Krzysztof Krawczyk Junior w piątek 9 czerwca miał okazję wystąpić z Trubadurami w Opolu. Przed wyjściem na scenę, fotoreporterzy byli świadkami niepokojącego zajścia z jego udziałem. Mężczyznę musiano wyprowadzić ze ścianki! Co się stało?
Krzysztof Krawczyk Junior po nagłej śmierci ojca zaczął regularnie pojawiać się na pierwszych stronach gazet. Dotychczas zapomniany, stał się gwiazdą głośnego skandalu z udziałem jego macochy, Ewy Krawczyk, która nie chciała podzielić się z nim majątkiem zmarłego męża.
Jednocześnie wyszło na jaw, że Junior odziedziczył po ojcu niebywały talent wokalny, o którym wiedziało tylko nieliczne grono osób. Dzięki zaangażowaniu Mariana Lichtmana i Trubadurów Polacy mieli okazję go usłyszeć. Po raz pierwszy na estradzie zaśpiewał z nimi podczas 5. Festiwalu Weselnych Przebojów w Mrągowie, a w miniony piątek był gwiazdą koncertu Od Opola do Opola. Nim wyszedł na scenę, paparazzi byli świadkami niepokojącego zajścia z jego udziałem.
Krzysztof Krawczyk Junior wyprowadzony ze ścianki w Opolu
Pomysł z zaproszeniem Krawczyka Juniora na okrągły jubileusz Trubadurów w Opolu nie wszystkim przypadł do gustu. Sceptycznie zareagował na to m.in. Andrzej Kosmala, który w rozmowie z Plotkiem wyznał, iż nie powinien przyjmować propozycji z uwagi na poważne problemy zdrowotne. Obawiał się on, że na scenie może dojść do nieszczęścia.
Jeszcze kilka dni temu Marian Lichtman ogłaszał, że Igor Krawczyk nie wystąpi, bo nie pozwala mu lekarz. O tym, że ze względów zdrowotnych działania artystyczne Igora nie mogą mieć charakteru zawodowego, wiadomo od lat. Żeby się tylko nie wydarzyło nieszczęście — powiedział dziennikarzom.
Zgoła inne zdanie na ten temat miał sam zainteresowany. W wywiadzie dla tego samego tabloidu wspomniał, że nie rozmawiał z lekarzem, a więc plotka o jakichkolwiek przeciwwskazaniach jest daleka od prawdy. Ba, podkreślił nawet, że jest w świetnej formie i z niecierpliwością czeka na występ.
Nic nie wiem o żadnym lekarzu. Chodzi o mnie, czy o niego? A czy on jest zdrowy? Bo ja jestem szczęśliwy i w najlepszej formie — skwitował.
Rzeczywistość pokazała, że w każdej plotce jest ziarenko prawdy, ponieważ Junior pierwsze poważne problemy napotkał jeszcze przed wyjściem na scenę. Przed zaplanowanym koncertem, z uśmiechem na ustach pozował do zdjęć na ściance ustawionej na zewnątrz. Zaczepił nawet Małgorzatę Opczowską, którą na powitanie ucałował w dłoń. Niestety tego dnia pogoda płatała psikusy i sesję musiano przenieść do budynku.
W pomieszczeniu fotoreporterzy musieli włączyć lampy błyskowe, aby doświetlić nimi postacie. Mrugające co chwilę światło mogło wywołać u 50-latka napad padaczki, z którą boryka się od wypadku samochodowego, w którym uczestniczył, gdy był dzieckiem. Na początku odwracał się tyłem do zgromadzonych, miał też okulary przeciwsłoneczne, które mogły zminimalizować efekt, ale i to niewiele pomagało. Sytuacja diametralnie zmieniła się w chwili, gdy do zdjęć chciał z nim zapozować Marian Lichtman z żoną. Sesję musiano przerwać, a Juniora wyprowadzono za kulisy.
Wszelkie migające światła, jarzeniówki, to miga wszystko. Nerwy? Nie, nerwów nie czuję. Nie mam tremy i nie chciałbym, żeby to się zmieniło. Wziąłem lekarstwa, po których będę trochę otumaniony, ale wolę to niż atak padaczki — powiedział Pomponikowi.
Na szczęście w trakcie samego występu nie wydarzyło się już nic niepokojącego. Wraz z Trubadurami zaśpiewał utwory Znamy się tylko z widzenia oraz Przyjedź mamo na przysięgę i czuł się jak ryba w wodzie.
Na scenie odpoczywam, wtedy stres znika, wtedy w ogóle nie wiem, co to jest stres. Tam znikają moje problemy, nie mam czasu myśleć — wyjaśnił tabloidowi.
Oglądaliście koncert Od Opola do Opola?