w

Teściowa zniszczyła moje wesele. „Marzyłam o tym dniu, zaplanowałam wszystko, miało być jak z bajki, tymczasem mój ślub przerodził się w KOSZMAR”

Zdjęcie poglądowe - fot. Canva
Zdjęcie poglądowe - fot. Canva

Marzenie Ani i Michała o idealnym ślubie przerodziło się w koszmar, którego nikt się nie spodziewał. Przygotowania do tego wyjątkowego dnia trwały miesiącami. Każdy szczegół był starannie planowany, a młoda para miała nadzieję na uroczystość, którą będą wspominać z uśmiechem przez całe życie. Niestety, teściowa Ani, pani Helena, miała inne plany.

Ruszamy z nową serią na naszym portalu, w której publikować będziemy listy naszych czytelników. Jeżeli chcesz podzielić się swoją historią, napisz do nas wiadomość na e-mail: kontakt@pantofelek.pl. Wybrane opublikujemy na naszej stronie. W trosce o dobro i bezpieczeństwo, imiona wszystkich osób zostały zmienione. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu przed jego publikacją.

Ania miała 25 lat i zaraz po studiach znalazła zatrudnienie w jednej z większych firm w swoim mieście, która prężnie działała w branży IT. Zależało jej na tym, by piąć się po szczeblach kariery, dlatego też stale się dokształcała. Tamtego pamiętnego dnia pojechała na szkolenie i to właśnie wtedy wśród tłumu zgromadzonego na dużej sali, dostrzegła jego. Choć siedzieli kilka rzędów od siebie, Michał od razu wpadł jej w oko.

Co chwilę ukradkiem spoglądała na niego, aż w końcu ją na tym przyłapał. Gdy ich spojrzenia się przecięły, uśmiechnął się, a ona przepadła. Nie była jednak dość odważna, by do niego zagadać. Ku jej uciesze to on przejął inicjatywę i w trakcie przerwy podszedł do niej. Ich rozmowa płynęła naturalnie, jakby znali się od lat. Wymienili się numerami i jeszcze tego samego dnia umówili na randkę.

Poszli do małej, przytulnej kawiarni w centrum miasta, gdzie spędzili wieczór na rozmowach i śmiechu. Z każdym kolejnym spotkaniem ich uczucie rosło, aż w końcu stali się nierozłączni. Po kilku tygodniach oficjalnie zostali parą. Michał, dumny ze swojego związku, postanowił przedstawić Anię swojej matce, pani Helenie. Był pewien, że polubi ją tak samo jak on. Niestety, rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana.

Po pierwszym spotkaniu z matką Michała wiedziałam, że ciężko będzie mi ją do siebie przekonać

Ania od początku studiów mieszkała sama w mieszkaniu, które jej rodzice odziedziczyli po dziadkach. Chcąc zrobić dobre pierwsze wrażenie, wpadła na pomysł, że zaproszą mamę Michała do niej. Była pełna entuzjazmu i cieszyła się na to spotkanie. Już wtedy powoli zaczynała snuć plany na wspólną przyszłość z ukochanym. Niestety, już od pierwszych chwil czuła, że coś jest nie tak. Pani Helena przywitała ją chłodno, a w jej oczach widać było dystans. Nie zrażała się tym jednak, licząc na to, że zyska sympatię kobiety, gdy się bliżej spotkają.

Podczas obiadu, pani Helena zaczęła zadawać Ani niewygodne pytania. Pytała o jej plany na przyszłość, wykształcenie i pochodzenie. Ton jej głosu był pełen sceptycyzmu, a w jej uwagach można było wyczuć nutę krytyki. Gdy Ania próbowała opowiedzieć o swoich ambicjach i marzeniach, pani Helena przerwała jej, mówiąc:

Michał zasługuje na kogoś, kto naprawdę wie, czego chce od życia.

W tamtym momencie zapaliła jej się czerwona lampka, ale nadal się nie poddawała. Zależało jej na chłopaku, który zresztą zwrócił matce uwagę, by nie oceniała jej tak surowo. Na niewiele się to zdało, ponieważ najgorsze wydarzyło się w chwili, gdy postawiła na stole pierwsze danie. Lubiła gotować i często przygotowywała dla Michała obiady. Nad wyraz polubił przygotowywaną przez nią zupę krem, dlatego też ugotowała ją z myślą o nim. Nawet przez myśl nie przeszło jej, że ta potrawa stanie się kością niezgody.

Pamiętam ten obiad doskonale. Usiedliśmy wszyscy przy stole i podałam pierwsze danie – zupę krem z pomidorów. Matka Michała wzięła łyżkę, spróbowała i po prostu wybuchła. »Naprawdę, Michał, to jest to, czym będziesz się teraz żywił?!« – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy. „Zupa krem? To nawet nie jest prawdziwa zupa! Gdzie są porządne warzywa, mięso? Coś, co naprawdę nasyci? Nie wiem, jak Ania wyobraża sobie prowadzenie domu w ten sposób. To nie jest jedzenie, to jakaś moda!« – dodała, rzucając mi krytyczne spojrzenie. Zaniemówiłam.

