W Sołonce pod Rzeszowem doszło do makabrycznej zbrodni. Grzegorz J. nie mógł pogodzić się z faktem, że żona odeszła od niego wraz z 12-letnim synem, i na polnej drodze zaczaił się na wracającą z pracy kobietę. 40-latek zabił Martę J. i schował jej ciało w zaroślach.
Do tragicznego wydarzenia doszło w piątek 19 sierpnia około godz. 22. Marta, która na miesiąc wcześniej odeszła od męża i wraz z synem przeprowadziła się do rodzinnego domu, wracała właśnie z drugiej zmiany z rzeszowskiej fabryki. Do Sołonki podwiózł ją kolega z pracy.
Grzegorz J. najwyraźniej nie mógł pogodzić się z tym, że został sam, i zaplanował okrutną zbrodnię. Na polnej drodze zasadził się na kobietę i zaatakował ją z zaskoczenia. Mężczyzna najprawdopodobniej od razu ogłuszył ofiarę, a następnie zadał jej wiele ciosów, zabijając Martę.
Napastnik przeciągnął zakrwawione ciało kilkadziesiąt metrów dalej i ukrył je w zaroślach, a następnie oddalił się z miejsca zbrodni.
– „Nic nie słyszeliśmy. Nie było żadnego krzyku, wołania ratunku. O tym, że doszło tu do takiej tragedii, dowiedzieliśmy się dopiero następnego dnia. Mamy kamery, ale nic nie nagrały” – mówi dla „Faktu” kobieta z pobliskiego domu.
Psy tropiące odnalazły ciało
Zaniepokojeni długą nieobecnością Marty, jej brat i matka zgłosili zaginięcie po tym, jak nie mogli się do niej dodzwonić. Brat kobiety samodzielnie próbował jej szukać, lecz Martę odnalazły dopiero psy tropiące w sobotę przed południem.
– „Podczas wstępnych oględzin stwierdziliśmy obrażenia głowy zadane narzędziem tępokrawędzistym oraz kilka ran klatki piersiowej zadanych ostrym narzędziem. Czekamy na dokładne wyniki sekcji zwłok” – przekazał Tomasz Kozak, szef Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie, dla „Faktu”.
Rozważał samobójstwo
Po dokonaniu zbrodni Grzegorz J. rozważał samobójstwo i zostawił w domu list pożegnalny. Zauważając nieobecność mężczyzny, jego rodzina zawiadomiła służby. Grzegorz J. został zatrzymany nieopodal cmentarza w Straszydlu.
W niedzielę mężczyzna został przesłuchany i usłyszał zarzut zabójstwa. Prokurator przekazał, że Grzegorz J. przyznał się do winy, ale jego zeznania były bardzo mgliste. Mężczyzna zasłaniał się niepamięcią.
Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o aresztowanie mężczyzny, który zostanie poddany obserwacji psychiatrycznej, aby ocenić, czy w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny. Grzegorzowi J. może grozić nawet dożywocie.
Uciekła od męża
Jak przekazuje „Fakt”, to Marta utrzymywała rodzinę i nie miała oparcia w mężu. Matka kobiety przypuszcza, że mogła być również ofiarą przemocy domowej.
Miesiąc temu Marta wraz z 12-letnim synem uciekła do rodzinnego domu w Sołonce, gdzie zamieszkała z mamą i bratem.
– „Szukała jakiegoś mieszania w Rzeszowie. Nawet synka przepisała do szkoły w mieście. Chciała być jak najdalej od męża, którego coraz bardziej się bała” – mówi matka ofiary.
Źródło: Fakt