w

Rosyjski żołnierz zabił ojca na oczach syna. Następnie zaczął strzelać do nastolatka

fot. Ukraiński nastolatek i zdjęcie ilustracyjne rosyjskiego żołnierza / Facebook / mil.ru

14-letni Jura podzielił się dramatyczną relacją z wydarzeń, które miały miejsce pod Kijowem. „Jechaliśmy rowerami, kiedy zza budynku wyszedł rosyjski wojskowy. Zatrzymaliśmy się, podnieśliśmy ręce, powiedzieliśmy, że nie mamy broni. Ale żołnierz zaczął strzelać do taty.”

Ukraiński nastolatek trafił do szpitala po tym, jak rosyjski żołnierz rozstrzelał jego ojca, a następnie wziął na celownik chłopaka. Jura, którego dotyczy dramatyczne zdarzenie, pochodzi z wielodzietnej rodziny Neczepurenko, która przed tragedią mieszkała w Buczy pod Kijowem.

Jura dopiero niedawno ukończył 14 lat i jest najmłodszym z trzech synów 47-letniego Rusłana. Historię udostępnił na Facebooku szpital Ohmatdyt, w którym leczono chłopca.

— „Jechaliśmy rowerami, kiedy zza budynku wyszedł rosyjski wojskowy. Zatrzymaliśmy się, podnieśliśmy ręce, powiedzieliśmy, że nie mamy broni. Ale żołnierz zaczął strzelać do taty. Upadł. Potem żołnierz zaczął strzelać do mnie, dwie kule trafiły w rękę. Upadłem na ziemię. Żołnierz jeszcze strzelił w kaptur, ale kula nie trafiła w głowę” — opowiada nastolatek.

Przez kolejnych kilka minut Jura leżał na ziemi, aż w końcu Rosjanin odszedł. Chłopak bez zwłoki wstał i pobiegł do najbliższego schronienia, gdzie uzyskał pierwszą pomoc. Po zabezpieczeniu ran 14-latek wrócił do domu i musiał przekazać rodzinie tragiczną wiadomość — ojciec został zabity.

Rusłan miał zaledwie 47 lat, gdy jego życie zostało zakończone ręką rosyjskiego żołnierza. Kolejnym tragicznym aspektem jest to, że przez dwa dni rodzina nie mogła zabrać ciała ojca, a kiedy w końcu im się to udało, z ręki Rusłana znikła biała opaska sygnalizująca, że jest cywilem.

Szpital informuje, że opaskę zabrali Rosjanie, małżonka opowiedziała, że pociski trafiły mężczyznę w głowę i serce. Przy ciele 47-latka rodzina nie odnalazła też telefonu, portfela i kluczy do domu. Bliscy musieli własnymi siłami pochować Rusłana na podwórzu swojego domu.

— „Trzech moich synów zostało bez ojca. Zrozumiałam, że muszę ratować dzieci i siebie. Poinformowano nas, że 19 marca będzie „zielony korytarz”, ale do miejsca zbiórki trzeba było dostać się na własną rękę. Szliśmy tą samą ulicą, na której rozstrzelali mojego męża. Szliśmy i każdej sekundy modliliśmy się o swoje życie. Słyszeliśmy obok wybuchy, zatrzymywali nas rosyjscy zabójcy. Szliśmy i co kilka sekund żegnaliśmy się z życiem” — mówi małżonka zabitego mężczyzny, Anna Neczepurenko.

Rodzinie udało się ewakuować do obwodu czerkaskiego, a w poniedziałek 21 marca Anna wraz ze swoimi synami przyjechała do szpitala w celu otrzymania profesjonalnej pomocy medycznej dla Jury oraz oficjalnego zgłoszenia ran. Jak ustalili lekarze, chłopak został ranny w rękę, przedramię i palec, a jego życiu na całe szczęście nie zagraża niebezpieczeństwo.

fot. Miejsce zdarzenia / Google maps

Źródło: НДСЛ Охматдит

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Maciej

Z "Pantofelkiem" związany jestem od 2021 roku. Na bieżąco informuję Was o życiu gwiazd, a także najświeższych wydarzeniach z kraju i ze świata. Prywatnie miłośnik górskich wędrówek i dobrej książki.

Ukraińskie bankomaty mają niespodziankę dla Rosjan. Anonymous informują o ataku hakerskim, koryguje ich PrivatBank

Joe Biden zjadł POLSKĄ pizzę. Właściciel i kucharki w ciężkim szoku: „My nie wiedzieliśmy, że ON to będzie jadł!”