Richard Astley w wywiadzie dla „Fox News” postanowił podzielić się wspomnieniami dotyczącymi bycia „rickrollowanym” oraz tym, jak internetowy żart wpłynął na jego karierę. Zdarzyło się wam być ofiarą dowcipu?
Rick Astley to brytyjski piosenkarz urodzony w 1966 roku, który swoimi utworami zasłynął w latach osiemdziesiątych. Popularność zdobył głównie za sprawą wydanego w 1987 roku „Never gonna give you up”, który przez Brit Awards został nagrodzony tytułem „Najlepszego Singla”.
Na początku lat dziewięćdziesiątych Rick przeszedł na muzyczną emeryturę i poświęcał czas wychowaniu dzieci. Do świata muzyki Astley z nowym albumem powrócił na początku nowego tysiąclecia i jest aktywny do dziś.
Rick Astley o „rickrollu”
Obecnie młodszym pokoleniom jest jednak najbardziej znany z „rickrollingu”, czyli internetowego dowcipu polegającego na „wpuszczeniu kogoś w maliny” za pomocą fałszywego linku. Link do teledysku „Never gonna give you up” jest najczęściej wysyłany jako ważna lub ciekawa informacja i często z pozoru wygląda jak coś innego np.: Musisz to zobaczyć!
Astley wypowiedział się dla Fox News o swoim pierwszym razie, gdy padł ofiarą „rickrollingu” oraz o tym, jak odbiera swój najpopularniejszy singiel po latach.
– „To wszystko jest trochę szalone dla kogoś w moim wieku. Gdy wypuszczałem „Never gonna give you up” w 87 roku, internet był tylko jakąś szaloną, futurystyczną wizją. […] Teraz, za pomocą internetu każdy może dzielić się muzyką z milionami osób na raz” – mówi Astley.
Rick wyznał, że po raz pierwszy ofiarą dowcipu padł z rąk… swojego kolegi.
– „Mój znajomy „zrickrollował” mnie zanim nawet wiedziałem co to jest. Zrobił to parę razy, bo nie miałem pojęcia o co mu chodzi. Myślałem „Dlaczego on mi to wysyła, co on robi?”. Byłem wtedy z rodziną na wakacjach we Włoszech i postanowiłem do niego zadzwonić. Wtedy wszystko mi wyjaśnił. Mój kolega żyje w Kalifornii i też pracuje w branży muzycznej, ale w pracy ma kontakt z ludźmi dużo młodszymi od niego, więc to oczywiste, że cały czas wie co jest na czasie„.
– „Ci kolesie bardzo lubili „rickrollowanie”, ale dla mnie było to po prostu trochę dziwne. Wiesz, mój kolega żyjący na innym kontynencie wysyła mi link, z którego otwiera się moja piosenka. Było to dla mnie trudne do zrozumienia. Spójrzmy prawdzie w oczy – ten film pochodzi z bardzo starych czasów. Wyglądam na nim jak jedenastolatek w płaszczu ojca. Z początku nie rozumiałem tego fenomenu” – zdradził artysta.
Następnie Astley został zapytany, jak sądzi, dlaczego to właśnie ta piosenka jest nadal popularna po latach.
– „Myślę, że ma bardzo dobrą melodię. Wstęp jest natychmiast rozpoznawalny przez tą charakterystyczną perkusję z lat osiemdziesiątych. […] W moim mniemaniu „Never gonna give you up” spełnia wiele kryteriów pozwalających na bycie piosenką, którą łatwo zapamiętać i trudno zapomnieć. Śpiewałem tą piosenkę tak wiele razy, że jest teraz częścią mojego DNA, a jeśli nie zaśpiewam jej na koniec mojego koncertu, to fani zrzucą mnie z budynku” – śmieje się Rick.
Astley jest wdzięczny swojej piosence, bo „dała mu wszystko” i dzięki tej piosnce nadal podróżuje po świecie oraz gra wielkie koncerty.
– „Nie mogę narzekać” – podsumował.
Co sądzicie o dowcipie? Zdarzyło się wam paść ofiarą żartu?
Źródła: Fox News ; Instagram – officialrickastley