Ania czuła się coraz bardziej zraniona i niepewna. Michał zauważył, że jego mama jest wyjątkowo krytyczna, ale początkowo nie wiedział, jak zareagować. Po obiedzie, kiedy zostali sami w jej mieszkaniu, wybuchła płaczem. Chłopak przytulił ją mocno i obiecał, że zawsze będzie po jej stronie.

Z czasem, mimo chłodnego przyjęcia ze strony pani Heleny, kontynuowali swoją relację. Michał starał się łagodzić sytuację, tłumacząc matce, że Ania jest dla niego najważniejsza. Ona, mimo trudności, postanowiła nie poddawać się i walczyć o swoją miłość.

Słowa matki Michała nie raz mnie zraniły. Czepiała się mnie o wszystko. O to, że jak przyjechaliśmy do niej, to źle ustawiłam buty; że ciasto, które przywiozłam, jest za słodkie; że za dużo mówię, a innym razem, że siedzę jak nadęta i nie burknę choćby słowem. Michał jest wspaniałym facetem, lecz z jego matką naprawdę ciężko było mi wytrzymać. Po kilku takich spotkaniach powiedziałam mu, że nie chcę się z nią tak często widywać, bo to nie przynosi nic dobrego. Kilka razy nawet przemknęło mi przez myśl, że powinniśmy się rozstać, ale nie chciałam przekreślać naszej relacji, bo naprawdę szczerze go pokochałam. Tłumaczyłam sobie, że przecież nie będę żyła z teściową, tylko z nim, a on jest dla mnie naprawdę wspaniały. Wielokrotnie stawał w mojej obronie, stawiał granice, ale Helena ma tak mocny charakter, że nie dawała sobie nic powiedzieć. Na początku jeździł sam na spotkania z matką, później zaczął robić to coraz rzadziej, bo nawet podczas mojej nieobecności zawsze znajdowała okazję do tego, by wbić mi szpilę.

Po kilku latach Ania i Michał zdecydowali się na ślub. Pani Helena przyjęła tę informację bardzo sceptycznie, ale musiała zaakceptować wybór syna, bo był w tej kwestii bardzo stanowczy. W końcu zaoferowała, że pomoże im w przygotowaniach. Wtedy pojawiło się światełko nadziei, że być może w końcu zaakceptuje przyszłą synową.

Miał być ślub jak z bajki, a wyszło koszmarnie. W trakcie wesela wybiegłam z sali z płaczem

Przyszła Młoda Para planowanie ceremonii zaczęła od znalezienia sali, w której odbędzie się wesele. Wcześniej wstępnie dogadali się z księdzem, który miał udzielić im ślubu, fotografem i zespołem. Mimo że wszystkie koszty pokrywali sami, postanowili, że zaangażują w przygotowania swoje matki. Odwiedzili wraz z nimi kilka sal weselnych i w końcu wybrali tą, która spełniała wszystkie ich oczekiwania. Podczas ustalania menu mama Ani nie miała żadnych zastrzeżeń. Inaczej było z panią Heleną.

Przy wyborze dań kierowaliśmy się tym, by każdy z naszych gości mógł wybrać dla siebie coś smacznego. Oprócz tradycyjnego rosołu wybraliśmy też dania bezmięsne, ponieważ wśród naszych przyjaciół są weganie. Później na stole miały pojawić się polędwiczki w sosie z suszonych pomidorów z bukietem surówek. Ogólnie zależało nam na tym, by nie zabrakło jedzenia, więc wybraliśmy naprawdę sporo pozycji. Helena od początku krytykowała każdą moją decyzję, aż w końcu wypaliła przy menadżerce: »Naprawdę, Michał zamierzacie podać gościom na waszym weselu coś takiego? Jakieś egzotyczne dania, których nikt nie zna, a do tego brak tradycyjnych potraw. Gdzie są flaki, schabowe, galareta z zimnych nóżek? Przecież ludzie przyjdą, żeby się najeść, a nie oglądać jakieś wymysły na talerzu!«. Myślałam, że spalę się ze wstydu. Na szczęście Michał stanął po mojej stronie i szybko uciął dyskusję. Podpisaliśmy umowę.

Pani Helena wielokrotnie dopytywała, kiedy Ania wybiera się do salonów ślubnych na poszukiwanie sukni, lecz wiedząc, jak może się to skończyć, w podjęciu decyzji pomagały jej tylko mama, świadkowa i przyjaciółka.

Tydzień przed ślubem zaczęły się pierwsze problemy. Pani Helena bez wiedzy młodej pary zmieniła menu weselne. Uważała, że wybrane przez Anię potrawy są zbyt nowoczesne i nieodpowiednie dla rodziny Michała. Zamiast eleganckiego, nowoczesnego bufetu, który wybrali młodzi, na stole pojawiły się tradycyjne, ciężkie dania, które ona uznała za bardziej stosowne.

