w

Dramatyczna opowieść ojca, który w upalny dzień zostawił synka w aucie. Maluch konał w męczarniach. „Nie chciałem żyć”

Eric Stuyvesant zostawił syna w rozgrzanym aucie - fot. screenshot Facebook @Eric Stuyvesant
Eric Stuyvesant zostawił syna w rozgrzanym aucie - fot. screenshot Facebook @Eric Stuyvesant

Od kilku dni w Polsce głośno jest o sprawie kobiety ze Szczecina, która niemal na cały dzień zostawiła synka w rozgrzanym aucie. Nie jest jedynym rodzicem, któremu się to zdarzyło. Eric Stuyvesan postanowił podzielić się swoją historią.

W środę 22 czerwca w szczecińskim Pogodnie kobieta po wielu godzinach zorientowała się, że nie odwiozła półtorarocznego synka do żłobka. Gdy dotarło do niej, co się stało, ruszyła do auta, w którym leżał jej synek. Mimo szybkiej interwencji lekarzy, chłopca nie udało się uratować.

Naoczni świadkowie w rozmowie z dziennikarzami wyznali, że to, co działo się później, mroziło krew w żyłach. Oboje rodziców wprost szalało z rozpaczy, a serca ludzi zamarły, gdy usłyszeli rozdzierający krzyk.

To była ogromna rozpacz. Matka głośno płakała. Tego się nie da opisać. Nigdy nie słyszałem tak rozpaczliwego płaczu. Ojciec usiadł na ziemi i uderzał głową w krawężnik. Ogromna tragedia — zrelacjonował Super Expressowi.

Choć wiele osób nie może uwierzyć w to, jak kobieta mogła zapomnieć o synku, nie tylko jej się to zdarzyło.

Amerykanin, który zostawił syna w rozgrzanym aucie, opowiedział o swoim dramacie

Eric Stuyvesant przeżył dramatyczne chwile w 2015 roku. Każdego dnia odwoził synka do opiekunki, a następnie żonę do pracy, po czym wracał do domu. Tamtego pamiętnego dnia zmienił kolejność czynności, ale w jego głowie i tak załączył się, jak mówi, autopilot.

Zwykle najpierw zawoziłem synka do opiekunki, a potem żonę do pracy na drugą stronę miasta. W poprzednie dni Michelle spóźniała się na swoją zmianę ze względu na roboty drogowe. Gdyby znów nie dotarła na czas, mogłaby mieć kłopoty. Tamtego dnia odwracamy więc kolejność – najpierw praca żony, potem opiekunka. Wysiadając z naszego vana, Michelle rzuca do syna: „Możesz się teraz przespać, kochanie”. Michael faktycznie zasypia — powiedział w rozmowie z WP.

Długo nie myśląc, pojechał do domu, ponieważ był przekonany, że odstawił synka do opiekunki. W rzeczywistości nawet nie było go pod tym adresem.

Wykonuję po drodze kilka telefonów związanych z pracą. Około 9:30 wjeżdżam na nasz podjazd. Świeci słońce. Teksański czerwiec jest upalny, ale temperatura dopiero zaczyna rosnąć. Termometr wskazuje dwadzieścia kilka stopni. Autopilot nadal działa: śniadanie, laptop, praca. I nagle do mnie dociera: minąłem zjazd do opiekunki. Na 1,5 godziny zostawiłem własne dziecko w rozgrzanym samochodzie — wyznał.

Nieoczekiwanie zorientował się, co zrobił. Wtedy wszystko działo się już bardzo dynamicznie. Pobiegł do auta, w którym w męczarniach umierał jego synek. Rozpoczęła się walka o jego życie.

Wybiegam z domu, szarpię drzwi vana. W głowie myśl: mój syn nie żyje. Zamknięte oczy, twarz zlana potem. Klatka piersiowa lekko się unosi – oddycha! Ale usta są sine, gałki oczne wywrócone. Zmieszany zapach potu, wymiotów i moczu, którymi ubrudzone są spodenki — czytamy w artykule WP.

