profile w mediach społecznościowych. Pantofelek.pl jest na Facebooku, Instagramie, Threads, TikToku, Twitterze i YouTube. Jeżeli nie chcesz niczego przegapić, koniecznie zostaw obserwację w Google News.

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Nieobliczalna, Tomasz Raczek, Julia Wieniawa - fot. YouTube @PrimeVideoPL, AKPA

Tomasz Raczek ZMIAŻDŻYŁ nowy film z Cielecką i Wieniawą. Aktorzy się nie popisali?! „Grają jak w »Ukrytej prawdzie«”

Matthew Perry - fot. Instagram @mattyperry4

Policja w USA wszczęła śledztwo ws. śmierci Matthew Perry’ego. Nowe ustalenia w sprawie okoliczności odejścia gwiazdy „Przyjaciół”