Marek Perepeczko zapisał się na kartach polskiej kinematografii za sprawą serialu Janosik. Choć zyskał ogromną popularność, był bardzo nieszczęśliwy w życiu prywatnym, a w jednym z wywiadów przewidział swoją śmierć. Jak to możliwe? Z okazji 25. rocznicy produkcji, przypominamy sylwetkę aktora.
Marek Perepeczko urodził się 3 kwietnia 1942 roku w Warszawie. Od najmłodszych lat borykał się z wieloma problemami. W dzieciństwie był bardzo chorowity, chudy i przez to też zamknął się w sobie. Później, gdy był już nastolatek, wystrzelił w górę i przewyższał swoich rówieśników, ponieważ miał aż 190 cm wzrostu. Koledzy nie byli wobec niego łaskawi i na każdym kroku robili w jego kierunku przytyki, a jego wrodzona nieśmiałość nie pomagała mu z tym walczyć.
W końcu za namową ojca zapisał się do klubu wioślarskiego, a sąsiad zachęcił go do tego, by spróbował swoich sił w koszykówce. Z czasem zaczął interesować się sztukami walki oraz kulturystykę i wiele wskazywało na to, że w tej ostatniej dziedzinie zrobi wielką karierę, ale on miał inny pomysł na siebie. Najpierw chciał zostać architektem, ale później doszedł do wniosku, że spróbuje swoich sił w aktorstwie. Był to dobry ruch, ponieważ przy okazji składania papierów na PWST poznał swoją, wtedy jeszcze przyszłą, żonę, Agnieszkę Fitkau.
Marek Perepeczko nie miał w życiu szczęścia
Marek ukończył studia w 1965 roku i był naprawdę obiecującym aktorem. Zaraz po odebraniu dyplomu debiutował w sztuce Jerzego Przeździeckiego pt. Garść piasku, w której wcielił się w rolę Giezy. Na początku był związany z Teatrem Klasycznym, a w latach 1970-1972 można było go zobaczyć na deskach warszawskiego Teatru Komedia.
W międzyczasie debiutował w filmie krótkometrażowym pt. Ciemnogród, a po nim drzwi do wielkiej kariery niejako stanęły otworem. W 1965 roku po raz pierwszy pojawił się na ekranach kin za sprawą dramatu Andrzeja Wajdy pt. Popioły. W tym samym roku widzowie mogli zobaczyć go w dramacie wojennym pt. Potem nastąpi cisza, w którym zagrał u boku tak wybitnych postaci, jak Daniel Olbrychski i Andrzej Łapicki. Dzięki takim produkcjom jak Wilcze echa i Pan Wołodyjowski zaczął zyskiwać na popularności, przyciągając tym samym uwagę producentów filmowych. To nie tak, że Perepeczko był zadowolony ze swoich osiągnięć. Prawdą jest, że nie mógł przebierać w ofertach, ponieważ było niewiele ról dla tak wysokiego aktora i nawet fakt, że był niezwykle przystojny i wysportowany temu nie pomagał.
Największym sukcesem Marka była rola przystojnego harnasia, herszta zbójników w serialu Janosik. W krótkim czasie zyskał ogromną rozpoznawalność i stał się idolem kilku pokoleń, ale mimo to ciężko było mu znaleźć pracę.
W latach 80. podłamany tą sytuacją postanowił wyjechać do Australii, gdzie karierę robiła jego żona, modelka Mody Polskiej i właścicielka studia fotograficznego.
Choć miał u swego boku ukochaną kobietę, przeprowadzka niewiele zmieniła w jego życiu. Nadal borykał się z problemami zawodowymi i nie był usatysfakcjonowany tym, jak wygląda jego życie na obczyźnie.
Prowadzenie amatorskiego teatru dla Polonii nie było szczytem moich marzeń — wyznał w jednym z wywiadów.
Po kilku latach na emigracji spakował walizki i wrócił do kraju, licząc na to, że być może teraz się coś zmieni.
Marek Perepeczko cierpiał z powodu samotności
Perepeczko przyleciał do Polski w 1989 roku i szybko zrozumiał, że i tu nie będzie szczęśliwy. Tęsknił za żoną, a pracy wciąż nie było. Pocieszenie zaczął znajdować w jedzeniu, przez co w krótkim czasie przytył 40 kg i przestał przypominać muskularnego Janosika.
Z czasem udało mu się łapać dorywcze zlecenia i coraz częściej pojawiał się na szklanym ekranie, ale jego role przechodziły bez echa. Polacy ponownie zwrócili na niego uwagę w 1997 roku, gdy zagrał w filmie Sara oraz przyjął rolę w 13 posterunku.
Znowu zaczęto o nim mówić i niesiony na fali popularności doczekał się posady dyrektora teatru w Częstochowie. Choć ludzie go pokochali, unikał towarzystwa. Wolał spędzać czas w domu, gdzie zajadał wszelkie smutki i niepowodzenia.
Kiedy opadła kurtyna i wybrzmiewały brawa, wsiadał do swojego małego samochodu i wracał do pustego mieszkania w Częstochowie, gdzie był skazany wyłącznie na siebie. Ta samotność była jego wyborem — wyznał niegdyś reżyser marek Rębacz.
W 2003 roku Perepeczko stracił posadę, a krótko po tym zaczął zmagać się z problemami zdrowotnymi. Wszystko przez to, że latami prowadził niezdrowy tryb życia. Agnieszka Fitkau często odwiedzała męża i robiła wszystko, by schudł, jednak on ignorował jej rady.
Nie chciał mnie słuchać. Robił mnie i sobie na przekór — mówiła.
Marek Perepeczko przewidział swoją śmierć
Wszyscy są świadomi tego, że mają określoną ilość czasu na ziemi, jednak Marek w wywiadzie udzielonym w listopadzie 2005 roku dosłownie przewidział, co będzie przyczyną jego śmierci.
Ta nadwaga mnie kiedyś zabije — powiedział, śmiejąc się z siebie.
Na samą myśl aż włos jeży się na głowie, ponieważ Perepeczko zmarł w nocy z 16 na 17 listopada, kilkanaście dni po tym, jak wypowiedział te słowa. Przyczyną zgonu był rozległy zawał serca. Urna z jego prochami została złożona na cmentarzu Powązkowskim w Warszawie.
Dopiero po śmierci doceniono jego zasługi dla polskiej kinematografii. 31 października 2014 roku w Częstochowie odsłonięto ławeczkę Marka Perepeczki, która znajduje się przy al. Najświętszej Maryi Panny. Niespełna cztery lata później jego imieniem nazwano jedną z ulic w śródmieściu.
Dziękujemy, że poświęciłeś/aś swój czas na przeczytanie artykułu do końca. Zapraszamy również na nasze profile w mediach społecznościowych. Zaobserwuj Pantofelka na Facebooku, TikToku, Instagramie i YouTubie. Bądź na bieżąco z najciekawszymi wydarzeniami ze świata show-biznesu i zaobserwuj nas w Wiadomościach Google.