Hubert Urbański jest jednym z najbardziej lubianych prezenterów telewizyjnych. Fani lubią go za dystans, poczucie humoru i szczerość. Okazuje się, że potrafi on także powiedzieć dosadnie, co myśli o innych. Tym razem padło na Michała Wiśniewskiego.
Hubert Urbański jest dobrze znany ze szklanego ekranu. Od wielu lat prowadzi jeden z najpopularniejszych teleturniejów telewizyjnych Milionerów. Jednak nie jest to jedyne show, w którym pojawił się w roli gospodarza. Dawno temu miał okazję prowadzić Jestem jaki jestem, czyli reality show z udziałem Michała Wiśniewskiego.
Urbański ma często szansę gościć znanych i lubianych, jak Agnieszka Dygant i Tomasz Krolak. Najczęściej można go zobaczyć przy tym uśmiechniętego i dobrze się bawiącego. Jednak okazuje się, że nie wszystkie współprace wspomina pozytywnie. Tak jest w przypadku lidera Ich Troje. Prezenter postanowił szczerze podsumować ich wspólną przygodę.
Hubert Urbański szczerz o pracy z Wiśniewskim
Muzyk w ostatnim czasie nie ma łatwo, choć układa mu się w życiu rodzinnym, ponieważ cieszy się pełną rodziną z sześciorgiem dzieci. Jednak wciąż boryka się z problemami z przeszłości, przez które grozi mu nawet więzienie. Okazuje się, że niegdyś sprawiał kłopoty nie tylko prywatnie, ale i zawodowo. Postanowił o tym opowiedzieć prowadzący Milionerów. Ten w ostatnim czasie nie przestaje zaskakiwać fanów.
Było jak w tym powiedzeniu o lataniu helikopterem: i śmiesznie, i strasznie […]. „Uciążliwe” to chyba jest najwłaściwsze słowo. […] On miał wtedy mocną pozycję na rynku, mocną pozycję zawodowo, mocną pozycję w wytwórni […], silny głos w decydowaniu o pomysłach produkcyjnych. I postawę — jak nie chcecie, to nie, to ja idę do pokoju. Wszyscy musieli się martwić, co z tego wyniknie — wyznał Urbański w audycji Podcastex.
Prezenter nie wspomina dobrze współpracy z piosenkarzem. Panowie mieli okazję pracować razem w 2003 roku, kiedy to na TVN-ie transmitowano reality show Jestem jaki jestem. Program opowiadał o pozakulisowym życiu wokalisty z ówczesną partnerką, Mandaryną. Jednak na planie miało dochodzić często do nieporozumień i spięć, a głównym winowajcą miał być właśnie lider Ich Troje.
Tak jak rozkapryszony pięciolatek, co może ustawić całą rodzinę w całym domu. I trochę tak było. […] Wszystkich nas to przeczołgało, bo to było momentami nieznośne. No ale było. Nie można było wyjść z tego basenu w trakcie. Trzeba było dokończyć turnus.
Nie była to łatwa współpraca tym bardziej, że w tamtym czasie Wiśniewski był jedną z największych gwiazd polskiego show-biznesu. Był sławny, lubiany i wpływowy, co sprawiało, że mógł zachować się, jak chciał.
Myślicie, że wokalista dzisiaj żałuje swoich fanaberii?