Amerykanin chwycił syna na ręce i pobiegł z nim do domu. Od razu wsadził go pod prysznic i zaczął oblewać zimną wodą, by obniżyć temperaturę jego ciała. Na oczach rodzeństwa chłopca podejmował próby reanimacji. W tym czasie na miejsce przyjeżdża pogotowie ratunkowe i od razu zabiera malucha do szpitala. W drodze trzylatek kilkukrotnie przestaje oddychać.

Lekarze od razu wprowadzili malucha w stan śpiączki farmakologicznej, żeby zmniejszył się obrzęk mózgu. Jego szanse na przeżycie były niewielkie, dlatego też kazali rodzicom przygotować się na najgorsze. Podkreślali, że jeśli przeżyje, to najprawdopodobniej będzie niepełnosprawny.

To były najgorsze chwile w życiu Erica. Nie dość, że martwił się o dziecko, to dodatkowo targały nim wyrzuty sumienia. Personel szpitala również oceniał go bardzo negatywnie.

Kiedy mijały mnie dwie pielęgniarki, usłyszałem ich szept: „To ten ojciec, który zostawił dziecko w samochodzie. Nie wierzę, że to był przypadek”. Rozumiałem je. Sam bym tak o sobie pomyślał. Jednocześnie ich słowa bardzo zabolały — powiedział WP.

Mimo tego, co się wydarzyło, przez cały czas wspierała go żona, która była niezwykle wyrozumiała. Po jakimś czasie ich synek został wybudzony, jednak w ogóle nie przypominał dawnego siebie.

Nie reagował na nasze słowa. Patrzył tępo w ścianę lub okno. Zastanawiałem się, czy mnie rozpoznaje. Bardzo się baliśmy, że do końca życia będzie niepełnosprawny. Nie mogłem sobie z tym poradzić.

Poczucie winy przytłoczyło Stuyvesanta do tego stopnia, że popadł w depresję i miał myśli samobójcze.

Moje poczucie własnej wartości spadło do zera. Nie ufałem samemu sobie. Przed narodzinami Michaela opiekowałem się siódemką dzieci i w życiu nie przypuszczałbym, że zapomnę o synu. Nie chciałem żyć, ale nie miałem odwagi, by popełnić samobójstwo — powiedział Wirtualnej Polsce.

Nie poddawał się jednak i skorzystał z pomocy specjalistów, którzy zdiagnozowali u niego zespół stresu pourazowego. Przez blisko sześć lat walczył z depresją.

Ta historia zakończyła się szczęśliwie. Maluch po 1,5 miesiąca opuścił szpital. Mimo niepewnych rokowań lekarzy dzisiaj ma 10 lat i jest okazem zdrowia.

Dopiero po ośmiu tygodniach mowa wróciła do normy. W domu uczył się chodzić z pomocą specjalistycznego sprzętu. To był bardzo długi proces. Wiele razy rozmawialiśmy o tym, co się stało. Powiedziałem synowi, że popełniłem wielki błąd.

Eric postanowił opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w jego życiu, by uświadomić ludziom, że takie sytuacje się zdarzają.

Zdaję sobie sprawę, że wielu czytelników myśli teraz: „Nie, w moim przypadku to niemożliwe”. Rozumiem tę reakcję. Jesteśmy jednak bardzo zabieganym społeczeństwem. Dzisiaj mamy być wielozadaniowi. Próbujemy sprostać każdemu wyzwaniu i w efekcie czasem zapominamy o tym, co najważniejsze — skwitował w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Eric Stuyvesant.

Po wyznaniu Amerykanina trudno powstrzymać łzy. Warto jednak pamiętać, by z góry nikogo nie osądzać, bo życie bywa przewrotne.

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Ewakuacja na Open'er Festival - screenshots z nagrań udostępnionych przez internautów

Ludzie oburzeni przebiegiem ewakuacji z Open’er Festiwal. Nie mogli liczyć na żadną pomoc. Na scenę wskoczył mężczyzna z nożem!

Rowerzysta znalazł tlące się zwłoki nastolatki - fot. materiały prasowe

Nastolatka wyszła na spacer z psem, ale nie wróciła do domu. Na leśnej ścieżce znaleziono tlące się zwłoki kobiety. Czy to Carina?