Michał Figurski rzadko pojawia się publicznie, ale gdy dziennikarzom uda się z nim porozmawiać, to w wywiadach nawiązuje do ciężkich chwil, które przeżywał kilkanaście lat temu. Teraz mężczyzna wrócił do pracy i próbuje żyć normalnie. Okazuje się, że ma również duże wsparcie. Co u niego słychać?
Michał Figurski to polski publicysta i dziennikarz, który swoją karierę z radiem i telewizją rozpoczynał od prowadzenia audycji w Rozgłośni Harcerskiej. Później kolejno odnalazł zatrudnienie w Radiu ZET i Radiu Kolor. Przez kilka lat prowadził także popularne programy muzyczne w Telewizji Polskiej. Do 2003 roku był prezenterem w Radiu RMF FM.
Z Kubą Wojewódzkim współtworzył Antyradio, w którym tworzył dość kontrowersyjne audycje. Wkrótce przeniósł się do Eski Rock, gdzie ponownie z Wojewódzkim był gospodarzem autorskiej audycji Poranny WF. Jednak i w tej stacji nie zabawił długo m.in. przez oskarżenia o ksenofobię. Na moment wrócił do Antyradia, by z Karoliną Korwin-Piotrkowską poprowadzić poranną audycje Najgorsze państwo świata, jednak w 2022 dziennikarka z powodu kłopotów ze zdrowiem zrezygnowała z udziału w projekcie. Figurski zapraszał też celebrytów do swojego podcastu NieZŁY pacjent, a od końca zeszłego roku pełni funkcję menadżera kreatywnego w Radiu ZET.
50-latek przez długi czas związany był z dziennikarką Odetą Moro, z którą ma córkę Sonię. Para jednak nie dogadywała się w małżeństwie i wkrótce się rozstała. Michał boleśnie wspominał tę rozłąkę:
Mówi się, że rozwód to równie traumatyczne przeżycie jak śmierć bliskiej osoby. To koszmar, który nagle się spełnia — twierdził.
Problemy w związku zbiegły się w czasie z problemami zdrowotnymi dziennikarza. Michał od wielu lat chorował na cukrzycę, dowiedział się o tym dość późno, ale nie podjął się leczenia. Jak sam mówił, skutecznie ignorował chorobę i przez kolejne lata żył tak, jakby nie istniała. Taki sposób postępowania doprowadził do powstania kolejnych problemów zdrowotnych. W 2015 roku dziennikarz przeszedł udar, który był wynikiem powikłań cukrzycowych.
Figurski walczył o życie, teraz próbuje wrócić do pełnej sprawności
Dziennikarz w jednej z rozmów w Dzień Dobry TVN przyznał się, że żył w permanentnym strachu przed wylewem. Od wielu lat zdawał sobie sprawę z zagrożenia, ponieważ wylew zabrał mu jego ojca- dyplomatę – Zbigniewa Figurskiego. Jednak chęć spełnienia zawodowego była silniejsza. Mimo że zachorował na nefropatię (chorobę nerek) i musiał poddawać się dializom, to nadal żył w ciągłym biegu, co wkrótce jeszcze bardziej pogorszyło jego stan zdrowia:
Mój dzień wyglądał tak: codziennie od 8:00 rano do 10:00 prowadziłem na żywo audycję w radio, wstając po kilku godzinach dializ, które robiłem cyklerem w nocy. Po audycji w radiu biegłem załatwiać sprawy, bo prowadziłem wtedy jeszcze firmę producencką. Przez cały dzień funkcjonowałem na pełnych obrotach jako ojciec, kucharz, właściciel firmy i dziennikarz. Na 22.00 jechałem do telewizji, gdzie prowadziłem do 24.00 program na żywo. Wracałam do domu znowu dializa, rano nowa audycja i tak dalej — wspominał.
Udar krwotoczny nazywany potocznie wylewem, przyszedł niespodziewanie. Rano, gdy dziennikarz miał wstać do pracy, okazało się, że nie może podnieść się z łóżka. Jego ciało było zdrętwiałe, twarz zastygła w dziwnym wyrazie:
Wtedy zrozumiałem, że dzieje się coś niedobrego. Nie czułem połowy ciała, postanowiłem pojechać do lekarza, oczywiście sam i samochodem. Jednak kiedy wstałem z łóżka, przewróciłem się, zauważyłem też, że nie jestem w stanie normalnie mówić, lewa strona twarzy była kompletnie bez czucia, a kącik ust był opuszczony. Już wiedziałem, że to wylew, bo mój ojciec zmarł na zachłystowe zapalenie płuc, które było konsekwencją wylewu — opowiadał.
Michał Figurski trafił do szpitala w Warszawie, gdzie przeszedł natychmiastową operację. Okazało się, że wylew był bardzo rozległy. W trakcie operacji doszło do śmierci klinicznej, ale życie dziennikarza uratował zabieg trepanacji czaszki. Pacjent przeszedł też trudny zabieg przeszczepu nerki i trzustki. Kiedy się wybudził, wciąż miał lewostronny niedowład twarzy, ręki i nogi. Rehabilitacja trwa do teraz, ale z każdym dniem jest coraz lepiej, choć bywały moment, w których gotów był się poddać.
