w

Robert Motyka odsłania kulisy rozpadu Paranienormalnych. Do dziś nie rozumie, co się stało. „To był moment, który mnie złamał”

Robert Motyka, Igor Kwiatkowski - fot. Piętka Mieszko/AKPA
Robert Motyka, Igor Kwiatkowski - fot. Piętka Mieszko/AKPA

Kabaret Paranienormalni cieszył się ogromną popularnością, ale z dnia na dzień się rozpadł. Robert Motyka w gorzkich słowach podsumował to, co się stało. W ułamku sekundy jego relacje z kolegami z grupy przestały mieć znaczenie. Co się stało?

Kabaret Paranienormalni został założony w 2004 roku w Jeleniej Górze przez Igora Kwiatkowskiego i Roberta Motykę. Z biegiem czasu do ekipy dołączył Michał Paszczyk, który w przeszłości był związany z Neo-Nówką. Ogromna popularność i zarazem rozpoznawalność zyskali dzięki skeczom z udziałem szalonej Mariolki, która parodiowała współczesne nastolatki.

Można było odnieść wrażenie, że świat przed tym trio stoi otworem i mają ogromne szanse na podbicie sceny w każdym zakątku kraju. Niestety nieoczekiwanie 18 grudnia 2017 roku z kabaretu odszedł Kwiatkowski, który postanowił skupić się na karierze solowej. Teraz jego były przyjaciel z grupy postanowił opowiedzieć, co się wtedy wydarzyło.

Robert Motyka gorzko o rozpadzie Paranienormalnych

Motyka podczas ostatniej wizyty w studio Dzień dobry TVN opowiedział o tym, co wydarzyło się w najgorszym okresie jego życia. Decyzja Igora była dla niego niezrozumiała, ponieważ się przyjaźnili i nawet nie przypuszczał, że ich drogi mogą się rozejść.

Przeżywaliśmy wzloty i upadki, zaprzyjaźniliśmy się bardzo. Do tego stopnia, że spędzaliśmy ze sobą święta, Igor też jest ojcem chrzestnym mojej córki Hani i nagle w styczniu 2017 roku mój przyjaciel mi mówi, że on odchodzi z tego projektu i będzie robił karierę solową — powiedział.

Wszystko zadziało się błyskawicznie, bo zaledwie w ciągu miesiąca. Jeszcze w grudniu snuli wspólne plany, a kilka tygodni później Kwiatkowski po prostu zniknął z jego życia. Co gorsza, nie mieli okazji na ten temat porozmawiać.

Trudno powiedzieć, o co poszło. Każdy mówi, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, ale myśmy nigdy nie mieli okazji, żeby to przegadać, o co poszło. Taka została podjęta decyzja, z którą oczywiście się nie zgodziłem. Ja nie byłem gotowy emocjonalnie, żeby powiedzieć: Okej. Wpadłem w najtrudniejszy moment w swoim życiu artystycznym, czyli przez dwa lata nie potrafiłem nic ze sobą zrobić. Przestałem w siebie wierzyć, nie potrafiłem niczego napisać, niczego wymyślić, nauczyć się tekstu na pamięć… – kontynuował.

Chociaż występowali razem jeszcze przez rok, w tym czasie nie doszło do pojednania. Po prostu nie było szans na to, by z Igorem nawiązać jakikolwiek kontakt.

Myśmy rozmawiali ze sobą tylko na scenie. Dwie godziny spektaklu, zachowujemy się normalnie, gramy, a potem cisza. Było kilka prób z mojej strony, żeby dowiedzieć się, o co chodzi, bo uważałem, że należy nam się, jakieś wytłumaczenie. Nie otrzymaliśmy tego wytłumaczenia i przestałem to forsować.

Ostatni występ zagraliśmy 17 grudnia […]. Cała sala ludzi, gramy swoje najnowsze skecze, mam świadomość, że to nasz ostatni występ, mam to też nagrane. Po zakończonym występie nie podajemy sobie ręki. Ta sprawa tym bardziej zostaje jakaś urwana — tłumaczył Dorocie Wellman.

To było dla niego niezwykle trudne przeżycie. Nie mógł pogodzić się z tym, że przyjaciel tak po prostu odszedł bez choćby słowa wyjaśnienia. Zaczął szukać pomocy u psychologa, ale i to na niewiele się zdało.

Dzisiaj mogę powiedzieć, że to był moment, który mnie złamał. Poszedłem do psychologa jednego, drugiego, trzeciego, żeby coś powiedzieć. W zasadzie tylko płakałem i opowiadałem jakąś historię wyrwaną z kabaretu. To w ogóle mi nie pomogło.

Niestety to nie koniec trudnych doświadczeń w jego życiu.

Robert Motyka omal nie stracił syna

Motyka długo myślał o odejściu przyjaciela, ale w sekundzie zeszło to na boczny tor, ponieważ u jego taty, z którym występował w programie Rzeczy, których nie nauczył mnie ojciec, wykryto nowotwór. Rokowania nie były optymistyczne, ale na szczęście udało się go uratować, przeprowadzając skomplikowaną operację.

Później było tylko gorzej. W majówkowy poranek odebrał telefon, po którym jego serce zamarło. W czasie trwającej pandemii COVID-19, jego syn uległ poważnemu wypadkowi. Lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie.

Jest 2 maja i o godz. 5:00 dostajemy telefon, że nasz syn wypadł z piątego piętra. Dostajemy telefon od jego dziewczyny, że był wypadek, że on wyleciał. Chwilę później jesteśmy w aucie, jedziemy do szpitala. Po drodze trzy razy zatrzymuję auto, żeby zwymiotować. Jesteśmy w środku pandemii, więc oczywiście nie wpuszczają nas do szpitala, na SOR wchodzi tylko moja żona. […] Stoję za szybą, patrzę na to i widzę, że lekarz kręci głową. Moja żona mdleje, ktoś ją podnosi. Później mówi, że oni go nie uratują, że próbują coś zrobić. Wchodzę na ten OIOM, patrzę na mojego syna, który nie przypomina mojego dzieciaka. […] Jesteśmy w totalnym odrętwieniu — wspominał.

Na szczęście wszystko skończyło się szczęśliwie, a te dramatyczne chwile udało mu się przejść dzięki wsparciu ludzi. Jego syn wyszedł ze szpitala po dwóch miesiącach.

To jest to szczęśliwe zakończenie. Ta tragedia też mnie uratowała z tego wszystkiego. Z tej pracy, z obarczania się winą, że to moja wina, że za bardzo pracowałem, że ten kabaret się przegrzał, że niepotrzebne poświęcałem tyle czasu… Nagle w jednej sekundzie to wszystko znika. Nagle patrzę na mojego syna i to jest najważniejsze — dodał.

Lubicie kabaret Paranienormalni?

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Dorota Wellman, fot. AKPA

Dorota Wellman po latach przyznała, że oszukiwała na maturze! „Jestem z tego dumna”

Jakub Rzeźniczak, Paulina Nowicka - fot. Instagram @jakubrzezniczak25

Jakub Rzeźniczak wraz z żoną Pauliną przekazał radosną wiadomość. Wprost szaleją ze szczęścia! „Nareszcie”