w

Kierowca Krzysztofa Krawczyka wspomina ostatnie chwile jego życia. „Resztkami sił pożegnał się z rodziną”

Krzysztof Krawczyk - fot. Wojtalewicz Jarosław/AKPA
Krzysztof Krawczyk - fot. Wojtalewicz Jarosław/AKPA

5 kwietnia minęły trzy lata, odkąd nie ma wśród nas Krzysztofa Krawczyka. Jego nagłe odejście wstrząsnęło całą Polską i do dziś jest opłakiwany przez fanów. Dopiero teraz kierowca artysty odważył się przerwać milczenie i opowiedział, jak wyglądały ostatnie dni jego życia. Łzy same cisną się do oczu.

Krzysztof Krawczyk był jednym z najpopularniejszych i najbardziej cenionych wokalistów w Polsce. Jego charakterystyczny wokal znał każdy i nie bez powodu nazywany był polskim Elvisem Presleyem. Na początku kariery kojarzony był z grupą Trubadurzy, lecz od 1973 występował jako solista. Na swoim koncie miał aż 129 płyt, a do jego największych przebojów zaliczyć można chociażby Parostatek, Byle było tak, Mój przyjacielu czy Bo jesteś ty. Na przestrzeni tych kilku dekad twórczości artystycznej, Krawczyk zdobył grono wiernych fanów, którzy tłumnie przybywali na jego koncerty. Choć sądzono, że uświetni swoją obecnością jeszcze niejedno wydarzenie w Polsce, przyszła pandemia koronawirusa, a wraz z nią lockdown.

W marcu 2021 roku media obiegła informacja, że wykryto u niego zakażenie wirusem SARS-CoV-2, przez co trafił do szpitala. Na dwa dni przed śmiercią poinformował swoich obserwatorów na Facebooku, że został wypisany do domu i spędzi święta Wielkanocne z rodziną. Niestety 5 kwietnia około godziny 12:00 gorzej się poczuł i zasłabł. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia ratunkowego, która w krótkim czasie dotarła do jego domu w Jedliczkach koło Grotnik. Po przewiezieniu go do Szpitala im. Wojskowej Akademii Medycznej w Łodzi jego stan zaczął się pogarszać. Zmarł o godzinie 15:05. Żona artysty później poinformowała, że oficjalną przyczyną zgonu Krzysztofa Krawczyka był szereg chorób współistniejących, z którymi zmagał się zanim zachorował na koronawirusa.

Jak wyglądały ostatnie dni życia Krzysztofa Krawczyka?

Czas mija nieubłaganie. W piątek 5 kwietnia minęły trzy lata od śmierci muzyka. Mimo że jego żona oraz manager, Andrzej Kosmala, pielęgnują pamięć o nim, okazuje się, że nadal nie wiemy wszystkiego o tym, jak wyglądały ostatnie dni życia Krawczyka. Dopiero teraz, jego kierowca i asystent, pan Robert, rzucił nieco więcej światła na ten temat. W rozmowie z ShowNews.pl wspominał początki ich współpracy:

Pamiętam, jak dziś naszą pierwszą podróż na lotnisko, bardzo docenił to, że wiozę go moim amerykańskim autem pontiac. Potem był chevrolet, a później robiony na zamówienie mercedes sprinter z garderobą i łóżkiem. Przemierzaliśmy Polskę i Europę, podczas koncertów czuwałem także nad bezpieczeństwem mojego artysty. Przez te 18 lat pokochałem go jak brata, szanowałem, jako artystę i człowieka. Znałem wiele jego tajemnic…

Przyznał, że bardzo przeżył śmierć pracodawcy. Był przy nim niemalże do ostatniej chwili:

Kiedy zmarł, płakałem jak dziecko i do dziś lecą mi łzy, kiedy wspominam ten dzień. Jeszcze żywego, niosłem go na rękach — nie pierwszy raz zresztą, ale przeczuwałem już najgorsze…

– wspominał.

Nic nie zwiastowało najgorszego. Z relacji kierowcy wynika, że w Wielką Sobotę Krawczyk spędził miły czas z bliskimi. Dwa dni później jego stan nagle się pogorszył.

Zjadł nawet świąteczne potrawy, ale… w poniedziałek poczuł się tak źle, że wezwano karetkę. Wziąłem Krzysia na ręce i pomogłem pielęgniarzom położyć go na specjalnych noszach, a potem zeszliśmy z nim po schodach. Resztkami sił pożegnał się z rodziną i odjechał do szpitala, a my za nim. Zastanowiło mnie to, że kierowca nie włączył sygnału karetki…

Pan Robert nadzorował przygotowania do pogrzebu Krzysztofa. Zadbał o to, by ostatnia wola Krzysztofa została wypełniona.

Krzysztof zmarł tuż po przyjedzie do szpitala na SOR. To był dramat dla jego bliskich i dla mnie też. W przygotowaniach do pogrzebu wziąłem na siebie czuwanie nad tym, by położono do trumny tak, jak sobie tego życzył — w najlepszym, scenicznym ubraniu, z biżuterią, którą bardzo lubił, z mikrofonem, który dostarczył mi jego najlepszy przyjaciel i menedżer Andrzej Kosmala. Do środka włożyłem też jego perfumy, książeczkę do nabożeństwa i różaniec, a na piersi, dokładnie na sercu położyłem mu zdjęcie z Ewą, które sama wybrała. Dwa razy jeździłem do zakładu pogrzebowego i czuwałem nad tym, by nikt obcy nie miał dostępu do ciała, raz towarzyszył mi przyjaciel rodziny — Piotr.

Na koniec wyznał, jak wyglądało jego prywatne pożegnanie z artystą:

Przed ostatecznym zamknięciem trumny sam na sam pożegnałem się z Krzysztofem i wziąłem za rękę mojego przyjaciela i powiernika. Nigdy go nie zawiodłem i zawsze mogłem na niego liczyć…

Krzysztof Krawczyk - fot. Wojtalewicz Jarosław/AKPA
Krzysztof Krawczyk – fot. Wojtalewicz Jarosław/AKPA

Bądź na bieżąco z nowinkami ze świata show-biznesu i zaobserwuj nasze profile w mediach społecznościowych. Pantofelek.pl jest na Facebooku, Instagramie, Threads, TikToku, Twitterze i YouTube. Jeżeli nie chcesz niczego przegapić, koniecznie zostaw obserwację w Google News.

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Suki Waterhouse - fot. YouTube @SukiWaterhouse

Suki Waterhouse opublikowała pierwsze zdjęcie z dzieckiem! „Witaj na świecie Aniele” Internauci pospieszyli z gratulacjami (FOTO)

Krzysztof Rutkowski, Maja Rutkowski - fot. AKPA

Krzysztof Rutkowski bierze kolejny ŚLUB! Przygotowania do ceremonii ruszyły pełną parą. Żona detektywa pokazała zaproszenia. Efektowne? (FOTO)