Aż trudno uwierzyć, że mogło dojść do takiej sytuacji. Kierowcy z Mysłowic są wprost załamani tym, co ich spotkało. Choć wszyscy bez problemu zdali państwowy egzamin na prawo jazdy, w rzeczywistości nie mają dokumentu. Wszystko przez właściciela ośrodka szkoleniowego.
177 osób z Mysłowic otrzymało z urzędu miejskiego list, z którego wprost wynikało, że ich prawa jazdy są nieważne. Kursanci dowiedzieli się, że Krzysztof P., który był właścicielem ośrodka szkoleniowego, w którym się uczyli, sfałszował ich podpisy na dokumentach poświadczających, że uczestniczyli w obowiązkowej części teoretycznej.
Blisko 200 osób straciło prawo jazdy przez właściciela ośrodka szkoleniowego
Sprawę tą nagłośnił Fakt, który miał okazję porozmawiać z panią Patrycją. Kobieta dowiedziała się o wszystkim na początku 2022 roku. To właśnie wtedy otrzymała zawiadomienie od urzędników. Gdy zapoznała się z jego treścią, odebrało jej mowę.
Oniemiałam. Sama uczyłam się teorii. Właściciel tłumaczył nam, że jest niepotrzebna na zajęciach. Szkoła miała dobrą opinię, wszyscy zdawali za pierwszym podejściem. Instruktorzy byli fachowcami. Egzamin państwowy zdałam, więc to się powinno liczyć — powiedziała.
Niestety dokumenty wprost świadczą o tym, że Krzysztof P., właściciel ośrodka, fałszował podpisy. Nieprawidłowości wykryto w 2017 roku. Sprawę zaczęła badać prokuratura, która stwierdziła wiele nieprawidłowości. Z tego też względu wielu urzędników pożegnało się ze stanowiskami pracy.
Sąd skazał mężczyznę na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata, a także nałożył na niego 2-letni zakaz prowadzenia ośrodka szkolenia kierowców. Byli kursanci twierdzą, że gdy tylko o sprawie zaczęło się robić głośno, spakował walizki i ukrył się za granicą.
Zostaliśmy na lodzie. Musimy po raz drugi przystąpić do egzaminów i zaliczyć kurs. Nasze odwołania na razie nie przyniosły żadnych rezultatów — tłumaczyła tabloidowi wspomniana wcześniej kobieta.
Sytuacja jest tym bardziej trudna, ponieważ mysłowiccy urzędnicy nie są w stanie pomóc pokrzywdzonym. Jak sami wskazują, winne temu są urzędnicze zaniedbania. Kursanci nie mogli złożyć odwołania, ponieważ wyrok, który zapadł w 2018 roku, schowany był w szufladzie przez cztery lata.
177 osób straciło możliwość odwołania się od wyroku i pozostaje cień szansy, że uda im się to załatwić na drodze administracyjnej. Wielu z nich martwi się o to, co będzie dalej, tym bardziej że 15 lipca Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało decyzję urzędu miejskiego w Mysłowicach o unieważnieniu dokumentów uprawniających do jazdy autem.
Poszkodowani najpewniej zdecydują się wystąpić do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. Na szczęście jak na razie, mogą korzystać z prawa jazdy.