Paulina Smaszcz ostatnio wybrała się na krótkie wakacje, a po powrocie do domu trafiła do szpitala. Co się dzieje? Jak się czuje?
Paulina Smaszcz odkąd zrezygnowała z pracy w telewizji, jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. To właśnie tam najczęściej roztrząsa rodzinne sprawy, ale i relacjonuje swoją codzienność. Ostatnio po kilku medialnych burzach postanowiła wybrać się na wakacje. Na Instagramie raczyła fanów zdjęciami w strojach kąpielowych, a na jednym z nich zapozowała w półprzezroczystym bikini.
Radosny nastrój towarzyszył jej jeszcze po powrocie do domu, ponieważ jej młodszy syn, Julian, wrócił do domu po kilkumiesięcznym pobycie w Holandii. Niestety jej radość nie trwała długo, ponieważ w niedzielny wieczór musiała wybrać się do szpitala.
Pytasz mnie co z problemami i kłopotami? Oczywiście, że są i zawsze będą! Zależy tylko, czy za każdym razem one pokonają nas, czy my pokonamy je. Dzisiaj jest dla mnie radosne, bo zjadłam śniadanie z przyjacielem […]. Niedzieli już się boję, bo wieczorem szpital, a w poniedziałek kontrola — przekazała w sobotę.
Kobieta petarda od kilku lat boryka się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Nie tak dawno temu tłumaczyła, że już do końca życia będzie musiała się rehabilitować, ponieważ doskwiera jej ogromny ból. Musi przy tym uważać, jak wykonuje niektóre czynności.
Zawsze muszę pamiętać, w jaki sposób wstawać, siadać, leżeć, spać, wchodzić po schodach. Nie chcę już nigdy usłyszeć rokowań, że może być bardzo, bardzo źle i tylko ode mnie będzie zależeć, czy wrócę do normalnego poruszania się. Niestety moje leczenie jest codziennym rozwiązywaniem krzyżówki między neurologią, onkologią i problemami kobiet w połowie biegu życia.
Jak się teraz czuje?
Paulina Smaszcz trafiła do szpitala
Paulina Smaszcz przez kilkanaście godzin była nieaktywna na Instagramie. Wszyscy zastanawiali się, jak przebiegły badania i czy dobrze się czuje, ponieważ bardzo stresowała się tą wizytą. Gdy wszystko dobiegło końca, opublikowała na Instastories krótki wpis, który opatrzyła zdjęciem ze szpitalnego łóżka. Na jej twarzy nie widać choćby cienia uśmiechu, ale w opisie zdradziła, że najgorsze za nią. Korzystając z okazji, zwróciła się do lekarzy i personelu medycznego, który podczas tego krótkiego pobytu otoczył ją fachową opieką.
Już po wszystkim. Trzeba dziękować, bo za mało wokół wdzięczności i lojalności. Dziękuję ogromnie i z serca za pomoc, dr B. Korczyńskiej i dr M. Uchman oraz zespołowi Szpitala Południowego, za absolutnie wszystko. Najbardziej za serce, szybkie działanie, wyrozumiałość i trzymanie kciuków za dalsze leczenie.
Trzymamy kciuki, by wszystko potoczyło się dobrze i życzymy Paulinie szybkiego powrotu do domu.