w

Jakub Rzeźniczak odpowiada na oskarżenia o zastraszanie. „Nie mam już siły tolerować pewnych zachowań Magdy”

Jakub Rzeźniczak, Magdalena Stępień, fot. Instagram @@jakubrzezniczak25, @@magdalena___stepien
Jakub Rzeźniczak, Magdalena Stępień, fot. Instagram @@jakubrzezniczak25, @@magdalena___stepien

W ostatnim czasie głośno zrobiło się o Magdalenie Stępień i Jakubie Rzeźniczaku. Modelka oskarżyła byłego partnera o zastraszanie. Piłkarz odpowiedział na jej zarzuty i ujawnił kilka szczegółów na temat stanu zdrowia synka.

Jakub Rzeźniczak i Magdalena Stępień kilka lat temu zapałali do siebie płomiennym uczuciem. Stworzyli piękną parę i chętnie dzielili się swoim szczęściem z fanami za pośrednictwem mediów społecznościowych. Mimo to wiele osób ostrzegało ją przed tą relacją, ponieważ sportowiec słynął z tego, że często zmienia partnerki. W międzyczasie przeszli poważny kryzys, który poskutkował rozstaniem. Nie trwało to jednak długo i już po kilku tygodniach rozłąki dali sobie drugą szansę. Nieoczekiwanie ogłosili, że spodziewają się dziecka. Niestety nawet to nie było w stanie przekonać piłkarza do tego, by się ustabilizować. Krótko przed tym, jak ich syn, Oliwier, przyszedł na świat, odszedł do innej kobiety. Stępień nie potrafiła mu tego wybaczyć i wyznała, że została przez niego bardzo zraniona.

Najbardziej zabolało mnie, że Kuba ma nową partnerkę. Że nie powiedział mi o tym wcześniej. A ja cały czas do porodu i po porodzie, jak przyszedł do szpitala, miałam nadzieję, że on do nas wróci. A tam była już nowa kobieta. Nie rozumiem, jak kobieta kobiecie może coś takiego zrobić. […] W tak szybkim tempie obnosić się z nowym związkiem, wiedząc, jak bardzo to wszystko przeżywam i jestem w połogu — to jest dla mnie brak słów — tłumaczyła na Instagramie.

W obliczu krytycznych sytuacji ludzie potrafią się jednoczyć, jednak tak nie było w przypadku tych dwojga. Kilka miesięcy temu była uczestniczka Top Model, poinformowała, że u ich synka zdiagnozowano rzadki nowotwór wątroby. To przyczyniło się do wybuchu kolejnego konfliktu między nimi, ponieważ ona chciała, by chłopiec był leczony w Izraelu, bo tam dawano mu większe szanse na przeżycie. Jakub natomiast uważał, że o wiele lepiej będzie, gdy zostanie w Polsce i to tu kontynuowane będzie leczenie. Zagraniczni specjaliści po przeprowadzonych badaniach stwierdzili, że to jeszcze rzadsza odmiana choroby.

Jakub Rzeźniczak odpowiada na oskarżenia byłej partnerki

W związku z powyższą diagnozą Stępień założyła kolejną zbiórkę pieniężną, z której środków pokryje dalsze leczenie malucha. Wiele osób zastanawiało się, dlaczego nie zrobi tego sama, co tłumaczy trudną sytuacją finansową. Na Instastory wyjaśniła, że z tego też powodu były partner zaczął ją zastraszać.

Od wczoraj jestem zastraszana przez ojca mojego dziecka, za to, że gdy ludzie do mnie piszą i pytają mnie, dlaczego nie opłacę sama leczenia, to mówię, że dostaje 3 tysiące złotych alimentów co miesiąc.

Po tych słowach na piłkarza spadła ogromna fala krytyki. Ludzie zaczęli oskarżać go o brak zainteresowania chłopcem, a także brak wsparcia matki chłopca, która robi co w swojej mocy, by wyszedł z choroby. Rzeźniczak po raz pierwszy skomentował całe zamieszanie i wydał oświadczenie, w którym zaapelował do fanów o uszanowanie prywatności oraz wyjaśnił, co udało mu się dowiedzieć na temat zdrowia chłopca.

Biję się z myślami, czy powinienem komentować to, co wydarzyło się kilka dni temu. Postanowiłem zrobić to pierwszy i ostatni raz. Zdrowie mojego synka Oliwiera od początku było dla mnie najważniejsze. Chciałem załączyć wam oświadczenie, z którego dowiecie się, czego udało mi się dowiedzieć, w którym miejscu jesteśmy, jeśli chodzi o leczenie. Chciałbym was również prosić o  uszanowanie prywatności Oliwiera i mojej, żebyśmy mogli skupić się na ratowaniu jego zdrowia i życia.

W pisemnym oświadczeniu udostępnionym na Instagramie wyjaśnił, że od początku interesuje się stanem zdrowia synka i faktycznie był przeciwny temu, by leczenie było kontynuowane w Izraelu.

