Dla Ewy Krawczyk śmierć męża była ogromnym przeżyciem. Wciąż myśli o Krzysztofie Krawczyku, a w najnowszym wywiadzie zdradziła również, że…zdarza jej się go słyszeć. Co miał jej do przekazania zmarły mąż?
Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia 2021 roku. Wieść ta zszokowała fanów artysty. Chociaż muzyk wcześniej kilka tygodni spędził w szpitalu, wszystko wskazywało na to, że wraca do siebie. Niestety po powrocie do domu jego stan zaczął się pogarszać i mimo interwencji ratowników, nie udało się go uratować.
Żona piosenkarza, Ewa Krawczyk, do tej pory bardzo odczuwa jego brak. Byli zżytym i zgodnym małżeństwem, o czym dowodzi prawie 40-letni staż. Kobieta bardzo rozpaczała po stracie męża i mimo upływu czasu nieustannie o nim myśli.
Ewa Krawczyk czuje obecność zmarłego męża w snach i trudnych chwilach
W najnowszej rozmowie z magazynem Viva! Ewa Krawczyk wspominała swojego męża. Zdradziła, że mężczyzna wciąż jest obecny w jej życiu. Nadal o nim myśli, a także spotyka go w snach.
(…) ostatnio często mi się śni. Po jego śmierci całkowicie zmieniłam swój stosunek do życia, stałam się lepszą osobą. Nadal jestem zakochana w swoim mężu, kocham go bardzo. Jeżeli gdzieś napisano jakąś nieprawdę, to nie chcę tego słyszeć, bo w moim sercu nie ma na nią miejsca – wyjawiła.
Mimo że od śmierci artysty minęło już dwa i pół roku, w przypadku jego żony czas nie uleczył ran.
Moje serce jest dalej krwawiące, rana się nie zabliźnia. Mam nadzieję, że to się kiedyś uspokoi. Na razie raczkuję w swoim życiu. Muszę nauczyć się żyć od nowa.
W dalszej części rozmowy, kobieta zdradziła, że odczuwa obecność męża w codziennym życiu. Przytoczyła przykład pewnej lampki w swoim domu, która nigdy się nie paliła.
Pierwszego listopada w nocy ta lampa się włączyła. Więc może to jest znak, że Krzysztof przyszedł do mnie? Bo wiedział, że takiego sposobu zaznaczenia jego obecności nie będę się bała – powiedziała.
To nie koniec sytuacji, w których zmarły mąż miał kontaktować się z Ewą Krawczyk. Kobieta wierzy, że czuwał nad nią i dzięki niemu uniknęła wypadku.
Była taka sytuacja, że zmieniałam pas na autostradzie. Zerknęłam w lusterko i moim zdaniem było wolne. Ale widziałam to tak, bo to był tak zwany punkt martwy. Czyli ten, w którym nie widzimy auta, ale ono tam jest. I nagle usłyszałam autentycznie głos Krzysztofa. Mówił: Ewa, szybko się odwróć. Ja się odwracam, a tam mam samochód obok siebie. Uchronił mnie od wypadku, dokładnie tak – opowiadała wdowa.