Nie każdy aktor czuje się spełniony, pomimo udanej kariery. Niektórzy mają jeszcze większe marzenia tak, jak Michał Malinowski. Aktor postanowił rzucić karierę i zrealizować swoją pasję, choć nie było to ani łatwe, ani bezpieczne.
Michał Malinowski zyskał sławę jako aktor telewizyjny, filmowy i teatralny. W 2010 roku zadebiutował na szklanym ekranie w serialu Ojciec Mateusz. Jednak to rola we Wszystko przed nami przyniosła mu rozpoznawalność. Grał też w takich produkcjach, jak Hotel 52, Na dobre i na złe, Na Wspólnej, Pierwsza miłość czy Przyjaciółki.
Jednak to nie kariera aktorska była spełnieniem marzeń gwiazdora, a podróże. Aktor pasjonuje się żeglarstwem i to dla niego postanowił porzucić grę na ekranie. O swojej pasji postanowił opowiedzieć.
Michał Malinowski zaryzykował dla marzeń
Aktor postanowił kilka lat temu zrezygnować z całkiem udanej kariery i rozpocząć pogoń za marzeniami. Z tego powodu zbudował własną łódź i w 2019 roku wyruszył w podróż przez Ocean Atlantycki. Jednak okazało się to trudniejsze i bardziej ryzykowne, niż mogłoby się wydawać.
Dwa tygodnie temu podczas jednej z burz, które złapały nas na otwartym morzu, poraził mnie piorun. Wysiadły światła nawigacyjne, a w rękę, którą trzymałem mokrą linę, poraził mnie prąd. Oprócz tego były niespodziewane szkwały (burze), które wyrywały w środku nocy kotwicę i spychały łódkę na skały, były sieci rybackie zaplątane w śrubę, do których trzeba było nurkować na środku oceanu, żeby je wycinać, były rekiny, którym trzeba było wyciągać haczyki z paszczy, podejrzane łódki, które podpływały w środku nocy do mojej burty i śledziły mnie w niewiadomym celu przez dłuższy czas — opowiadał serwisowi cozatydzien.tvn.pl
Gwiazdora w trakcie podróży poraził piorun. Jednak nie boi się on podejmować ryzyka, choć nawet on czuje strach w jego obliczu. W trakcie swoich wypraw jachtem musi radzić sobie z trudnymi sytuacjami i ekstremalną pogodą.
Chodzi o ogólne poczucie, że w każdej chwili mogę otworzyć mapę, wskazać na niej jakiś punkt i po prostu przenieść się tam z całym moim domem. Oczywiście, nie zapominając o pogodzie, prądach morskich, sezonach huraganowych, biurokracji itd. […] Jest więc szansa na coś autentycznego, na to, że osoby, które tam spotkasz, będą niezwykle inspirujące i ciekawe. Jest szansa na odnalezienie odrobiny magii, takiej jak stada delfinów płynące obok łódki w ciemną noc i świecące niczym zjawy od bioluminescencyjnego planktonu.
Były aktor nie zamieniłby swojego życia, gdyż daje mu wolność. Nie ogranicza go miejsce, ponieważ może w dowolnej chwili odpłynąć w zupełnie innym kierunku.
Też dalibyście się skusić taką swobodą?