Od momentu zdiagnozowania u Oliwera nowotworu wątroby konsultowałem jego przypadek u najlepszych lekarzy w Polsce. […] Nie byłem za wyjazdem Oliwiera do Izraela i nie jestem za tym, żeby tam kontynuował leczenie. Wszystkie osoby i instytucje zajmujące się leczeniem nowotworów u dzieci, u których zaciągałem opinii, nie znały placówki w Izraelu. […] Lekarze z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie nalegali, by nie robić przerwy w podawaniu chemii i ewentualny wyjazd za granicę odłożyć w czasie. […] Chemię podano mu dopiero po trzech tygodniach od przyjęcia do szpitala w Tel Awiwie. Ostatecznie zgodziłem się na wyjazd Oliwiera pod naporem ciężkich oskarżeń mamy Oliwiera, jakoby choroba Syna była efektem stresu (co jest nieprawdą) oraz że wszelkie konsekwencje związane z pozostaniem Oliwiera w Polsce będą moją winą. W leczeniu nowotworowym rodzice są w stanie zrobić wszystko i kwestie finansowe były dla mnie podrzędne. Liczyły się realne fakty medyczne.

Jakub napisał, że ma dość mierzenia się z nieprawdą i chciałby przedstawić to, co udało mu się ustalić w ostatnim czasie.

Jednakże sytuacja w ostatnich dniach zmieniła się diametralnie, zostałem oskarżony wielokrotnie i nie mam już sił zmagać się z nieprawdą i chcę przedstawić to, co udało mi się ustalić.

W dalszej części wpisu wyjaśnił, że zasięgnął opinii lekarzy w Polsce, którzy są zdania, że chłopiec leczony byłby w taki sam sposób w ojczyźnie. Dodatkowo otrzymywał tu lek, którego nie podają mu specjaliści w Izraelu.

Po konsultacjach z największymi autorytetami medycznymi w Polsce, które mają ogromne doświadczenie w leczeniu nowotworów wątroby u dzieci, na podstawie wszystkich wyników badań z Polski i Izraela dowiedziałem się, że całe leczenie oraz zakres badań, które są realizowane w Izraelu, nie odbiegają od leczenia i badań, które Oliwier miałby zagwarantowane w CZD. Diagnoza postawiona w Polsce również została potwierdzona. Protokół europejski, którym leczony jest Oliwier w Izraelu, był stosowany w przypadku Oliwiera również w CZD. Dodatkowo w CZD Oliwier otrzymał jeden lek, który jest dedykowany do leczenie RLT, a którego nie otrzymuje w Izraelu.

W dalszej części wpisu zapewniał, że w jego ocenie kontynuowanie leczenia w Polsce miałoby zbawienny wpływ nie tylko dla malucha, ale i jego mamy. Zaprzeczył też, jakoby miał zastraszać byłą partnerkę.

Sytuacja sprzed kilku dni, gdy zostałem oskarżony o zastraszanie, sprawiła, że nie mam siły tolerować pewnych zachowań Magdy. Wielokrotnie prosiłem ją, by w tak ciężkiej dla nas sytuacji nie oczerniała mnie oraz nie manipulowała faktami. […] Skutkiem tego jest nagonka na mnie i moich bliskich, która przerodziła się w falę ogromnego hejtu.

Z pełną treścią oświadczenia możecie zapoznać się poniżej.

Rzeźniczak nie musiał długo czekać na odzew byłej partnerki. Magdalena Stępień w krótkim oświadczeniu, w którym wyjaśniła, że decyzję o wylocie do Izraela dokładnie przemyślała i lepszej nie mogła podjąć. Na uwagę zasługuje również fakt, iż w ostatnim czasie lekarze postawili zupełnie inną diagnozę.

[…] Z racji tego, że przypadek Oliwiera jest tak trudny, wciąż trwają badania. Oliwier prawdopodobnie jest pierwszym takim przypadkiem na świecie, dlatego jako matka podjęłam najlepszą decyzję, która skutkuje odpowiednim leczeniem. Dlatego, dopóki nie znajdziemy drugiego takiego przypadku na świecie, Oliwier będzie leczony w Izraelu. Wszystkie dzieci zdiagnozowane w ten sposób, jak Oliwier niestety zmarły mniej więcej po 6 miesiącach. Intuicja Matki nie zawodzi, dlatego już niedługo pokażę Wam WYNIKI BADAŃ, które potwierdzą, że wyjazd tutaj był najlepszą decyzją, jaką mogłam podjąć […].

Magdalena Stępień - oświadczenie, fot. Instagram @magdalena___stepien
Magdalena Stępień – oświadczenie, fot. Instagram @magdalena___stepien
Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Oliwia

Nowy rekord? Chińska telewizja uchwyciła potężny lot wieży rosyjskiego czołgu [VIDEO]

Małgorzata Ostrowska-Królikowska, Antek Królikowski, fot. Instagram @malgorzata_ok

Małgorzata Ostrowska-Królikowska rozpisała się o miłości. Internauci atakują. „Czyli synalek się zakochuje, a nie kocha”. Broni go jak lwica