Krzysztof Skiba w niedzielny poranek postanowił zdradzić internautom, jak wyglądają kulisy pracy najpopularniejszych konferansjerów w Polsce. Wyjawił, kto ucieka do domu po zakończonym występie i z kim jest szansa na wspólne chlanie. Będziecie zaskoczeni.
Krzysztof Skiba niegdyś zasłynął jako członek grupy Big Cyc, ale w ostatnich tygodniach media najczęściej rozpisują się o nim w kontekście związku z młodszą o 26 lat partnerką. Jeszcze do niedawna nie obnosili się ze swoim uczuciem, ale ostatnio coraz częściej pokazują się razem, a przy tym nie szczędzą sobie czułości.
Artysta jest bardzo aktywny na Instagramie, gdzie chętnie pokazuje, jak wygląda jego życie prywatne i zawodowe, a także dzieli się swoimi przemyśleniami na różne tematy. Tym razem wziął na tapetę popularnych konferansjerów. Co miał do powiedzenia na ich temat?
Krzysztof Skiba tłumaczy, jak wygląda praca popularnych konferansjerów
W niedzielny poranek na profilu Krzysztofa pojawił się nowy wpis pt. Wielkie ucieczki. Traktuje on o tym, jak wyglądają kulisy pracy konferansjerów zatrudnianych na imprezy firmowe. W jego ocenie organizatorzy najczęściej liczą na to, że w ten sposób poznają bliżej zaproszoną gwiazdę oraz będą mieli okazję do tego, by pogadać „przy kielichu”. Rzeczywistość jednak pokazuje, że konferansjerzy wcale nie są skłonni do wspólnych zabaw.
Organizatorzy imprez firmowych są przekonani, że płacąc spore pieniądze za wynajęcie gwiazdy, wynajmują wybraną osobę niejako w całości. Zwykle planują, że gwiazda po występie siądzie z nimi przy stole, napije się, zje wspólnie kolacje, pozwoli sobie zrobić zdjęcie, a kto wie – pewnie zabawi też wesołymi anegdotami.
Często przy okazji zamawiania gwiazd na imprezy firmowe główną motywacją zleceniodawcy jest poznać bliżej „tego pana z telewizji”. […] Jakie jest potem jego zdziwienie, gdy wynajęty za kilkanaście tysięcy lub więcej, gwiazdor zwiewa z imprezy kilka sekund po odwaleniu swojego kontraktowego show. Następuje konsternacja, zdziwienie, a czasem nawet irytacja i oburzenie.
[…] Słowem: zwiewa i w nosie ma integrację. Nie chce tańczyć i opowiadać żartów przy stole ani plotkować o innych znanych i lubianych.
Skiba zdradził, że bardzo często jest tak, że menadżerowie gwiazd często podkreślają w umowach, że konferansjer po swojej pracy nie musi zostawać na imprezie firmowej.
Aby uniknąć nieporozumień menadżerowie zwykle wpisują w kontrakty zdanie, że artysta jest dostępny dla firmy jedynie w czasie swojego występu. Jego obowiązki nie obejmują tańczenia z sekretarką Prezesa czy wspólnego spożywania kotleta z Zarządem firmy. Nic to! Organizatorzy tych imprez, nawet gdy są uprzejmie powiadamiani, że nie ma szans na integrację i wspólne poklepywanie się po plecach, liczą naiwnie, że artysta ulegnie pokusie wspólnej kolacji i się ze wszystkimi miło „zaprzyjaźni”.
W dalszej części wpisu zaprezentował internautom ranking topowych konferansjerów, w którym uwzględnił tych, którzy wracają po pracy do domu.
Aby uniknąć nieporozumień podaję ranking topowych konferansjerów, artystów komediowych, którzy uciekają z imprez w dwie sekundy po występie i na otarcie łez podam kilka nazwisk tych, z którymi jest szansa się wspólnie uchlać.
Uciekinierzy: Maciej Stuhr, Marcin Prokop, Piotr Bałtroczyk, Andrzej Grabowski, Cezary Pazura. Młody Stuhr i Prokop są mistrzami ucieczek. Zwiewają do domu w kilka sekund po występie i mają w tym wielką wprawę. Bałtroczyk uwielbia whisky, ale nie ma szans, by chlać z nim na imprezie firmowej. Grabowski pije czystą wódkę, ale zwykle sam ze sobą. Zwiewa z imprezy, by samemu wypić w pokoju hotelowym i wówczas czuje się najlepiej. Dawno temu była szansa na picie z Pazurą, ale to już minęło. Pozwoli co najwyżej na wspólne zdjęcie i umyka do domu — kontynuował.
Z kim według Skiby można się zabawić?
Dla otarcia łez przykłady kilku artystów, z którymi jest szansa na wspólne moczenie mordy podczas imprez firmowych. Michał Wójcik z Ani Mru Mru. Bardzo lubi się bawić. Jak odpali wrotki, to tylko dym się unosi i jest bardzo wesoło. Jest szansa na wspólne chlanie z Mariuszem Kałamagą, ale musi mieć dobry humor, a nie zawsze ma. Bardzo imprezowy jest Grzegorz Halama i warto go zapraszać na firmówki, bo potrafi tańczyć do rana. Idealnym artystą do wesołej integracji jest też Michał Milowicz. Ten nie tylko, że zaśpiewa hity Elvisa i zje z kierownictwem firmy pięć golonek, to jeszcze zatańczy tak, że buty mu spadają.
Na koniec dodał, że i on kiedyś parał się tą profesją, ale ze względów zdrowotnych po pracy od razu wraca do domu.
[…]. Ostatnio dbam o swoje zdrowie i piję już tylko herbatkę, więc zwiewam po występie jak Stuhr i Prokop. PS. W tym tekście nie piszę o paniach artystkach, bo o damach w kontekście alkoholu nie wypada.
Co o tym wszystkim myślicie? Czy zatrudniony konferansjer faktycznie powinien bawić się z pracownikami firmy po zakończonej pracy?