Magda Kwiatkowska
Transpłciowy syn Jacka Braciaka zdobył się na przełomowe wyznanie. Zanim stał się świadomy swojej tożsamości, marzył o usunięciu piersi. W pewnym momencie chciał nawet usłyszeć, że ma raka. W sieci rozgorzała burza.
Jacek Braciak to znany aktor, a prywatnie ojciec trojga dzieci. Gwiazdor wyoutował jedno z nich na łamach miesięcznika Zwierciadło. Zdradził wówczas, że ma transpłciowego syna, o czym nikt dotąd nie wiedział. Później panowie udzielili wywiadu Replice, w którym Konrad Braciak wyznał, że nie ma żalu do ojca o to, że go uprzedził:
Absolutnie nie – dobrze się stało. Miałem łzy w oczach, gdy tata powiedział mi o wywiadzie. Nie potrzebowałem tego, bo wiedziałem, że tata się mnie nie wstydzi, jednak był to ogromny wyraz akceptacji. Tym bardziej, że dany publicznie — tłumaczył.
Od tamtego momentu 29-latek zdążył wziąć udział w rozbieranej sesji do kalendarza Naga duma. Przez cały czas może też liczyć na wsparcie kochającego ojca, który pomagał mu chociażby w chwili, gdy zaczął poddawać się zabiegom związanym z korektą płci. Ostatnio zgodził się na rozmowę z prowadzącym kanał 7 metrów pod ziemią, któremu opowiedział o swoim życiu i problemach, którym musiał stawić czoła jako osoba transpłciowa.
Transpłciowy syn Jacka Braciaka o usunięciu piersi. Chciał usłyszeć, że ma raka
Konrad, nim stał się świadomy swojej tożsamości płciowej, marzył o tym, by usunąć piersi. Potrzeba była naprawdę silna, lecz wskazania medyczne są bezlitosne.
Tzw. „jedynki”, czyli mastektomii, zapragnąłem, zanim zorientowałem się, że jestem trans. Pierwszej operacji, tego, co wiele osób mówi, że jest tak drastycznym zabiegiem, i to jest ta rzecz, której nie pozwala się przeważnie zrobić przed terapią hormonalną… Ja wiedziałem, że tego chcę, jeszcze zanim wiedziałem, że jestem trans. Zanim przyjąłem, że jestem trans.
Aby osiągnąć swój cel, zaczął nawet marzyć o tym, by okazało się, że ma nowotwór. Wtedy w jego ocenie wszystko przeszłoby gładko i mógłby poddać się rekonstrukcji męskiej klatki piersiowej z pomocą Narodowego Funduszu Zdrowia.
[…] Marzyłem o tym, żeby się dowiedzieć, że mam raka piersi, bo wtedy nie było odwrotu. Potem dowiedziałem się, że w Polsce przy podwójnej mastektomii w przypadku raka piersi jest obowiązkowa i finansowana przez NFZ również rekonstrukcja wcześniejszego stanu rzeczy — tłumaczył w podcaście 7 metrów pod ziemią.
Ostatecznie (i na szczęście) pomysł Konrada nie wypalił. Wyjaśnił, że operacja usunięcia piersi w Polsce kosztuje od 10 do ok. 25 tysięcy złotych, i w tej kwestii mógł liczyć na pomoc finansową ojca. Jacek Braciak pokrył koszty operacji.
Mocny wywiad wywołał w sieci ogromne oburzenie. Osoby, które w swoim życiu miały styczność z chorymi na nowotwór piersi, bądź same przechodziły przez to piekło, nie kryły swojego rozgoryczenia.
- Mówienie o tym, że chciało się mieć raka piersi, żeby mieć mastektomię, jest co najmniej nie na miejscu. Moja mama miała raka piersi i mastektomię, nie ma szansy na rekonstrukcję i zaproponowano jej co najwyżej protezę 3 rozmiary większą od jej drugiej piersi. Więc nie- nikt nie zmusza do rekonstrukcji.
- Mówienie o tym temacie w taki sposób jest przejawem braku empatii i zrozumienia względem osób chorych. Tym bardziej razi to, że takie osoby same żądają akceptacji i empatii, ale same się nią nie wykazują.
- Nigdy nie piszę komentarzy, ale tu muszę. Jako kobieta, która przeszła raka piersi i miała mastektomię radykalną – muszę sprostować słowa gościa. Nie ma przymusu robienia rekonstrukcji piersi. Co więcej – ze względu na brak rekonstruktorów, jednoczesna rekonstrukcja to przywilej jedynie w niektórych ośrodkach medycznych. Odroczony proces rekonstrukcji jest bardzo długi i bolesny. Jest mi bardzo przykro, słuchając bzdur, jak to marzył o zachorowaniu na raka piersi, szczególnie mnie to dotknęło.
W sekcji komentarzy pojawił się wpis transpłciowego mężczyzny, który zdradził, że również miał podobne myśli.
News
i bądź zawsze na bieżąco!
