w

Weronika Marczuk szczerze podsumowała późne macierzyństwo. Mało który rodzic ma na głowie tyle zmartwień, co ona

Weronika Marczuk
Weronika Marczuk

Weronika Marczuk bardzo chciała zostać mamą. To marzenie udało jej się spóźnić dopiero po 40-tce. Teraz wprost przyznała, czy żałuje swojej decyzji oraz z jakimi myślami bije się na co dzień.

Weronika Marczuk pochodzi z Ukrainy i w rzeczywistości nazywa się Ołena Marczuk. W Polsce zasłynęła jako producentka filmowa, aktorka, autorka książek, prawniczka i działaczka społeczna. Wielu osobom znana jest także jako osobowość telewizyjna. Widzowie mogą kojarzyć ją m.in. z roli jurorki w programie You Can Dance – Po prostu tańcz emitowanym na antenie TVN oraz współprowadzącej Miasto kobiet.

Marczuk na przestrzeni lat zgromadziła wokół siebie grono wiernych fanów, którzy z uwagą śledzą jej losy oraz z niecierpliwością wyczekują jej pojawienia się na ekranie. W 2011 roku miała okazję sprawdzić swoich sił w programie Taniec z gwiazdami. W krótkim czasie udowodniła, że jest kobietą wielu talentów i wraz z Janem Klimentem wytańczyła 3. miejsce.

Weronika ma za sobą kilka nieudanych małżeństw. W przeszłości była żoną Cezarego Pazury, którego poznała w 1994 roku w Sopocie. Rok później wzięli ślub cywilny, a w 2003 kościelny. Mimo że wróżono im świetlaną przyszłość, związek ten nie przetrwał próby czasu. Po czterech latach od tego pamiętnego wydarzenia rozwiedli się.

Przez kilka kolejnych lat producentka filmowa była singielką, jednak od dekady jest szczęśliwie zakochana. Z uwagi na to, że zawsze unikała blasku fleszy, jak dotąd nie zdecydowała się ujawnić, kim jest jej wybranek. Para doczekała się córki, Anny, która przyszła na świat 17 stycznia 2020 roku. Mimo że jest spełnioną mamą, na jej twarzy nie zawsze gości uśmiech. Przyznała, że ma z tego tytułu sporo zmartwień. Dlaczego?

Weronika Marczuk o minusach późnego macierzyństwa

Weronika długo czekała na to, by zostać mamą. W przeszłości poroniła i przez krótki czas rozważała adopcję. Gdy tylko powzięła informację o tym, że jest w ciąży, ani przez chwilę nie ukrywała, że to dla niej prawdziwe błogosławieństwo. Przez kolejne miesiące z niecierpliwością wyczekiwała narodzin Ani, która stała się jej oczkiem w głowie.

Choć aktorka bardzo cieszy się z tego, że ma ukochane dziecko, w tym roku świętuje 50. urodziny, co nie napawa jej szczególnym optymizmem. Wielokrotnie wspominała, że późne macierzyństwo ma swoje minusy, jednak z biegiem lat zaczyna dostrzegać ich coraz więcej. W rozmowie z portalem cozatydzien wyznała, że bardzo martwi się o to, że nie będzie obecna na ślubie córki.

Mam świadomość, że jak moja córka będzie wychodziła za mąż, będę miała 70 albo 80 lat, albo w ogóle tego nie doczekam. To jest mój problem. Nie mojego dziecka. Nie chcę, żeby moja córka odczuwała to w kategorii problemu. Wiem, że się zorientuje w pewnym wieku, że jest różnica, ale ten temat przerobiłam jeszcze przed zajściem w ciążę – powiedziała.

Celebrytka przyznaje jednak, że nie podjęła decyzji o zajściu w ciążę pod wpływem impulsu. Wcześniej wszystko dobrze przemyślała i wiedziała, jakie niesie to ze sobą konsekwencje. Na chwilę obecną robi co w swojej mocy, by zabezpieczyć Anię na przyszłość.

Nie martwię się o siebie. Dorosłość polega też na tym, że trzeba się pogodzić z pewnymi rzeczami, że może nie doczekać ważnych dla niej wydarzeń, jak np. ślubu. Gdy myślę o tym, że Ania nie będzie miała tak długo mamy, jak ja mam, bo może się tak zdarzyć, układam wszystkie klocki, wszystkie sprawy w rodzinne, prawne, majątkowe. Zabezpieczam ją na przyszłość. Nikt nie jest chroniony przed utratą rodziców. Ile dzieci wychowuje się w domach dziecka? Ile dzieci straciło rodziców w wypadkach? Oni nie mogli tego przewidzieć. Nie mogli właściwie zareagować — powiedziała w rozmowie z portalem cozatydzien.

Mimo tylu gorzkich przemyśleń Weronika przyznaje, że czuje się rewelacyjnie, a przyszłość widzi wyłącznie w kolorowych barwach.

Na posiadanie dzieci – wyłączając biologiczną zdolność do urodzenia – też wiek nie ma ani wpływu, ani znaczenia. Nie ma tu żadnych reguł i trzeba o tym mówić. Osobiście będę się starać jak najdłużej nie „wbijać w lata”, jak to mówią niektórzy. A że będzie po mnie widać? No to będziepodsumowała.

Z pewnością podobne przemyślenia trapią także innych rodziców po 40-tce, jednak wszyscy powinni podążać tropem Marczuk i z uśmiechem zerkać w przyszłość. Przecież najważniejsze jest to, co tu i teraz, prawda?

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Oliwia

Marcie Manowskiej puściły nerwy. Wszystko przez wiadomość od kuriera

Aleksandra Kwaśniewska, Kuba Badach

Aleksandra Kwaśniewska nie zdecydowała się przyjąć nazwiska męża po ślubie. Miała ku temu istotny powód