Jeden z popularnych YouTuberów i zawodników występujących w Fame MMA, Amadeusz Ferrari poinformował, że został zaatakowany przez oprawców z maczetami. Opowiedział, co się wydarzyło w jego mieszkaniu. Dramat!
W sieci nie brakuje twórców, którzy cieszą się bardzo dużą popularnością i w krótkim czasie stali się internetowymi celebrytami. 27-latek od kilku lat prężnie rozwija się na platformie, udostępniając nagrania, na których najczęściej rozprawia o sztukach walki. Dzięki temu też trafił do Fame MMA. W federacji zadebiutował przy okazji 2. gali, gdzie zmierzył się z Sylwestrem „Bystrzakiem” Tkoczem. Nie miał sobie równych i już po 2 minutach i 31 sekundach znokautował przeciwnika. Równie głośno zrobiło się o nim za sprawą walki z Adrianem Polakiem. Podczas 7. gali został zdyskwalifikowany za kopnięcie w głowę w parterze.
Amadeusz Ferrari cudem uniknął śmierci
Amadeusz cieszy się sporą popularnością wśród internautów. Mimo to wiele osób nie pochlebia jego zachowania, chociażby ze względu na to, że zdarzało mu się poważnie grozić swoim rywalom. Przypomnijmy tylko, że przy okazji konferencji prasowej przed 13. galą Fame MMA głosił, że jego rywal, Adrian Polak, nie stanie do walki, ponieważ będzie kaleką.
Z tą 14-latką było tak, że kilku typa napadło po prostu na dziewczynę. Ja byłem wtedy w gimnazjum, stanąłem w jej obronie. Szkoda, że do tej walki z Polakiem nie dojdzie przez kalectwo Polaka. Tej walki nie będzie, zobaczycie Polak będzie kaleką przed walką, obiecuje. Przesadził i sam się wepchał w gips – mówił.
Teraz Ferrari sam popadł w tarapaty. Na najnowszym nagraniu udostępnionym na YouTube zdradził, że został zaatakowany w swoim mieszkaniu przez dwóch napastników z maczetami. Wszystko opowiedział siedząc w zakrwawionej koszulce.
A więc Mordeczki nagrywam to wszystko na spontanie, ponieważ czeka mnie operacja. Czemu jestem w tej koszulce, żeby oddać wam, chociaż po części obraz tej sytuacji. To wszystko jest innego koloru, to wszystko to była moja krew. Jestem cały pocięty maczetami. Tutaj też. Na szczęście uchyliłem się i obciął mi kawałek skóry, poczułem tylko takie pum – mówił.
Następnie opowiedział, co konkretnie wydarzyło się w jego mieszkaniu.
Do mojego mieszkania weszło dwóch oprawców zamaskowanych. Nie czekali ani sekundy, od razu zaczęli ciąć maczetą z całej siły. Oni weszli tylko w jednym celu, powtarzam i to było moje morderstwo, nie postraszenie, nie pocięcie. Próbowali mnie zabić. Ja od razu, od pierwszej sekundy zdawałem sobie sprawę z tego, co się teraz dzieje i postanowiłem walczyć i jestem z siebie dumny. Uważam, że walczyłem jak lew, cudem uniknąłem tak naprawdę śmierci, choć był jeden czy dwa momenty, gdzie byłem prawie pewny, że to koniec, ale pół ułamka sekundy później, chociaż lała się ze mnie krew jak ze świni, mój organizm mówił: nie, nie, walcz k*wa to nie jest koniec.
W dalszej części przyznał, że ostatecznie udało mu się odeprzeć atak, a jeden z napastników najprawdopodobniej odniósł obrażenia.
W ostatecznym rozrachunku jednemu z nich prawdopodobnie też się coś stało, chociaż nieporównywalnie dużo do tego, co mi, ale udało mi się przeżyć. Udało mi się uciec.
Ferrari wyznał, że to, co mu się przydarzyło mrozi krew w żyłach i z pewnością wiele osób w to nie uwierzy.
Jak wam opowiem całą tę historię, to część z was po prostu w to nie uwierzy, a wierzcie mi, że jest mrożąca krew w żyłach, bo jest rodem z horroru. Wszystko opowiem wam po operacji.
YouTuber zwrócił się do osób, które go krytykowały. Zdradził, że ma obcięte palce, jednak mimo to nie zamierza się poddać.
Nie wiem, czy już mówiłem, ale do hejterków, którzy cieszą się, że mam obcięte palce, to już je mam zszyte. Dodatkowo dzisiaj przejdę ostatnią operację, wrócę do sportu, ja się k**wa nigdy nie poddam, tak jak wtedy się nie poddałem.
Wyznał, że po przeanalizowaniu tego, co się wydarzyło, wydaje mu się, że miał naprawdę marne szanse na to, by przeżyć to starcie.
Jak sobie sam to przeanalizuje, to moje szanse na przeżycie były naprawdę minimalne, a mimo to wszystko się udało.
Sceny rodem z Furiozy Cypriana T. Olenckiego.