Nawet przez myśl nie przeszło mi, że ta kobieta będzie zdolna do czegoś takiego. W dniu wesela naprawdę ostro posprzeczałam się z menadżerką lokalu, że dopuściła do takiej sytuacji bez konsultacji z nami. Tłumaczyła się, że Helena bardzo napierała i w końcu powiedziała, że dopłaci za to, aby na stołach, przy których siedzieć będzie jej rodzina, pojawiły się też wybrane przez nią dania. Finalnie przystała na tę propozycję, ale możecie sobie wyobrazić, jak to wyglądało, gdy połowa gości jadła zupełnie inne potrawy.

Jednak najgorsze miało dopiero nadejść. W dniu ślubu, pani Helena postanowiła zorganizować niespodziankę, która miała rzekomo „uradować wszystkich gości”. Podczas pierwszego tańca młodej pary, wtrąciła się, biorąc mikrofon i zaczęła opowieść o tym, jak to Michał mógł znaleźć lepszą żonę, ale ona i tak zaakceptowała Anię, bo „nikt nie jest doskonały”.

Słowa te wprowadziły wszystkich w konsternację, a Ania zalała się łzami. Michał próbował ratować sytuację, ale było już za późno. Nastrój wesela został całkowicie zniszczony. Goście czuli się niekomfortowo, a młoda para była w szoku.

Nikt, nigdy mnie tak nie upokorzył. Stałam na środku sali i czułam, jak moje serce rozpada się na milion kawałków. Słowa pani Heleny były jak noże, które wbijały się w moją duszę. Jak ona mogła tak powiedzieć? Miał być ślub jak z bajki, a wyszło koszmarnie. W trakcie wesela wybiegłam z sali z płaczem. Czułam się upokorzona, zraniona i zupełnie bezsilna. Jej krytyka była nie tylko niesprawiedliwa, ale i okrutna. Wszystko, o co zabiegałam przez cztery lata, zostało zdeptane. Chciałam zniknąć, uciec jak najdalej od tego miejsca. Marzyłam o tym dniu, zaplanowałam wszystko, miało być jak z bajki, tymczasem mój ślub przerodził się w koszmar, który długo śnił mi się po nocach.

Michał od razu ruszył do matki i stanął w obronie swojej żony, wyjaśniając matce, że jej zachowanie było niedopuszczalne i że w tej chwili ma opuścić przyjęcie.

Możecie sobie wyobrazić jej minę. Nawet starannie wykonany makijaż nie był w stanie ukryć tego, że zrobiła się czerwona z wściekłości. Gdy wyszła z sali, podeszła do mnie i zaczęła się wydzierać, że zepsułam wesele, bo się wiecznie dąsam i omamiłam jej syna tak, że wyrzekł się własnej matki. Nie jestem konfliktowa i przez to też zawsze jej przytyki zbywałam milczenie, lecz w tamtej chwili pękłam i powiedziałam, że nie chcę jej znać i że jeśli kiedyś będziemy mieć dzieci, to nigdy ich nie pozna, bo nie chcę, żeby miały tak wstrętną babcię. Zaniemówiła. Ten jeden raz nie wiedziała co powiedzieć i patrzyła się na mnie osłupiała. W końcu odwinęła się na pięcie, wsiadła do auta i odjechała.

Gdy emocje opadły, Ania wróciła na salę. Wraz z Michałem przeprosili gości za zaistniałą sytuację i zaprosili ich do dalszej zabawy. Reszta wieczoru przebiegła bez zastrzeżeń, choć ciężko było im odzyskać dobry humor.

Nasz najstarszy syn ma teraz 8 lat, córka wkrótce skończy 5. Oboje nie poznali matki swojego ojca. W tej kwestii byliśmy z Michałem zgodni – nie chcemy w naszym życiu tak toksycznej osoby. Może kiedyś, gdy dorosną, uznają, że chcą ją poznać i nie będę im tego zabraniać, jednak teraz nie wyobrażam sobie spotkania z nią. Boję się, że znowu zaczęłaby się wtrącać i krytykować moje decyzje i jestem niemalże pewna, że próbowałaby nastawiać dzieci przeciwko mnie.

A wy dogadujecie się ze swoimi teściowymi?

Bądź na bieżąco z nowinkami ze świata show-biznesu i zaobserwuj nasze profile w mediach społecznościowych. Pantofelek.pl jest na Facebooku, Instagramie, Threads, TikToku, Twitterze i YouTube. Jeżeli nie chcesz niczego przegapić, koniecznie zostaw obserwację w Google News.

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

GIPHY App Key not set. Please check settings

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Agnieszka Włodarczyk - fot. Instagram @agnieszkawlodarczykofficial

Agnieszka Włodarczyk po wielu badaniach usłyszała wstępną diagnozę! „Czułam się jak bohaterka serialu Doktor House” (FOTO)