Byłem w ciężkiej depresji i nie chciałem żadnej rehabilitacji. Powtarzałem wciąż tylko, żeby zostawili mnie w spokoju, wszystko mnie bolało, nie miałem siły ani ochoty na nic. W dzieciństwie ojciec jak mantrę powtarzał mi: pamiętaj, nigdy się nikogo o nic nie proś. Możecie więc sobie wyobrazić, jaki dramat przeżywa człowiek, który żyje z takim mottem przewodnim, a potem sam nie może wyjść do toalety, który ma problemy samodzielnym wypróżnianiem do tego stopnia, że konieczna była pomoc pielęgniarek. To był dla mnie koszmarny szok i trauma — wyznał portalowi zdrowie.pap.pl.
Figurski do pewnego czasu poruszał się na wózku inwalidzkim, obecnie już wstaje i przemieszcza się o własnych siłach.
Twarz udało mi się wyrehabilitować szybciej, a to był dla mnie największy dramat, bo jestem dziennikarzem, pracowałem w telewizji i w radio, a to wymaga dobrej artykulacji. Z ręką walczę do dziś, rehabilituję się praktycznie codziennie, wymaga to pomocy ortezy. Bark mam sprawny, łokieć w ok. 40 proc., ale nadgarstek cały czas nie działa, nie jestem w stanie rozszerzyć palców lewej ręki. To jest dla mnie o tyle przykre, że mam trzy pasje, w których ręka jest niezbędna: jedną z nich była jazda na motocyklu, którym objechałem cały świat, druga to gra na gitarze – grałem w zespole z przyjaciółmi, a trzecie to wędkarstwo. Niestety wszystkie trzy wraz z niedowładem lewej ręki odpadły. Mam jednak nadzieję powrócić przynajmniej do jednej z nich — dodał w rozmowie z tym samym portalem.
Figurski przeszedł przemianę i próbuje żyć dalej
Chociaż 50-latek ma za sobą traumatyczne przeżycia, może liczyć na wsparcie bliskich, a nawet byłej żony:
Jak po wylewie trochę nie pamiętam życia, podobnie jest z rozpadem rodziny. Mózg wycina. […] Pomimo rozwodu i czasami bardzo trudnych relacji mogę powiedzieć, że wciąż jesteśmy sobie bliscy. […] Wciąż łączy nas bardzo wiele. I nie mam na myśli tylko dziecka. Byliśmy bardzo zaprzyjaźnieni ze sobą i niektórych rzeczy nie da się wymazać — opowiadał.
Kariera zawodowa dziennikarza, pomimo przebytego udaru, dalej pnie się ku górze. Nie inaczej jest w życiu prywatnym. Od kilku lat mężczyzna związany jest z Magdaleną Kasprowicz, której oświadczył się w 2017 roku:
Michał nie widzi świata poza Magdą. Prawie codziennie czeka na nią pod biurem, aż skończy pracę i zabiera na romantyczne kolacje. Odnalazł prawdziwe szczęście i tak zwariował na jej punkcie, że zachowuje się jak zakochany nastolatek — zdradziła Faktowi osoba z otoczenia gwiazdy.
Michał, również bardzo angażuje się w wychowanie swojej córki Soni:
Bardzo kocham Sonię. Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Tworzymy wszyscy bardzo zgraną rodzinę, wspieramy się i rozumiemy, mamy dla siebie czas — wspomniał w wywiadzie dla VIVY.
Czy choroba zmieniła coś w życiu dziennikarza? Czy w całej tej trudnej sytuacji można było odnaleźć jakieś pozytywne strony? Okazuje się, że tak. Figurski uznał, że przeżycie udaru dało mu ogromną lekcję pokory:
Nie jestem człowiekiem złamanym przez to, co mi się przytrafiło, wręcz przeciwnie: mam wrażenie, że mam znacznie więcej siły, determinacji i dojrzałości zarówno w życiu jak i w leczeniu. Moje kalectwo, z którym borykam się do dziś, jest dla mnie dużą lekcją pokory, ale postępy w leczeniu są potężną motywacją do dalszego działania. Ta choroba zmieniła mnie o 180 stopni. Dzisiaj jestem człowiekiem świadomym, serio traktuję kwestie zdrowotne, z hedonisty zamieniłem się w altruistę. Dwa lata temu założyłem fundację dla osób chorych na cukrzycę Najsłodsi, bo okazuje się, że jest mnóstwo ludzi, którzy nie mają dostępu do leczenia, nie otrzymują żadnej pomocy, którym brakuje determinacji i wsparcia. Chciałbym to zmienić — podkreślił w rozmowie z portalem zdrowie.pap.pl.