w

SuperSuper

Sebastian Fabijański opowiedział o pobycie w szpitalu psychiatrycznym. „Prawda na mój temat jest taka, że jestem pogubiony”

Sebastian Fabijański - fot. Filip Radwański/AKPA
Sebastian Fabijański - fot. Filip Radwański/AKPA

Sebastian Fabijański ostatnio gościł w podcaście WojewódzkiKędzierski, w którym był rozbrajająco szczery. Opowiedział nie tylko o spotkaniu z Rafalalą, które wywołało aferę, ale i o pobycie w szpitalu psychiatrycznym. Dlaczego w nim wylądował? Jak się teraz czuje?

Sebastian Fabijański to popularny aktor, który do niedawna regularnie grywał w produkcjach Patryka Vegi. Ostatnio jednak zyskał rozgłos dzięki walkom w federacji Fame MMA. Dotychczas dwukrotnie pojawił się w oktagonie i póki co nie odnotował żadnego zwycięstwa. Każde z jego starć kończyło się w pierwszej rundzie, a po ostatnim nabawił się poważnej kontuzji.

Na przestrzeni lat gwiazdor dorobił się ogromnej popularności, lecz w ubiegłym roku przeszedł poważny kryzys wizerunkowy. Wszystko za sprawą spotkania z Rafalalą, które mocno odbiło się na jego życiu prywatnym. Transpłciowa aktywistka zaczęła rozpowiadać na jego temat różne rzeczy, przez co rozstał się z Maffashion. Na jakiś czas usunął się w cień, ale po krótkiej przerwie wrócił i udzielił wywiadu dla Pudelka, w którym przyznał, że tego wieczoru był pod wpływem narkotyków i zapewniał, że do niczego między nimi nie doszło.

To spotkanie miało miejsce po tym, jak byłem na koncercie. I jak normalnie narkotyków nie biorę, tak tego wieczora coś się ze mną wydarzyło takiego, że dałem się namówić. […] Przez 16 lat nie piłem alkoholu i nie brałem żadnych narkotyków, nawet nie paliłem marihuany. To był dla mnie koszmar. Miałem wrażenie, że się skończyło wszystko — tłumaczył.

Wątek ten poruszono w podcaście WojewódzkiKędzierski. Showman już na starcie zapytał Fabijańskiego, czy jest coś, czego w życiu żałuje. W odpowiedzi usłyszał:

Myślę, że odpowiedź jest oczywista. Gdybym mógł ten czas cofnąć, nie pojawiłbym się w miejscu, które było trampoliną do miejsca, w którym się pojawiłem później.

Okazuje się, że to niejedyne trudne doświadczenie, któremu musiał stawić czoła.

Sebastian Fabijański o pobycie w szpitalu psychiatrycznym

Prawda jest taka, że Sebastian nie miał łatwego życia i choć nie raz zgrywał twardziela, dziś otwarcie przyznaje, że wcale taki nie jest:

Prawda na mój temat jest taka, że jestem pogubiony, jak każdy. Bardzo wrażliwy, nadwrażliwy, też na swoim punkcie, żeby była jasność. Z bardzo dużym imperatywem wyrażania swoich wszelkich skrzywień — tłumaczył w podcaście WojewódzkiKędzierski.

Niedługo po tym dodał, że w przeszłości wylądował w szpitalu psychiatrycznym. Aktualnie przyjmuje jeszcze leki na depresję, choć stopniowo je odstawia. Wyjaśnił, że jego życie wywróciło się do góry nogami po śmierci ojca:

Bardzo dużo dziwnych rzeczy zadziało się w moim życiu po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego. Kiedy zacząłem się leczyć i brać leki na depresję. Schodzę z tych leków, za chwilę nie będę już ich brał. Mam nadzieję. Zaczynam patrzeć na to, co było. Niby to tylko leki na depresję, ale tak dużo dziwnych rzeczy się wydarzyło… Po śmierci ojca. To mnie zmieliło, pozbawiło równowagi, pogubiłem się.

Następnie kontynuował swoją opowieść, tłumacząc, że dotychczasowe życie mógłby podzielić na kilka etapów. W przeszłości był rozrywkowym nastolatkiem, ale w pewnym momencie zerwał z tym i zamknął się w czterech ścianach. Później znowu szukał towarzystwa, aby zagłuszyć smutek po śmierci taty. Zaczął sprowadzać na siebie problemy, przez które mocno ucierpiał jego wizerunek:

Moje życie podzieliłbym na trzy etapy: pierwszy do 19. roku życia — melanż, alkohol, z narkotyków tylko zioło, ale też nieszczególnie. Potem nagle wydarzyło się coś takiego, że przestałem pić i wszedłem w introwertyczny lot, który mnie bardzo zdefiniował na boku. Siedziałem w domu, oglądałem film, czytałem książki. Wszystko pchało mnie w stronę zamkniętego świata. Po śmierci ojca nagle zacząłem chcieć mieć kontaktów chaotycznych, pozbawionych sensu. Próbowałem zatupać w sobie smutek i pustkę. Czarną dziurę, która się pojawiła po śmierci ojca. Różnymi decyzjami, głupimi wywiadami sprowadzałem na siebie gromy, chcąc się karać. W dalszym ciągu jestem w terapii — podkreślił.

Prowadzący dopytywali, dlaczego znalazł się w szpitalu psychiatrycznym. Wyjaśnił, że sam podjął taką decyzję, choć miał chwilę zwątpienia i chciał się wycofać:

Decyzja o tym, żeby tam pójść, była wynikiem skrajnego upośledzenia mojego funkcjonowania przez lęk, że nie widziałem innej możliwości. Miałem takie sytuacje, że szedłem na spacer okraszony atakami paniki i w pewnej chwili odebrało mi ruch. Zamarłem, zamroziłem się. Nie wiedziałem, co się dzieje. Pomyślałem, że to nie może tak być. Nie mogę tak żyć.

Trzy miesiące wcześniej otworzyła się prywatna kliniaka. Kiedy zdecydowałem się i tam poszedłem, zaczęli zdejmować sznurówki, zabrali pasek, powiedziałem, że ja nie chcę. Ordynator powiedział, że dadzą mi tabletkę, która mnie uspokoi. Pierwszy raz wziąłem coś takiego i wtedy powiedziałem, że mogę tam zostać — tłumaczył.

Piotr Kędzierski dopytywał, jaką diagnozę postawili lekarze i czy czuje się lepiej:

To jest praca długofalowa. To nie jest tak, że dostajesz recepcję instant, jak to szybko zaradzić temu, żebyś przestał się bać. Różni ludzie podsuwają rożne pytania. Nie wiesz, co jest dobre, a co niedobre.

Wchodząc do szpitala, miałem upośledzające codzienne funkcjonowanie zaburzenia lękowo-depresyjne. Wychodząc, nic się nie zmieniło. Nie miałem innego rozpoznania. Wyszedłem ze szpitala w lepszej kondycji niż do niego przychodziłem — skwitował.

Myślicie, że po tym wywiadzie wiele osób zmieni zdanie na temat Sebastiana Fabijańskiego?

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Nie żyje Janusz Grudziński - fot. Piętka Mieszko/AKPA

Nie żyje Janusz Grudziński, znany jako Xiążę Warszawski. Muzyk związany z zespołem Kult odszedł w wieku 61 lat

Fagata - fot. Instagram @fagataa

Fagata niedawno kierowała pod adresem eks chłopaka poważne oskarżenia i miała epizod z Błońskim, a teraz dała mu drugą szansę?! „Oni zawsze wracają”