Menu
w

Dorota Szelągowska w gorzkich słowach o wierze. Wspomniała o obłędzie. „Umieścił jeszcze raka dla mojej mamy. DWA RAZY”

Dorota Szelągowska, Katarzyna Grochola - fot. YouTube @zurnalistapl, Instagram @katarzynagrochola_official

Dorota Szelągowska nie kryje się z tym, że ma negatywny stosunek do instytucji Kościoła, zresztą podobnie jak jej matka. Ostatnio zdobyła się na gorzkie przemyślenia o wierze i Bogu. Jej słowa z pewnością wzbudzą wśród katolików spore oburzenie.

Dorota Szelągowska to prezenterka telewizyjna i projektantka wnętrz, która na szklanym ekranie debiutowała już w 1998 roku. Na początku kariery prowadziła Rower Błażeja, a z czasem zaczęła nabierać wiatru w żagle, co nie umknęło uwadze producentów, ale i redaktorów naczelnych dużych czasopism. Oprócz występów na szklanym ekranie realizuje się również jako felietonistka. Na łamach Wysokich Obcasów Extra zdradziła m.in., że jej matka po raz drugi zachorowała na nowotwór.

Dorota Szelągowska przekazała druzgocącą wiadomość: „Mama ma raka”. Katarzyna Grochola opublikowała wymowne nagranie

Celebrytka słynie z tego, że nie owija w bawełnę i zdarza jej się poruszać trudne tematy, które często wywołują powszechne oburzenie. Podczas jednej z sesji Q&A (pytań i odpowiedzi) na Instagramie, wyznała, że nie jest katoliczką i ma negatywny stosunek do Kościoła.

Wiara, nadzieja i miłość. Ale zdecydowanie nie jest to wiara katolicka. Nie z powodu afer w kościele, pedofilii, poszczególnych księży, czy powiązania Kościoła z państwem. Po prostu nie zgadzam się z wieloma założeniami katolicyzmu – to nie są rzeczy, z którymi można dyskutować – Kościół katolicki, jak każdy inny, to przede wszystkim zbiór zasad, które obowiązują wyznawców […]

– pisała.

Teraz znowu poruszyła temat i jej słowa z pewnością nie spodobają się katolikom.

Dorota Szelągowska zdradziła, jaki ma stosunek do Kościoła. Wściekli internauci zwyzywali ją od najgorszych

Dorota Szelągowska gorzko o Bogu

Dorota wychowywała się w katolickim domu. Katarzyna Grochola niegdyś codziennie chodziła do Kościoła, ale zmieniła swoje podejście, widząc, jak duchowni zamiatają wszelkie skandale pod dywan. Finalnie postanowiła, że będzie modlić się w domu, bo do tego, by wierzyć, niepotrzebna jej jest okryta złą sławą instytucja.

Inne podejście do tematu ma z kolei jej córka. Temu zagadnieniu poświęciła felieton, który ukazał się na łamach Wysokich Obcasów. Na wstępie przyznała, że owszem, kiedyś deklarowała się jako katoliczka i zdaje jej się, że wówczas życie było łatwiejsze. Była jednak świadkiem wielu sytuacji, które mocno zweryfikowały jej wiarę.

Ze wszystkich rzeczy, jakie przychodzą mi do głowy, to chyba właśnie myślenie o Bogu – czyli początku i sensie, jest najbardziej 'obłędogenne’ […] Czasami zazdroszczę sobie samej, gdy byłam katoliczką i świat był cudownie prosty. Nie podważałam, przyjmowałam, wierzyłam. Nie z głupoty, ale z wyboru. To było bardzo bezpieczne i dobre. A potem przestałam, no i się zaczęło.

Ważnym momentem, który wpłynął na to, jak postrzega wiarę, była choroba jej matki. Wtedy nadeszła refleksja, kim tak naprawdę jest Bóg i czy w ogóle istnieje.

Czy ktoś wymyślił kiedyś, jaką podążam drogą i co mi się przydarzy? A jeśli tak, to kto? Bóg czy może ja sama, wybierając kolejną postać do inkarnacji, zdecydowałam, że muszę przeżyć to, co przeżywam, i dać radę […] A jeśli to Bóg, to co miał na myśli, jeśli w swoim planie, poza stworzeniem świata i wysłaniem swojego syna na śmierć, umieścił jeszcze raka dla mojej mamy? Dwa razy

– zastanawiała się głośno.

Zwróciła się do czytelników, by podczas rozważań o tym, kim jest Bóg, odrzucili wszystko to, w czym zostali wychowani. Następnie przytoczyła krótką bajkę, inspirowaną Pismem Świętym. Nie obyło się bez ironii.

Jest władca, którego lud bardzo rozczarował. Mieszkańcy zachowywali się źle, nie stosowali do zasad, byli po prostu okropni. Ale ten władca był dobry i bardzo chciał wybaczyć, więc wydał ludowi swojego syna, po to, żeby ci go zabili, a potem go wskrzesił, bo miał magiczną moc, i wtedy już mógł wybaczyć, co też niezwłocznie uczynił. Zrozumieliście? Coś jest niejasne? A i nie zapominajmy, że wcześniej ten sam władca wystawiał na próby wybranych mieszkańców, każąc im zabijać tych, których najbardziej kochali, żeby udowodnili swoje przywiązanie i nadrzędność króla. Dziś zapewne władcę ścigałby trybunał w Hadze, ale jako że to było bardzo dawno temu, to jego losy potoczyły się trochę inaczej.

Wspomniała też o tym, że w Polsce żyje ok. 4 procent osób, które święcie wierzą w to, że Ziemia jest płaska i są z tego powodu wyśmiewani. Nikt jednak nie nabija się z osób, które są przekonane, że zmartwychwstanie jest możliwe, mimo iż w obu wypadkach przedstawiono naukowe dowody.

Rozumiem, że są badania i dowody na to, jak wygląda ziemia, ale takie same dowody są na to, że człowiek, jak umrze, to nie żyje, a nie zmartwychwstaje i udaje się w miasto. I jak tu nie dostać obłędu?

Szelągowska wyjaśniła, że chwilowo nie jest katoliczką, lecz wierzy w Boga. Gdy zaczyna o nim dłużej myśleć, zaczynają pojawiać się wątpliwości.

Szukam, poznaję, doświadczam i kompletnie nic nie rozumiem. Ale może to i dobrze

– skwitowała.

A wy jaki macie stosunek do wiary i Kościoła?

Bądź na bieżąco z nowinkami ze świata show-biznesu i zaobserwuj nasze profile w mediach społecznościowych. Pantofelek.pl jest na Facebooku, Instagramie, Threads, TikToku, Twitterze i YouTube. Jeżeli nie chcesz niczego przegapić, koniecznie zostaw obserwację w Google News.

Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Magda Kwiatkowska

Fotograf amator, wielka fanka kryminałów i literatury fantasy. Niespełniona pisarka, która od najmłodszych lat marzy o tym, by wydać własną książkę. Bez opamiętania śledzę to, co obecnie dzieje się w świecie show-biznesu, by odsłaniać przed wami kolejne sekrety gwiazd.

Chcesz zadać mi jakieś pytanie? Wyślij e-mail na adres magda@chaosmedia.pl

Exit mobile version