Cristiano Ronaldo po raz pierwszy zdecydował się opowiedzieć o stracie jednego z bliźniąt. W wyciskającym łzy wywiadzie wspomniał, jak dzieci zareagowały na tę wiadomość oraz gdzie spoczęło niemowlę.
Cristiano Ronaldo jest jednym z najpopularniejszych piłkarzy na świecie. Choć jego osiągnięcia zawodowe budzą respekt, wiele osób z zainteresowaniem śledzi to, co dzieje się w jego życiu prywatnym. Choć dotąd radził sobie wyśmienicie, w połowie kwietnia tego roku wszystkimi wstrząsnęła wieść o śmierci jego syna. Wraz z partnerką, Georginą Rodriguez oczekiwali narodzin bliźniąt, jednak jedno z nich zmarło przy porodzie. T
Z najgłębszym smutkiem musimy zawiadomić, że nasz synek zmarł. To jest największy ból, jaki rodzice mogą odczuwać. Jedynie narodziny naszej córeczki dają nam siłę, żeby żyć w tym momencie z odrobiną nadziei i radości. […] Jesteśmy zdruzgotani. Prosimy o uszanowanie tego czasu. Synku, jesteś naszym aniołkiem, zawsze będziemy cię kochać.
Krótko po tym fani w piękny sposób oddali cześć zmarłemu chłopcu, a sam Ronaldo zadedykował maluchowi pierwszą bramkę strzeloną po przerwie. Długo unikał tego tematu, jednakże w końcu poczuł się gotowy na to, by opowiedzieć o swoich przeżyciach mediom. Ten wywiad nie jedną osobę doprowadzi do łez.
Cristiano Ronaldo opowiedział o śmierci syna
Cristiano z pewnością nie może powiedzieć, że ten rok był dla niego udany. Nie dość, że stracił ukochane dziecko, to jeszcze w jego karierze zawodowej nie dzieje się najlepiej. Od jakiegoś czasu między nim a drużyną i trenerem dochodzi do ostrych spięć, co widać gołym okiem. Podczas ostatniego meczu z Tottenhamem nie wytrzymał i opuścił boisko jeszcze przed ostatnim gwizdkiem, za co został zawieszony. Podczas rozmowy z Piersem Morganem nie szczędził mocnych słów pod adresem Manchesteru United.
Manchester United mnie zdradził. Zrobiono ze mnie czarną owcę, która jest winna za wszystkie złe wyniki — powiedział rozgoryczony.
Wyraźnie podkreślił, że nie pała sympatią do trenera, Erika den Haga:
Nie mam do niego szacunku, ponieważ on nie okazuje mi szacunku — dodał.
Piłkarz opowiedział też o swoim życiu prywatnym. Przyznał, że śmierć jednego z bliźniąt było jednym z najgorszych przeżyć.
Był to najgorszy moment w moim życiu od czasu śmierci ojca. Masz dzieci i oczekujesz, że wszystko będzie normalnie. […] Z Georginą nie rozumieliśmy, dlaczego nas to spotyka. Było ciężko. Jeśli mam być szczery, to było bardzo, bardzo ciężko zrozumieć, co tak naprawdę się dzieje w tym okresie naszego życia. […] W tym czasie mieliśmy dużo zawodów i ten moment był najprawdopodobniej najtrudniejszym w moim życiu, w życiu mojej rodziny, zwłaszcza dla Gio.
Wyjaśnił, że bardzo ciężko było mu przekazać tę przykrą informację dzieciom. Nie obyło się bez łez.
Gio wróciła do domu, a dzieci zaczęły pytać: Gdzie jest drugie dziecko? – po czym dodał, że wraz Cristiano Jr., najstarszym synem, zalali się łzami.
Nieco gorzej na informację zareagowały młodsze pociechy piłkarza, które jak przyznał, potrzebowały więcej czasu na przepracowanie tego bolesnego wydarzenia.
Na jaw wyszło też, że chłopiec otrzymał imię Angelo. Pogrążeni w żałobie rodzice od początku wiedzieli, że nie będą robili z tego tematu tabu i mimo upływu czasu, wszyscy wspominają malucha.
Dzieci rozumieją, gdy siedzimy przy stole, mówią: „Tatusiu, zrobiłem to dla Angela” i wskazują na niebo. Lubię to, bo jest to częścią ich życia. Nie zamierzam okłamywać moich dzieci, powiedziałem im prawdę, co nie było łatwym procesem — wyjaśnił.
Wszyscy zastanawiali się, gdzie został pochowany synek Cristiano. Z pewnością wielu fanów chciałoby odwiedzić nagrobek malucha i oddać mu hołd. To niestety niemożliwe, ponieważ prochy Angela oraz ojca piłkarza spoczywają w kaplicy mieszczącej się w jego domu.
Jego prochy są ze mną, podobnie jak mojego tatusia. Są tutaj, w domu. To jest coś, co chcę mieć do końca życia, a nie wyrzucić do oceanu lub morza. Trzymam je blisko. Są obok mojego taty. Na dole mam mały kościółek, kaplicę, w której trzymam tatę i syna.
Zapytany o to, czy strata dziecka w jakiś sposób wpłynęła na jego relację z Georginą, odpowiedział:
[…] Żal może być tak intensywny, że może albo rozdzielić, albo zbliżyć pary. W moim przypadku było lepiej. Zaprzyjaźniłem się z Gio. Oczywiście wcześniej byliśmy przyjaciółmi, ale teraz czuję do niej i dzieci więcej miłości. Patrzę na życie z innej perspektywy.
Podniesienie się po tak ogromnej stracie kosztowało ich wiele wysiłku, jednak długo nie rozpaczali, ponieważ musieli być silni dla reszty dzieci, które bardzo ich potrzebują.
Mieliśmy trudne chwile, ale powiedzieliśmy sobie: Mamy więcej dzieci, mamy jedno, które się teraz urodziło, Bellę. Musimy być dla nich szczęśliwi — dodał.
Na koniec skwitował, że to było bardzo dziwne doświadczenie, ponieważ miotały nim skrajne emocje.
To jest dziwne. Nigdy nie czułem się szczęśliwy i smutny jednocześnie. Trudno to wyjaśnić… […] Nie wiesz, jak się zachować, co zrobić. Przynajmniej mamy Bellę. Jedno umarło, drugie przeżyło.
To musiało być szalenie trudne doświadczenie, zwłaszcza gdy cały świat przyglądał się, jak rodzina Ronaldo przeżywa żałobę.