szymon
Jak informuje jeden z tabloidów, prezes PiS chciał zacząć Nowy Rok od mszy. Jego kierowca musiał się nieźle nagimnastykować, aby dotarli na czas.
Jarosław Kaczyński od jakiegoś czasu rzadko pokazuje się publicznie. Odsunął się w cień i w ciszy i w spokoju kieruje swoją partią. To oczywiście nie w smak paparazzi, którzy coraz więcej czasu muszą spędzać pod domem prezesa, by w końcu go „złapać”.
W końcu jednak im się udało. „Super Express” poinformował, że Jarosław Kaczyński w Nowy Rok opuścił swoje przytulne cztery ściany, aby udać się na Noworoczną mszę. I w sumie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdy nie sposób ,w jaki to zrobił.
Prezes najwidoczniej mocno się śpieszył, ponieważ jego kierowca, jadąc do kościoła, łamał szereg przepisów ruchu drogowego! Najwidoczniej nowy kosztowny taryfikator mandatów zrobił nie specjalnie wrażenia na Panach.
SE podaje, że kierowca limuzyny prezesa partii rządzącej przekroczył dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym o 30 km/h. Ponadto rzekomo zignorował czerwone światło oraz nie zatrzymał się przed znakiem stop. Super Express szybko podliczył potencjalny koszt mandatów za ten kurs wykonany dla prezesa.
Za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym kierowca prezesa powinien dostać dwa razy po 400 zł i 4 pkt. karne. Za znak stop 300 zł i 2 pkt. Dodatkowo drugi kierowca za niezatrzymanie się na czerwonym świetle winien otrzymać do 500 zł mandatu oraz 6 ptk. karnych, a za brudne tablice symboliczne 100 zł
Nadmierna prędkość jest najczęstszą przyczyną wypadków drogowych, a o te przecież nie trudno. Ponadto przykład dla obywateli powinien iść z góry… Co zatem sądzicie o takim zachowaniu załogi limuzyny?
Źródło: Super Express
News
i bądź zawsze na bieżąco!
