Historyczny moment! Artur Baranowski ustanowił nowy rekord w programie Jeden z dziesięciu! W finale zakasował swoich rywali i nie dopuścił ich do żadnego pytania! Takiej sytuacji jeszcze nie było.
Jeden z dziesięciu to najdłużej emitowany teleturniej w historii polskiej telewizji. Pierwszy odcinek wyświetlono 3 czerwca 1994 roku i od tamtego momentu nieprzerwanie prowadzi go Tadeusz Sznuk. Program doczekał się 140. edycji i choć jeszcze w tym roku mieliśmy zobaczyć kolejną, władze TVP zdecydowały o przesunięciu jej na przyszły rok. Okazuje się jednak, że nic straconego, ponieważ w 19. odcinku aktualnej odsłony formatu widzowie byli świadkami historycznego wydarzenia!
Artur Baranowski pobił rekord w programie Jeden z dziesięciu
W ciągu ostatnich 30 lat, widzowie nie raz mieli okazję podziwiać niezwykle uzdolnionych uczestników, którzy wciąż ustanawiali nowe rekordy, lecz w historii teleturnieju nie było jeszcze takiej osoby, która w finale odpowiedziałaby poprawnie na wszystkie pytania!
Artur Baranowski, ekonomista pochodzący ze Śliwnik, bez trudu przeszedł eliminacje i znalazł się w finałowej trójce. W poprzednim etapie był pytany 8 razy i zachował wszystkie szanse, dlatego też do rywalizacji przystąpił z trzema punktami. Poprawnie odpowiedział również na pierwsze trzy pytania w ostatnim starciu, dzięki czemu mógł wyznaczyć uczestnika, który usłyszy je jako następny. Nie zrobił tego jednak i poprosił Sznuka o odczytanie mu kolejnego.
Z całą pewnością widzowie nie spodziewali się tego, że Baranowski weźmie na siebie kolejne 37 pytań! Prowadzący pokusił się nawet o krótki komentarz:
Mam wrażenie, że pańscy konkurenci się nudzą, ale proszę — powiedział.
Faktycznie, dwaj panowie przez cały finał stali zrezygnowani, ponieważ ich rywal nie popełnił ani jednego błędu. Tym samym Artur zdobył rekordową liczbę 803 punktów – 773 za udzielenie poprawnych odpowiedzi na 40. pytań, a 30 za zachowane trzy szanse. Po zakończeniu tego etapu Tadeusz Sznuk powiedział tylko:
Rekord, gratulacje.
Fani teleturnieju zalali zwycięzcę mnóstwem pochwał, doceniając jego inteligencję. Portal Plejada skontaktował się z jego rywalami, których poprosił o komentarz. Jeden z nich przyznał, że od początku traktował Baranowskiego jako potencjalne zagrożenie:
Artur to był niepozorny zawodnik, taki trochę wycofany, więc jeszcze przed nagraniem zakwalifikowałem go jako potencjalnie groźnego, jak się później okazało, słusznie — powiedział Grzegorz Jarząbek.
Mężczyzna dodał, że Artur był od niego o wiele szybszy — nim pojął sens pytania, zwycięzca już zgłaszał się do odpowiedzi.
Trochę przysnąłem na początku finału, ale zawodnik zgłaszał się, zanim ja zdążyłem wczytać, o co jesteśmy pytani, a nie spodziewałem się takiego obrotu spraw, żeby zgłaszać się w ciemno. Później już nie dał nam się odezwać — skwitował.
Z kolei drugi finalista, Adrian Pokrywczyński, wyznał, że czuł się jak statysta. Mimo wszystko na planie zdjęciowym nie wydarzyło się nic nieoczekiwanego.
W studiu było raczej spokojnie, wydarzyło się niewiele więcej, niż to, co widzieliśmy w telewizji w ostatecznym montażu. „1 z 10” ma taką specyfikę, że jest samo w sobie dosyć stonowane — zdradził Plejadzie.
Jeśli nie oglądaliście finału, to koniecznie nadróbcie zaległości. To pierwsza taka sytuacja w historii Jednego z dziesięciu!