W środę 22 czerwca na szczecińskim Pogodnie doszło do niewyobrażalnej tragedii. Malutki Szymuś zmarł w nagrzanym samochodzie pozostawionym na kilka godzin na parkingu. Okoliczna ludność bardzo współczuje rodzicom. Na jaw wyszły też nowe szczegóły. Kto odpowie za jego śmierć?
W środę w Szczecinie dopisywała pogoda, na zewnątrz było ok. 25 stopni Celsjusza, więc tylko można sobie wyobrazić, jak musiało się nagrzać auto ustawione na parkingu. 38-letnia kobieta odwiozła starszego syna do przedszkola, a następnie miała odwieźć półtorarocznego Szymona do żłobka. Mimo iż podjechała pod ten budynek, maluch został w aucie, a ona wybrała się do pracy, z której wyszła dopiero ok. 17.
Nowe fakty ws. chłopca, który zmarł w nagrzanym aucie
Kobieta po skończonej pracy pojechała odebrać starszego syna, a następnie wybrała się do żłobka i dokonała tam zaskakującego odkrycia. Opiekunki powiedziały, że nie przyprowadziła go tego dnia do placówki. Od razu wróciła do samochodu, gdzie spostrzegła Szymonka siedzącego w foteliku. Maluch spędził cały dzień w nagrzanym aucie. Od razu wezwała służby ratownicze, jednak mimo podjętej próby reanimacji, nie udało się przywrócić funkcji życiowych.
Jak to możliwe, że nikt wcześniej nie zareagował? Od kilku lat media aż trąbią o tym, by od razu reagować w takich sytuacjach. Niestety, jak poinformowali świadkowie, osobowy hyundai miał przyciemniane szyby, a fotelik najprawdopodobniej został przymocowany tyłem do kierunku jazdy, dlatego też nie sposób było dostrzec Szymonka z zewnątrz.
Okoliczni mieszkańcy są przerażeni tym, co się wydarzyło i bardzo współczują rodzicom tak ogromnej tragedii. Do zdarzenia doszło na szczecińskim Pogodnie. To spokojna okolica, wokół znajduje się wiele domów jednorodzinnych oraz firm. Tamtejsi ludzie kojarzą matkę, a nieliczni byli świadkami jej tragedii. Pewien mężczyzna opowiedział, co działo się tamtego dnia.
To była ogromna rozpacz. Matka głośno płakała. Tego się nie da opisać. Nigdy nie słyszałem tak rozpaczliwego płaczu. Ojciec usiadł na ziemi i uderzał głową w krawężnik. Ogromna tragedia — zrelacjonował Super Expressowi.
Inny natomiast twierdzi, że była naprawdę dobrą matką i od razu można było zauważyć, że bardzo kochała półtorarocznego synka.
Nie można złego słowa o niej powiedzieć. Często widzieliśmy tę panią w pobliżu. Przywoziła małego do żłobka. Widać było, że bardzo go kochała. Mały często przychodził do naszego psa. Głaskał go, karmił. Bardzo jej współczuję.
Okoliczni mieszkańcy także są wstrząśnięci tą tragedią.
To straszne, co się stało. Trudno to wytłumaczyć. Bardzo współczuję tej rodzinie, bo ciężko będzie im się otrząsnąć po takiej tragedii — cytuje Super Express.
Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Szczecin-Zachód. Wiadomo już, że postępowanie toczy się w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci.
Czyn ten kwalifikowany jest z art. 155 kodeksu karnego, za który grozi kara pozbawienia wolności w wymiarze od 3 miesięcy do 5 lat — poinformowała prok. Alicja Macugowska-Kyszka z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Na tę chwilę przesłuchanie matki jest niemożliwe z uwagi na jej stan psychiczny. Kobieta załamała się. Biegli zdecydują, kiedy będzie możliwe wysłuchanie jej wersji zdarzeń.
A ja się pytam jak mogła nie zauważyć dziecka siedzącego w aucie kiedy do niego wsiadała jak można zapomnieć ze dziecka się nie zaprowadziło do żłobka, przecież pewnie brała torebkę z siedzenia wychodząc do pracy dla mnie to trochę ciężkie do uwierzenia mimo woli by zauważyła ze dziecko jest w środku
Ciekaw jestem czy telefonu też zapomniała?????? Nie sądzę. Wyrazy współczucia dla ojca Szynka😥😥😥