w

23-latek z Wrocławia postrzelił kilkuletniego chłopca. Pocisk zatrzymał się centymetr od serca! Szokująca decyzja sądu

Postrzelił chłopca, a jest na wolności - fot. wroclaw.policja.gov.pl
Postrzelił chłopca, a jest na wolności - fot. wroclaw.policja.gov.pl

Ośmioletni Marcinek bawił się z kolegami na podwórku, gdy podszedł do nich mężczyzna z bronią. Po chwili wypalił w pierś chłopca. Szokująca decyzja sądu.

Był 15 lipca, a Marcinek w pełni korzystał z wakacji. Wraz z kolegami bawił się na podwórku między budynkami mieszkalnymi położonymi na wrocławskim Przedmieściu Oławskim. Nic nie wskazywało na to, że w krótkim czasie dojdzie do tragedii.

Postrzelił ośmiolatka, a sąd wypuścił go na wolność

Nieoczekiwanie do grupki dzieciaków podszedł 23-latek ubrany w czapkę moro, czarne spodnie i bluzę. W dłoni trzymał długą broń, a do plecaka miał przymocowany pistolet. Z relacji jednego z chłopców wynika, że najpierw kilkukrotnie strzelił z wiatrówki, na którą niewymagane jest pozwolenie, do śmietnika, a następnie wypalił z odległości ok. 2 m w pierś Marcina.

Jednego z kolegów 8-latka przerażony pobiegł po babcię chłopca. Po chwili usłyszała wołanie drugiego wnuka: babci, babciu, Marcin jest zastrzelony!

Wybiegłam na podwórko. Zobaczyłam jak prowadzi go kolega, a on się trzyma za klatkę piersiową. Podniosłam koszulkę i zobaczyłam ranę wlotową, z której sączyła się krew. Miałam pod ręką chusteczki higieniczne, przyłożyłam je do rany, a drugą ręką dzwoniłam po 112 – powiedziała w rozmowie z Faktem.

W krótkim czasie na miejsce dotarły służby ratownicze. Chłopiec może mówić o ogromnym szczęściu, ponieważ śrut zatrzymał się na żebrach, centymetr od serca. Lekarze usunęli ołów operacyjnie. Zabieg trwał do późnych godzin nocnych.

Mimo że chłopiec wyszedł z tego bez większego szwanku, jego rodzice boją się, że po tym wszystkim będzie miał traumę i nie będzie w stanie normalnie funkcjonować.

Jest przerażony. Nie wiemy, czy będzie chciał wychodzić na dwór po takiej traumie — powiedział tabloidowi ojciec chłopca, Kacper Celny.

Babcia na własną rękę ustaliła tożsamość sprawcy

Gdy Pani Beata upewniła się, że życiu jej wnuka nic nie zagraża, udała się na Przedmieście Oławskie, by ustalić tożsamość 23-latka.

W sobotę od 5 rano rozpytywałam sąsiadów. Wieczorem potwierdziły się przypuszczenia, że mógł to być mężczyzna o imieniu Damian. Zawiadomiłam policję, przyjechali bardzo szybko — relacjonowała Faktowi.

Bardzo pomocne okazały się też dzieci, dzięki którym mogła przekazać funkcjonariuszom dokładny rysopis szaleńca.

Na pewno dzięki współpracy z babcią chłopca mogliśmy działać jeszcze skuteczniej. W sobotę godzinach wieczornych w wyniku intensywnej pracy funkcjonariuszy z komisariatu Rakowiec zatrzymano 23-letniego Wrocławianina podejrzanego o postrzelenie chłopca — powiedział tabloidowi sierżant sztabowy Rafał Jarząb.

Kim jest sprawca? Jak podają sąsiedzi, Damian B. pochodzi z trudnej rodziny, w której występował problem alkoholowy. Już jakiś czas temu się wyprowadził, a w okolicy mieszkała tylko jego babcia. Kobieta jednak nie chce utrzymywać kontaktu z wnukiem. Na jaw wyszło, że to nie pierwszy raz, gdy wypalił z broni do człowieka.

Sąsiad się skarżył, że ostrzelał mu samochód. Innemu miał strzelić w głowę z pistoletu na kulki — powiedziała pani Beata.

Tym bardziej przerażający jest fakt, że podejrzany 23-latek pozostaje na wolności. Prokuratura od razu po zatrzymaniu przez policję złożyła wniosek do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztu, argumentując to istnieniem groźby matactwa. Nie przychylono się do niego. W zamian za to objęto mężczyznę dozorem policji. Nie może on opuszczać miejsca zamieszkania, a także ma zakaz zbliżania się i kontaktowania ze świadkami i pokrzywdzonym. Oprócz tego ma zakaz posiadania wszelkiego rodzaju broni.

Fakt podaje, że zarówno rodzina, jak i sąsiedzi, nie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy.

Jestem zszokowana. Nie wierzę, że go wypuścili — powiedziała tabloidowi mama rannego chłopca, Dagmara Mazur.

Z kolei jeden z lokatorów wskazał, że bardzo boi się o swojego malutkiego wnuka.

Nie czuję się bezpiecznie z faktem, że ten chłopak jest na wolności. Uważam, że powinien usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa. Mam 15-miesięcznego wnuczka i nie chciałbym, żeby coś mu się stało. I oby nic się nie stało! — wskazał 55-letni pan Dariusz.

Tabloid ustalił, że nie są to informacje wyssane z palca. Biuro prasowe wrocławskiego sądu okręgowego poinformowało, że 21 lipca prokuratura odwołała się od orzeczenia, jednak na tę chwilę nie wiadomo, kiedy zostanie ono rozpatrzone.

Pani Beata rozmawiała również z dziennikarzami Super Expressu, którym przekazała, że z obawy o życie wnuka, postanowiła skrócić jego pobyt we Wrocławiu i ukryła go u rodziny poza miastem.

On znowu może kogoś skrzywdzić. Boję się o swojego wnusia. Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, że za jakiś czas Marcin wychodzi na podwórko i spotyka tego człowieka. Kto wie, co takiemu strzeli wtedy do głowy — cytuje tabloid.

Podkreśliła również, że doprowadzi tę sprawę do końca, aby dzieci mogły czuć się bezpiecznie.

Marcinek musi się przede wszystkim uspokoić, przeżył prawdziwy koszmar. A ja na pewno tej sprawy tak nie zostawię, dzieci muszą czuć się bezpiecznie — skwitowała.

Trudno uwierzyć, że coś takiego mogło się wydarzyć.

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Zdjęcie poglądowe - fot. Pexels @Pixabay

Pierwszy orgazm przeżyła w wieku 8 lat. Od tamtej pory ma ich ponad 100 dziennie! „Wiele razy myślałam o popełnieniu samobójstwa”

Uratował sąsiada rażonego prądem - fot. screenshot Facebook @tvsudecka

[WIDEO] Wykonywał prace szlifierką, gdy poraził go prąd. Nim przybiegli sąsiedzi, leżał już bez ruchu, a serce przestawało bić