Joanna Racewicz od lat mierzy się z hejtem w sieci, ale znalazła sposób na to, jak skutecznie rozprawić się ze złośliwymi internautami. Jednej z pań dała bolesną nauczkę. Jaką?
Joanna Racewicz to znana dziennikarka i prezenterka telewizyjna. Ukończyła polonistykę oraz studia podyplomowe na Wydziale Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, a na początku kariery zawodowej współpracowała z lokalnymi mediami w Zamościu. Później zaczęła przygotowywać reportaże dla zamojskiego oddziału radia RMF FM.
Dzięki przeprowadzce do Warszawy miała możliwość odbyć staż w redakcji Teleexpressu, a krótko po tym jej kariera ruszyła z kopyta. Jej współpraca z Telewizją Polską zakończyła się stosunkowo szybko, ponieważ Komisja Etyki TVP stwierdziła, że naruszyła zasady etyki dziennikarskiej. Później miała jeszcze krótki epizod w tej stacji, ale ostatecznie przeniosła się do Polsatu.
Joanna Racewicz o hejcie w mediach społecznościowych
Racewicz ma za sobą niezwykle trudny czas. 10 kwietnia 2010 roku jej mąż, porucznik Paweł Janeczek, zginął w katastrofie Smoleńskiej. Dziennikarka została sama z maleńkim synkiem i choć żal rozdzierał jej serce, stanęła na równe nogi.
Joanna od lat jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych, gdzie chętnie publikuje prywatne fotografie. Niestety większość postów budzi wśród internautów niezwykłe poruszenie, a w komentarzach nie brakuje krytycznych uwag na temat jej wyglądu. Najczęściej sugerują, że przesadza z zabiegami z zakresu medycyny estetycznej. Dziennikarka znalazła jednak sposób na to, jak uporać się z hejtem. Być może jej zachowanie budzi kontrowersje, ale przynosi niezwykłe efekty.
Jedna z pań napisała do mnie „Jak mogłaś sobie coś takiego zrobić? Kiedyś byłaś taka piękna, a teraz jesteś takim plastikowym maszkaronem. Nic ci się nie rusza. Twarz ci się nie rusza. Czoło ci się nie rusza”. Więc weszłam do tej pani [na jej profil na Instagramie — przyp. red.], pooglądałam sobie jej zdjęcia. Bez agresji, delikatnie, też jej napisałam, co uważam na jej temat. Nie wnikając w to, jakie są jej przekazy publiczne, pytając, czy jest pani z tym w porządku, że teraz ja weszłam do Pani i spróbowałam odbić piłeczkę — powiedziała w wywiadzie dla Plotka.
Hejterka po jakimś czasie odezwała się do niej i przeprosiła za swoje zachowanie.
Jakiś rodzaj refleksji nastąpił, więc jedna osoba uratowana — dodała.
Odkąd Joanna zaczęła ujawniać swoich hejterów, pod jej wpisami pojawia się coraz mniej krytycznych uwag na temat wyglądu.