Marcjanna Lelek, była gwiazda TVP, najpierw dokonała głośnego coming outu, a teraz uderza w Kościół. Dlaczego?
Marcjanna Lelek to aktorka, która mając zaledwie 5 lat, dołączyła do obsady M jak miłość. Od początku wcielała się w postać Natalki Mostowiak, adoptowanej córki Marka i Hanki. Grana przez nią bohaterka nie raz budziła wśród widzów skrajne emocje, a po tym, jak scenarzyści rozwinęli jej wątek, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Ku ich niezadowoleniu, w jednym z najciekawszych momentów podjęła decyzję o rezygnacji z pracy.
Celebrytka postanowiła w pełni skupić się na nauce. Studentka reżyserii na łódzkiej filmówce obecnie realizuje się w tym zawodzie. Debiutowała za sprawą krótkometrażowego filmu Noamia, ale też miała okazję pracować nad klipem duetu Lesbijski Groove.
Marcjana Lelek krytykuje Kościół
O Marcjannie zrobiło się głośno w kwietniu ubiegłego roku, gdy niespodziewanie dokonała coming outu. Była gwiazda TVP obwieściła swoim fanom, że po nieudanych relacjach z panami, jej serce zabiło mocniej do kobiety.
Pół roku temu zakochałam się w dziewczynie. Dotychczas spotykałam się tylko z chłopcami, ale w sumie zawsze spodziewałam się, że to może mi się przydarzyć no i w końcu spotkałam dziewczynę tak zachwycającą, że mnie trafiło i trzyma. Long story short powiedziałam jej o tym i zapytałam, czy będzie ze mną chodzić i się zgodziła. […] Mam to szczęście żyć wśród otwartych i tolerancyjnych ludzi i nie usłyszałam jeszcze złego słowa na temat naszego związku, moja rodzina, jej rodzina i nasi przyjaciele nas wspierają, kochają i traktują jak każdą inną parę. Dlatego pomyślałam, że trzeba się tym podzielić, bo wiem, że nie każdy ma to szczęście i chciałabym dać przykład i tym, którzy rzadko to słyszą, powiedzieć: nie jesteście sami, każdy ma prawo kochać, kogo chce i być z kim chce — napisała na Instagramie.
Od tamtego momentu chętnie wypowiada się na tematy związane ze społecznością LGBT w Polsce. Ostatnio w rozmowie z magazynem Wprost wyznała, że w jej odczuciu, duży wpływa na to, jak postrzegane są osoby nieheteronormatywne, ma właśnie Kościół. Co gorsza, szerzone poglądy kłócą się z tym, co już od dłuższego czasu próbuje przekazać światu papież Franciszek.
Jest taka narracja w Kościele, że ludzie są w tym bardzo zacofani. Nawet kiedy papież Franciszek zaczął się wypowiadać w temacie, że homo ok – w internecie ludzie z Polski pouczali go: Nie, papieżu Franciszku, nie, nie, nie, mylisz się. Czyli polska ortodoksja chrześcijańska. Nie wiem, czy to się zmieni — wyjaśniła.
Lelek przyznała, że już od wielu lat nie chodzi do kościoła, ale pamięta, jak jeden z duchownych tłumaczył zgromadzonym, skąd biorą się osoby homoseksualne.
Pamiętam, jak jeszcze chodziłam do kościoła, to było jakoś z 10 lat temu u dominikanów, bardzo otwartych, prawie że katolewica i jeden z ojców wtedy tłumaczył nam, że bycie gejem bierze się z tego, że ma się niedosyt ojca w dzieciństwie. No i jeszcze teoria, że jest to choroba, czyli stara narracja Kościoła, a nie to, co mówi np. Światowa Organizacja Zdrowia — dodała.
28-latka niezwłocznie podkreśliła, że oczywiście nie wszyscy katolicy tacy są, a nawet zna osoby, które uczęszczają do kościoła, a przy tym są bardzo tolerancyjne.
Nie wszyscy są jednotorowi i ślepo wierzą temu, co mówi Kościół, myślą sami. Obawiam się jednak, że nawet jeśli coś w tym temacie wreszcie zmieni się w Watykanie, to zanim dotrze to do Polski, miną pokolenia — skwitowała ze smutkiem.
Zgadzacie się z tym, co powiedziała?