Rodziny zabitych Kadyrowców otrzymały prezenty, które w jakimś stopniu mają wynagrodzić im utratę bliskich. Patrząc na ich zawartość, nasuwa się tylko jeden wniosek.
Kadyrowcy to znani z brutalności Czeczeni podlegli Ramzanowi Kadyrowowi. Kreowani byli na elitarną jednostkę, która niejako miała zagwarantować Władimirowi Putinowi zwycięstwo. W krótkim czasie okazało się, że są bardzo nieporadni w walce na froncie oraz ponoszą ogromne straty. Pierwszą, głośną klęskę ponieśli już 26 lutego. Wówczas to samolot z nimi na pokładzie wylądował nieopodal lotniska w Hostomelu. Problemy napotkali, gdy tylko próbowali opuścić jego pokład.
Nie wyszło. Część w ogóle nie mogła wysiąść z jednego z samolotów i została ostrzelana bezpośrednio na pasie startowym – relacjonował świadek w Radio Swoboda.
Szacuje się, że w pierwszych dniach walk kilkuset Kadyrowców poniosło śmierć. Później było już tylko gorzej. Po przejściu przez strefę czarnobylską z terenu Białorusi trzy bataliony składające się z około 1200 osób rozbiły leśny obóz w okolicach Borodzianki. Ich szczęście nie potrwało jednak zbyt długo, ponieważ pewnej nocy wysadzono skład amunicji, w wyniku czego część bojowników nie przeżyła. Reszta podzieliła się na mniejsze grupy, a jedna z nich zabiła 12 rannych rosyjskich żołnierzy. Ci, którym się udało przeżyć, wrócili z podkulonym ogonem do Czeczenii.
Rodziny zabitych Kadyrowców dostały prezenty
Wojska Ramzana Kadyrowa od początku nie miały łatwo, ponieważ padły one obiektem drwin całego świata. Jako głównego środka transportu używali przestarzałych samochodów, a zamiast walczyć, woleli się powygłupiać. Faktem jednak jest, że wielu z nich przypłaciło wyjazd na Ukrainę życiem.
Dowództwo nie pozostało obojętne na cierpienie rodzin poległych Kadyrowców. Chcąc w jakiś sposób zrekompensować im utratę bliskich, postanowiono przygotować dla nich prezenty.
W sieci ukazały się zdjęcia, na którym można dostrzec ułożone w równych rzędach stosy podarków. Sam pomysł może nie był zły, jednak to, co znalazło się w paczkach, wprost świadczy o tym, ile warta była ich walka w Ukrainie. Odebranie takiego „prezentu” z pewnością nie było powodem do dumy. Nie biorąc już nawet pod uwagę tego, jakich czynów się dopuszczali, ich życie zdaniem przywództwa warte było… worek ziemniaków i cebuli oraz litrową butelkę oleju.
Families of dead Kadyrov militants received a bag of potatoes and a liter of sunflower oil #Ukraine#RussianWarCrimes#StopRussia#RussianNazis pic.twitter.com/du7aBOtYS6
— Petryk Piatochkyn (@piatochkyn) April 2, 2022
Trochę słabo, nie uważacie?