5 czerwca Norbert i Konrad, bracia bliźniacy, zasiedli za sterami zakupionego tego dnia motoszybowca, by go przetestować. Niestety nieoczekiwanie doszło do niewyobrażalnej w skutkach tragedii. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi o własnych siłach wydostał się z wraku. Co się stało?
19-letni bracia pochodzili z miejscowości Wampierzów, położonej w województwie podkarpackim. Obaj od lat pasjonowali się lotnictwem i posiadali już niezbędne uprawnienia do latania szybowcami. Niedawno zdali maturę, a przed nimi były najdłuższe wakacje w życiu.
5 czerwca zakupili motoszybowiec Straton D8 Moby Dick i z niecierpliwością czekali na moment, by zasiąść za jego sterami. Wieczorem, w towarzystwie ojca, wybrali się na zewnątrz, żeby nacieszyć się nową maszyną, to właśnie wtedy doszło do niewyobrażalnej tragedii.
Bliźniacy zginęli w katastrofie lotniczej pod Mielcem
Z ustaleń policji wynika, że mieli tylko przez chwilę pokołować nad ziemią, jednak nieoczekiwanie wzbili się w powietrze. Chwilę później szybowiec zaczął pikować z dużą prędkością w kierunku ziemi, roztrzaskując się na polu kukurydzy, w odległości zaledwie 200 m od wyznaczonego, trawiastego lądowiska. Wrak stanął w płomieniach.
Pomoc przybyła na miejsce bardzo szybko, jednak Norbert już nie żył. Konrad jakimś cudem wydostał się z motoszybowca i został przetransportowany śmigłowcem do kliniki w Krakowie. Niestety odniósł poważne obrażenia — miał poparzone ponad 80% powierzchni ciała, a jego stan był krytyczny.
Niestety 11 czerwca przyjaciele pogrążonej w żałobie rodziny poinformowali, że drugi z braci zmarł. Wieść tę potwierdził również lokalny ksiądz, który podczas niedzielnej mszy poinformował, że pogrzeb odbędzie się 17 czerwca.
Na tę chwilę nieznane są przyczyny wypadku. Sprawę badają policja, prokuratura i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że bliźniacy posiadali uprawnienia na szybowiec, jednak nie obejmowały one motoszybowców.


GIPHY App Key not set. Please check settings