Blanka Lipińska nie potrafiła przejść obojętnie obok krytycznych opinii na temat filmu 365 dni: Ten dzień. W krótkim nagraniu ostro podsumowała Sandrę Boruc. Co powiedziała? Jakie recenzje zebrała produkcja? Sprawdzamy.
Blanka Lipińska jest obecnie jedną z najpopularniejszych pisarek w Polsce. Kilka lat temu odniosła nieoczekiwany sukces, po tym, jak na rynku wydawniczym ukazała się jej książka pt. 365 dni. Tytuł w krótkim czasie doczekał się kontynuacji. Trzytomowe dzieło w mig podbiło serca czytelników, którzy z niecierpliwością czekali na jego ekranizację. Pierwszy film pojawił się w kinach w lutym 2020 roku i w mig zyskał ogromną popularność. Przed kasami ustawiały się długie kolejki, a gdy produkcja trafiła na Netflix, w mig podbiła serca widzów z niemal całego świata.
Wszyscy z niecierpliwością wyczekiwali na premierę drugiej części, która ukazała się na platformie 27 kwietnia. Dzień wcześniej odbyło się wydarzenie z udziałem bohaterów produkcji. Na czerwonym dywanie brylowała też Blanka w towarzystwie rodziców.
Blanka Lipińska ostro reaguje na krytykę nowego filmu
Autorka z niecierpliwością czekała na pierwsze opinie widzów, a tych stale przybywa. Podobnie, jak w przypadku pierwszej części, nie brakuje krytycznych recenzji. Jej uwagę szczególnie przykuł komentarz Sary Boruc, który ukazał się pod wpisem Karoliny Korwin-Piotrowskiej. Influencerka bardzo niepochlebnie wypowiedziała się na temat dzieła, choć jak przyznała, nie miała okazji go obejrzeć.
Jedno słowo by wystarczyło — patologia. Nie oglądałam „nowego dzieła”, ale 10 minut poprzedniego wystarczyło…
Lipińska znana z ciętego języka, nie pozostawiła tego bez komentarza. Choć w filmiku na Instastory nie zwróciła się do niej wprost, nie trudno domyślić się o kogo jej chodziło.
Już są recenzje pierwsze. Te od fanów najbardziej mnie interesują, natomiast widziałam, gdzieś mi przemknęło, że są osoby publiczne, które wypowiadają się na temat filmu, mimo że go nie oglądały. Nie wiem, nie znam się, to się wypowiem. Nie będę tego rozkminiać. Każdy ma prawo, ale nie każdy ma rozsądek, no bo wypowiadać się na temat czegoś, czego się nie widziało, nie wyobrażam sobie tego, jeśli mam być szczera. Zabrać głosu w temacie, o którym nie mam pojęcia. No, ale nie wszyscy są mną i dzięki Bogu, bo ten świat i ta planeta mogłaby tego nie przetrwać.
Warto przy tym zaznaczyć, że to niejedyna osoba, która z góry przekreśliła produkcję. W sieci nie brakuje wpisów osób, które, mimo iż nie obejrzały filmu, mają z góry negatywne zdanie na jego temat, niszcząc przy tym jego renomę.
365 dni: Ten dzień. Opinie
Z ciekawości sprawdziliśmy, jakie opinie zbiera 365 dni: Ten dzień. Film miał swoją premierę na platformie Netflix 27 kwietnia. Wielu widzów z niecierpliwością czekało na ten moment, ponieważ było ciekawych, jak potoczą się losy Laury i Massimo. Przypomnijmy tylko, że pierwsza część doczekała się kilku nominacji do Złotych Malin. Czyżby i tym razem produkcja miała powtórzyć sukces? Co piszą widzowie i krytycy?
Karolina Korwin-Piotrowska to dziennikarka i felietonistka, która jak nikt inny zna się na świecie filmu. To właśnie ona wraz z Błażejem Hrapkowiczem komentowała galę rozdania Oscarów. Nie mogła przejść obojętnie obok najnowszego dzieła powstałego na podstawie powieści Lipińskiej i już w dniu premiery podzieliła się w sieci swoją opinią. Oberwało się nie tylko aktorom, ale i reżyserom.
[…] Massimo jest mściwy, Sycylia ładna, paella pyszna, a Laura jest nadal idiotką, która wygłasza kocopoły i nie nosi majtek, no i nie myśli. W sumie nie musi. Do tego mamy dialogi na poziomie czytanki z 5 klasy upstrzone soczystą „kurwą”, mówią też po „angielsku” i „włosku”. Zjednoczona Europa w pełnej krasie. Obrazki są ładne. Pościel też ładna. Aktorstwo zaś jest na poziomie tego, czym ten „film” jest, czyli żadne, na poziomie wokalno- mimicznym- z uwzględnieniem posuwistych spojrzeń zza markowych, drogich szkieł, z logo koniecznie, wszak rozmawiamy o ludziach luksusowych. Na bogato ma być. I w zwolnionym tempie. Czyli emocje. Bo scenariusz gdzieś uleciał, a szyć trzeba historyjkę. Reżyserzy, a jest ich dwójka, jeszcze się uczą. Podręcznik „Reżyseria w weekend” jeszcze do nich nie dotarł, bowiem to, co zajmie wam jakieś 1,50 minut życia, jest niczym innym jak nudną montażówką muzycznych klipów z Sycylii udekorowanych soft porno oraz luksusem rodem ze sklepu Moliera2 i Vitkac. Nazwanie tego filmem obraża tych, którzy prawdziwe filmy robią. To będzie jednak hit. Ludzkość wykończy się sama. Wszak większość populacji to analfabeci.
