Maryla Rodowicz dorobiła się luksusowej willi w Konstancinie, która jest warta miliony. W ostatnim wywiadzie zdradziła, czy daje radę ją utrzymać. Takiej odpowiedzi nikt się nie spodziewał.
Maryla Rodowicz jest jedną z najpopularniejszych i najlepiej opłacanych wokalistek w Polsce. Mimo to często zdarza jej się utyskiwać na trudy codziennego życia, a zwłaszcza na drożyznę, która uderza Polaków po kieszeni. Jeszcze nie tak dawno temu wspominała, że przez szalejącą inflację nie może pozwolić sobie na luksusowe wakacje z dziećmi.
Jak chcemy wypoczywać w superluksusowych warunkach, to niestety, musimy za to słono zapłacić. A ja chętnie wzięłabym ze sobą dzieci. To już cztery bilety, które musiałabym kupić. Ja musiałabym lecieć w klasie biznes, już nie mam zdrowia studenckiego. A przecież nie posadzę dzieci w ekonomiku. Musiałyby lecieć w tej samej klasie co ja. Do tego hotel dla tylu osób. To jest bardzo duży koszt — tłumaczyła w wywiadzie dla Super Expressu.
Wokalistka nawet nie wspomina o tym, by przejść na emeryturę, ponieważ jest ona bardzo niska i nie wystarczyłaby na pokrycie podstawowych opłat. Samo utrzymanie willi w Konstancinie pochłania obecnie ok. 20 tys. zł miesięcznie, a przecież koszty cały czas rosną. Czy sama opłaca wszystkie rachunki?
Czy Maryla Rodowicz sama utrzymuje dom?
Sytuacja finansowa Rodowicz zdecydowanie pogorszyła się po rozwodzie z Andrzejem Dużyńskim. Gwiazda chciała, by eksmąż płacił jej niemałe alimenty, jednak sąd nie przychylił się do jej wniosku i to na jej barki spadł obowiązek utrzymania 100-letniej willi.
Mimo wszystko Maryla nie zamierza sprzedawać domu, choć chętnych do jego zakupu na pewno by nie brakowało, a i jej konto zasiliłoby co najmniej kilkanaście milionów złotych.
Moja willa ma się nijak do hollywoodzkich rezydencji, gdzie jest 20 sypialni, basen, kort tenisowy, kino i trzy domki dla gości. Ale to dom moich marzeń, wydaje mi się, że mieszkam tu od zawsze, wyparłam z pamięci poprzednie mieszkania — tłumaczyła ostatnio Super Expressowi.
Pomponik postanowił więc zapytać ją o to, czy sama wszystko opłaca i jak udaje jej się to udźwignąć. Nikt nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Jest strasznie ciężki [dom w utrzymaniu – przyp. red.] czasami… Nie, o pieniądzach nie rozmawiam. O kasie nie rozmawiam, bo potem wszyscy zarzucają mi, że ja tylko o pieniądzach. I ciągle jęczę, że nie mam pieniędzy. Mogłabym teraz pojęczeć, ale nie będę. W życiu go nie sprzedam! Po moim trupie! – zapewniła.
A wy co zrobilibyście na miejscu Maryli?
co ona ściemnia