Śmierć królowej Elżbiety II wstrząsnęła całym światem, choć wszyscy byli przygotowywani na ten moment od lat. Od tygodni wszyscy snują teorie, co mogło być przyczyną jej pogarszającego się stanu zdrowia. Takich wieści jednak nikt się nie spodziewał. Czy naprawdę miała nowotwór? Jaki?
Królowa Elżbieta II umarła 8 września tego roku. Brytyjskie media już od kilku miesięcy rozpisywały się o tym, że stan jej zdrowia ulega pogorszeniu. Mimo iż rzadko pokazywała się poddanym, nie sposób było ukryć, że bardzo schudła, a z biegiem czasu jej atrybutem stała się laska. Najczęściej zganiano to na jej wiek, ponieważ miała 96 lat, jednak teraz na jaw wyszły nowe, zaskakujące fakty.
Królowa Elżbieta II miała nowotwór?
Niedługo po tym, jak Wielka Brytania pożegnała królową, pojawiły się głosy, że główną przyczyną jej śmierci był wiek. Przyjaciel księcia Filipa, męża monarchini, twierdzi jednak inaczej.
Gyles Brandreth niedawno napisał książkę pt. Elizabeth: An Intimate Portrait, która oficjalną premierę będzie miała 8 grudnia, ale już teraz w sieci można przeczytać jej fragment. Zdaniem autora Elżbieta II przed śmiercią zachorowała na nowotwór szpiku kostnego.
Słyszałem, że królowa miała postać szpiczaka – raka szpiku kostnego, co tłumaczyłoby jej zmęczenie i utratę wagi oraz te „problemy z poruszaniem się”, o których często mówiono nam w ciągu ostatniego roku jej życia — napisał.
Mężczyzna wyjaśnił, jak objawia się choroba.
Najczęstszym objawem szpiczaka jest ból kości, zwłaszcza miednicy i dolnej części pleców, a szpiczak mnogi to choroba, która często dotyka osoby starsze. […] Obecnie nie ma lekarstwa, ale leczenie – w tym leki pomagające regulować układ odpornościowy i leki, które pomagają zapobiegać osłabieniu kości – może zmniejszyć nasilenie objawów i wydłużyć przeżycie pacjenta o miesiące lub dwa do trzech lat.
Czy tak było naprawdę? To mogłaby potwierdzić jedynie rodzina królewska. Niemniej jednak królowa miała problemy zdrowotne, choć skrupulatnie ukrywała to przed światem. W 2017 roku wyszło na jaw, że cierpi na dziedziczną chorobę, która ma związek z objawem Raunauda — napadowym skurczem tętnic w obrębie rąk (dość rzadko stóp) bez konkretnej przyczyny. Z uwagi na to, że bardzo przestrzegała zasad etykiety, podczas wszystkich wystąpień publicznych nosiła rękawiczki, pod którymi ukrywała zasinienia i opuchliznę. W maju 2018 roku poddała się operacji usunięcia zaćmy, a w styczniu 2020 po raz pierwszy pokazała się w aparacie słuchowym.
Myślicie, że król Karol III skomentuje to wyznanie?