Kinga Rusin ogłosiła, że opuściła Australię, w której aktywnie spędziła ostanie kilka tygodni. „Z cudownymi wspomnieniami w sercu zmieniliśmy kontynent, ale o tym w kolejnych wpisach” – przekazała podróżniczka.
Kinga Rusin zdobyła popularność jako dziennikarka i prezenterka. W sierpniu 2020 roku postanowiła jednak zakończyć przygodę z „Dzień dobry TVN” i porzucić pracę w telewizji. Od tego czasu celebrytka nieustannie podróżuje.
Kinga wybiera się nawet w najdalsze zakątki świata, skąd dzieli się z fanami zdjęciami i wpisami, które często zawierają w sobie krytykę działań polskiego rządu. Ma ich całkiem sporo, bowiem na Instagramie obserwuje ją ponad 550 tysięcy osób.
Kinga Rusin żegna się z Australią
Ostatnie kilka tygodni celebrytka spędziła w Australii, jednak jej pobyt w tym miejscu już się zakończył. Kinga zakomunikowała, że opuściła najmniejszy kontynent na ziemi.
– „To było piękne pożegnanie z Australią, choć mam nadzieję, że na niezbyt długo” – zaczęła. – „Wyprawę skończyliśmy „po królewsku”, odwiedzając ulubione miejsce króla Karola III, czyli magiczne Fraser Island. Ta największa na świecie piaszczysta wyspa, znana jest z nieprawdopodobnego, jedynego takiego na świecie, wpisanego na listę UNESCO, lasu tropikalnego wyrastającego prosto z… piachu, co jest prawdziwym cudem natury. Ikoniczne, liczące nawet ponad 1000 (!) lat strzeliste sosny i eukaliptusy, mimo braku żyznej gleby, dorastają tu nawet do ponad 50 metrów!” – przekazała zapalona podróżniczka.
– „Na szczęście nikt ich nie wycina! Nawet za milion złotych monet prosto z Chin! Prastare drzewa to duma i narodowe dziedzictwo Australijczyków. Mają szczęście, że „opieki” nad lasami nie sprawują tam Polskie Lasy Państwowe, bo już dawno byśmy te cuda oglądali wyłącznie na zdjęciach„ – uderza w Lasy Państwowe.
Okazuje się, że na sam koniec podróży po Australii Kinga zaliczyła bliskie spotkanie z psami dingo.
– „Na zakończenie naszej australijskiej wyprawy spotkaliśmy się w końcu „oko w oko” z dzikimi dingo, australijskimi endemicznymi „psami”, których coraz mniej żyje na wolności (zdjęcia w galerii). Nie boją się ludzi, ale są nieufne i zachowują bezpieczny dystans. Wyglądają, moim zdaniem, jak shiba inu, czyli japońskie szpice, ale w odróżnieniu od nich… nie szczekają (choć niektórzy twierdzą, że szczekają tylko inaczej). To zresztą i nieco inna budowa czaszki odróżnia je od udomowionych psów” – informuje.
– „Z cudownymi wspomnieniami w sercu zmieniliśmy kontynent, ale o tym w kolejnych wpisach. PS. Dziękuję za super podpowiedzi! Polacy mieszkający w Australii są niezawodni! Miło mi, że aż tylu z Was wpada tu do mnie na insta. Wszystkich serdecznie pozdrawiam! Do zobaczenia!” – zakończyła.
Z okazji opuszczenia Australii celebrytka wrzuciła na swój profil kilka zdjęć. Na jednym z nich widzimy, jak relaksuje się, brodząc w wodzie, ubrana w pomarańczowy strój kąpielowy.
– „Piękne zdjęcia”;
– „Nastolatka”;
– „Raj na Ziemi” – piszą fani w komentarzach.