Pod publikacją zaroiło się od komentarzy pisanych w podobnym tonie. Swoim zdaniem na ten temat podzieliły się znane w sieci influencerki.
- Maffashion: I ten moment kiedy do ujęcia ze skokiem do łóżka jest dodany dźwięk a la warknięcie lwa (chyba) – złoto! Oplułam się.
- W samo sedno film dno dna i kupa nudy no ale są tacy, co będę się relaksować i może nie zasną.
- Ale ja się zastanawiam co oni tam w ogóle „reżyserowali”, jaki niby proces „twórczy” tam zachodzi…
- Ja wytrzymałam 20 min…kinematograficzne DNO.
- Obejrzałam dziś rano, do śniadania. Rany po tym będą się długo goić. Wspomnienia uwodzicielskich spojrzeń, nerwowych tików Massimo, lizania wszystkiego i gra aktorska Laury sprawia, że będę cierpieć na bezsenność przez jakiś czas. Na bank.
Oczywiście nie brakuje też pozytywnych komentarzy. Na jednej z grupy na Facebooku (Nie śpię bo oglądam Netflixa) pod jednym z wpisów rozgorzała dyskusja, z której wynika, że nie brakuje fanów tej produkcji.
- Dla mnie super film. Wiem, że odbiega od książki, ale fajnie się to oglądało. Warto było czekać tyle czasu.
- Dla mnie to cud, 365 dni oglądałam już 1000 razy i podejrzewam, że z Ten Dzień będzie tak samo. To obsesja, ale nie ważne.
- Lamparska robi robotę za cały film.
- Druga część jak dla mnie bardziej udana. Było miło. Czekam na 3 część.
- Obejrzałam. Jest fajny i przyciąga uwagę. Ale zakończeniem powinno być inne. Zapewne trzecia część wszystko wyjaśni.
- Właśnie skończyłam oglądać dla mnie sztos.
- Obejrzane i sto razy lepszy od pierwszej części.
Co piszą sceptycy?
- Co do ilości tekstu… Scenarzysta się nie wysilił. …nie polecam, chyba że ktoś lubi lipne erotyki.
- Erotyk z dialogami na poziomie wczesnych seriali brazylijskich.
- Jestem zawiedziona.
- Jedyne co mi się podoba w tym filmie to muzyka. Reszta dno.
- Nawet mój mąż stwierdził, żeby przewijać te durne sceny erotyczne. Nie podobało nam się…
- Nudny jak flaki z olejem… Dobrze, że chociaż Pan niby ogrodnik wystąpił.
Niezbyt przychylnie o filmie rozpisuje się także zagraniczna prasa. Portal Indiewire napisał, że format jest głupi i szalenie nudny.
Prawie dwugodzinny obraz nie tylko napiera na granice dobrego smaku w branży rozrywkowej, on przejeżdża po nich buldożerem, w efekcie serwując widzom produkt jeszcze bardziej problematyczny od poprzedniego, równie śmieszny, co nudny. […] Przez pierwsze 18 minut filmu puszczane jest aż pięć piosenek, które pełnią rolę substytutu dialogów czy prawdziwej filmowej akcji. […] Odnoszę wrażenie, że zamiarem twórców było wydać na świat beznadziejny film. Montaż jest przeokropny, sceny seksu niezdarne, przyprawiające o dreszcze „kreacje aktorskie” i jeszcze do tego te potworne piosenki. […] NIE OGLĄDAJCIE TEGO. Trudno powiedzieć, czy ten film jest gorszy podczas scen seksu, czy poza nimi.
Opinię tą podzielają także redaktorzy portalu Ready Steady Cut, choć oni wymierzyli kilka mocnych ciosów przede wszystkim w scenarzystów.
Poziom scenariusza można by łaskawie określić jako koszmarny. Cała obsada została dobrana pod kątem tego, jak dobrze wygląda, symulując orgazm. I faktycznie, wyglądają całkiem ładnie.
365 dni: Ten dzień na portalu IMDb zostało ocenione przez społeczność na 3 punkty w dziesięciostopniowej skali. Na Rotten Tomatoes wypadł jeszcze gorzej – 1,5/5 gwiazdek.
Niestety w zdecydowanej mierze opinie są negatywne. Wielu widzów zarzuca, że film bardzo odbiega od tego, co ukazano w książce, przez co bardzo obawiają się tego, że trzecia część będzie miała zupełnie inne zakończenie, niż przewidziała to autorka.
Oglądaliście? Czekamy na wasze opinie.