Menu
w

Żurnalista rozliczył się przed fanami z trudnej przeszłości. Przeżył prawdziwą traumę: „Rozebrał mnie do bokserek”.

Żurnalista

Żurnalista jest popularnym influencerem, który zasłynął w sieci z tego, że nigdy nie zdecydował się ujawnić swojej tożsamości. Mimo to opowiada o swoim życiu prywatnym. Nikt jednak nie spodziewał się, że jego przeszłość nie była kolorowa.

Żurnalista jest twórcą internetowym, który od początku swojej działalności w sieci nie pokazał twarzy. Wiadomo, że mana imię Dawid i urodził się w niewielkiej miejscowości w województwie kujawsko-pomorskim. Mimo że obecnie wiele osób zazdrości mu życia na wysokim poziomie oraz licznych znajomości w świecie show-biznesu, jego przeszłość nie była tak kolorowa, jakby się mogło wydawać. Nim doszedł do miejsca, w którym znajduje się obecnie, musiał pokonać bardzo długą drogę.

Na początku znany był ze swojej twórczości poetyckiej, która spotkała się z ogromnym uznaniem internautów. Z biegiem czasu na rynku zaczęły pojawiać się jego książki, a później stworzył od podstaw charakterystyczną markę odzieżową, którą wyróżnia napis Miło(ść). Obecnie furorę w internecie robią jego podcasty, w których rozmawia z gwiazdami.

W jednym z wywiadów przyznał, że pisanie było dla niego terapią. W ten sposób zmagał się z demonami przeszłości. Zdradził, że w jego głowie często pojawiały się myśli samobójcze, a pisanie stało się swego rodzaju terapią.

Zaczęło się to tak, że po prostu nie chciałem pisać personalnie jako ja, bo czułem barierę między emocjami, które mi towarzyszą a tym, jak jestem odbierany przez ludzi. Zostałem w tamtym okresie sam, bez miłości, przyjaciół i pieniędzy. Chwilę wcześniej zmarł mój bohater, mentor i przyjaciel od zawsze – dziadek. Nie miałem gdzie wylać swojego żalu, smutku i wątpliwości. Chodziłem co rano pod prysznic i myślałem o samobójstwie, wielokrotnie o tym pisałem. Większość z listów, które napisałem, miało być tylko listami pożegnalnymi dla ludzi, których poznałem w swoim życiu – tłumaczył.

Żurnalista o traumach z przeszłości

Twórca postanowił raz na zawsze rozliczyć się z trudną przeszłością. Udostępnił na Instagramie obszerny wpis, w którym zdradził m.in., jak wyglądało jego dzieciństwo. Wypowiedź zaczął od wyjaśnienia, w jakim środowisku się wychowywał.

Wszystko zaczyna się w miejscowości, która ma około dwa tysiące mieszkańców. Byliśmy bici przez ojca, nie mieliśmy co jeść. Przez jakiś czas, gdzie mieszkać. Później był dom samotnej matki, po jakimś czasie dostaliśmy mieszkanie i wróciliśmy […].

Żurnalista zawsze był bardzo przedsiębiorczy, dlatego już jako nastolatek, chciał zacząć zarabiać na swojej pasji. Poniekąd zmusiła go do tego też sytuacja życiowa, ponieważ stracił dach nad głową. Niestety mimo wcześniejszych założeń, nie odnosił spektakularnych sukcesów.

[…] Około dwunastu lat temu, jak miałem 17/18 lat organizowałem przeróżne koncerty (do 30/50 osób), głównie by na nich zagrać, bo nie pamiętam bym na jakimkolwiek zarobił. […] wszyscy mi odmawiali, bo byłem dzieckiem. Już wtedy mama wyrzuciła mnie z domu, spałem po klatkach schodowych bądź u kumpli. […] Druga tego rodzaju impreza wyszła gorzej, niż zakładaliśmy i skończyła się tym, że jeden z moich „przyjaciół” rozebrał mnie do samych bokserek i zabrał wszystkie ciuchy, bo nie miałem kasy. W następny dzień dostałem srogi wpier*ol i nosiłem duże okulary przeciwsłoneczne, by zakryć twarz.

Sytuacja była bardzo trudna. Ludzie domagający się od niego pieniędzy, zaczęli nachodzić jego mamę. On przeniósł się do dziadków, ponieważ w lokalnej społeczności nie cieszył się najlepszą opinią. Ostatecznie zdecydował się wyjechać za granicę, do ojca, który mimo upływu lat nadal miał skłonności do przemocy.

Nieco później poniósł kolejną porażkę. Podejmował współpracę z wokalistami, jednak żadnemu z nich nie udało się odnieść sukcesu. Nieco później znalazł zatrudnienie i zdecydował, że już nie wróci do branży muzycznej. Wtedy też zajął się pisaniem. Zdawać by się mogło, że zaczął wychodzić na prostą, jednak wtedy zmarł jego ukochany dziadek.

Wszystko umarło wraz ze śmiercią mojego dziadka, o której dużo pisałem, po jego śmierci nie wróciłem do pracy. Leżałem na kanapie, patrzyłem się w sufit i płakałem. W międzyczasie rozstałem się z ówczesną partnerką, bo waliło się wszystko. Zamieszkałem z przyjacielem, wynająłem pokój za 600 zł w Bydgoszczy i tam powstał Żurnalista.

Twórca przyznał, że to właśnie wtedy zaczęły niepokoić go myśli samobójcze.

Tam postanowiłem, że popełnię samobójstwo. Firma mi upadła i zostawiła tylko długi. Nie miałem gdzie wrócić, bo do mamy? Która znała mnie właśnie z takich problemów. Dziadek i babcia nie żyli. Do ojca, który mnie próbował bić nawet kiedy byłem dorosły? Zawsze mówiłem, że nie wrócę do miejsca, w którym byłem jako dziecko. Tylko, że znowu tu byłem. Rozpakowując worki ze swoimi rzeczami, płakałem, bo nie wiedziałem, co zrobić. Nie chciałem się zabić, bo nadepnąłem na rozrzucone klocki lego na dywanie. Tylko dlatego, że wszystko, co robiłem, mi nie wyszło, każdego, kogo kochałem, straciłem i nie miałem nawet, co jeść – tłumaczy.

Mimo wielu niepowodzeń Żurnaliście udało się wyjść na prostą. Nauczył się, by nie brać zbyt wielu obowiązków na swoje barki i zlecać niektóre zadania innym osobom. Przyznał także, że zdecydował się rozpocząć terapię, by raz na zawsze zamknąć ten rozdział w swoim życiu.

Poniżej możecie przeczytać cały wpis.

Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Oliwia

Exit mobile version