Prokuratura znalazła przechodnia, który był świadkiem wypadku syna Peretti. Nie może go jednak przesłuchać! Dlaczego?

Po kilku tygodniach żmudnych poszukiwań prokuraturze udało się ustalić dane przechodnia, który był świadkiem wypadku syna Sylwii Peretti. Mimo dużego sukcesu śledczych nie można go przesłuchać. Dlaczego?

W nocy z 14 na 15 lipca na ulicach Krakowa rozegrał się dramat. Kierowca rozpędzonego żółtego renault megane stracił panowanie nad pojazdem i z dużą prędkością przejechał przez skrzyżowanie, po czym rozbił się na moście Dębnickim. W wyniku zdarzenia śmierć na miejscu poniósł syn Sylwii Peretti, Patryk, oraz jego trzej koledzy. Na chwilę przed zdarzeniem w sieci pojawił się nagrania, na których widać, jak rozpędzeni suną przez miasto, a na jednym z nich słychać było pasażera, który zwrócił się do kierowcy:

Dobra, już, k***a, starczy.

Krótko po tym menedżer Sylwii skomentował sprawę w rozmowie z Pudelkiem. Początkowo zapewniał, że jej syn nie prowadził. Policja szybko zareagowała na te doniesienia i wyjaśniła, że ze wstępnych ustaleń wynika, że to on siedział w chwili zdarzenia za kierownicą, co potwierdzono w toku dochodzenia. Później wyszło na jaw, że 24-latek był pijany.

Wszystkie ustalenia wskazują, że to Patryk P. kierował wskazanym samochodem. W szczególności wskazują na to czynności identyfikacyjne na miejscu zdarzenia, materiał fotograficzny i nagranie z monitoringu ulicznego, na którym widać jak Patryk P. chwilę przed wypadkiem wsiada za kierownicę swego samochodu – przekazał rzecznik prasowy małopolskiej policji, Sebastian Gleń.

Kluczowe w sprawie były zeznania świadka, który na chwilę przed tragedią próbował przejść przez ulicę. W ostatniej chwili zorientował się, że grozi mu niebezpieczeństwo i odskoczył w bok.

Policja znalazła świadka wypadku syna Sylwii Peretti

Funkcjonariusze zabezpieczyli m.in. nagrania z monitoringu, które zarejestrowały ostatnie chwile przed tragedią. W tej sprawie prokuratura chce przesłuchać tylko jednego świadka — wspomnianą wcześniej osobę, która cudem uniknęła śmierci. Po kilku tygodniach intensywnych poszukiwań udało się ustalić jego dane osobowe, lecz tu pojawił się problem. Okazuje się, że to obcokrajowiec, który nie mieszka w Unii Europejskiej.

[…] do zorganizowania przesłuchania konieczne jest wystosowanie specjalnego wniosku do kraju, z którego pochodzi mężczyzna, o międzynarodową pomoc prawną — informował portal natemat.pl.

Z kolei Onetowi udało się ustalić, że jest to obywatel Wielkiej Brytanii, który przyjechał do Polski na kilka dni. Prokuratura zwróciła się do brytyjskich służb z prośbą o zorganizowanie przesłuchania.

Teraz po stronie Wielkiej Brytanii pozostaje kwestia tego, kiedy odbędzie się przesłuchanie świadka i który organ brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości to przesłuchanie przeprowadzi — powiedział portalowi Rafał Babiński z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Po czym dodał:

Wraz z wnioskiem przesłaliśmy stronie brytyjskiej także zestaw pytań do świadka, na które chcielibyśmy uzyskać odpowiedzi.

Wiele osób zastanawiało się, czy zdaniem organów ścigania świadek przyczynił się do tego zajścia oraz, czy grozi mu za to odpowiedzialność karna. Sugerował to m.in. Krzysztof Hołowczyc, który sugerował, że do wypadku mogło dojść z jego winy:

Po obejrzeniu zdjęć wydaje mi się, że kierowca, który prowadził samochód, zwyczajnie przestraszył się pieszego. Bardzo gwałtownie zareagował, czyli uderzył w hamulec. Wtedy nastąpiła szybka utrata przyczepności. Przynajmniej tak to wyglądało, kiedy auto zaczęło sunąć bokiem. Wtedy jakakolwiek kontrola nad tym pojazdem już się skończyła — tłumaczył.

Później jednak wyszło na jaw, że kierowca był pod wpływem alkoholu. Zebrany materiał dowodowy potwierdził, że poruszał się z nadmierną prędkością i istnieje duże prawdopodobieństwo, że nawet nie widział przechodnia. W związku z powyższym prokuratura nie zamierza stawiać mu zarzutów, tym bardziej że z dotychczasowych ustaleń wynika, że wpadł w poślizg ok. 40 metrów przed skrzyżowaniem.

Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Obserwuj już teraz!