W sobotę 8 lutego Dzień dobry TVN wyemitowało kolejny reportaż o Tomaszu Jakubiaku. Tym razem walczący z nowotworem kucharz opowiedział, jak przebiegało jego leczenie w Izraelu oraz jak wyglądał jego powrót do domu. Jak się teraz czuje? Ile obecnie waży?
Tomasz Jakubiak jeszcze kilka miesięcy temu był wulkanem pozytywnej energii, lecz w pewnym momencie zaczął opadać z sił. Gdy pojawił się na Instagramie widocznie odmieniony, początkowo sądzono, że zdecydował się przejść na dietę, która przyniosła pierwsze efekty. Niestety w ubiegłym roku popularny kucharz przekazał fanom informację, że zmaga się z rzadkim nowotworem. Od tamtego momentu zaczął relacjonować w mediach społecznościowych swoją walkę o powrót do zdrowia, a zaprzyjaźnione Dzień dobry TVN przygotowało na jego temat już kilka reportaży.
Pod koniec 2024 roku Jakubiak zdecydował się podjąć leczenie w Izraelu. To właśnie tam dostępne było leczenie, które zdaniem lekarzy mogłoby przynieść poprawę. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie ofiarność internautów, widzów oraz przyjaciół z branży, którzy w krótkim czasie pomogli mu zebrać środki na wyjazd i terapię.
Tomasz Jakubiak opowiedział o leczeniu w Izraelu
Kilka ostatnich tygodni Tomasz spędził z rodziną w Izraelu. Około 16 stycznia wrócił do domu, a krótko po tym DD TVN nakręciło o nim kolejny reportaż. Na wstępie jego żona wyjaśniła, że po tygodniu zdecydował się tam zostać, ponieważ lekarzom zależało na tym, by wyregulować jego ból i sprawdzić, jak zareaguje jego organizm. Po podaniu trzech dawek leku uznali, że to czas, by zrobić przerwę:
Lekarze doszli do wniosku, że (stan – przyp. red) jest stabilny, ale nie jest to satysfakcjonujące. Wtedy zrobili przerwę.
Zaraz po tym objaśnił, jak przebiegało leczenie. Zmagał się z potwornym bólem.
Musieli mnie wręcz przypinać pasami do łóżka, bo ból przeszedł moje oczekiwania i w tej chorobie ten ból, to jest najgorsza rzecz, jaka może być, coś niebywałego. Guz kości, to takie coś jakby ktoś wam się wwiercał w udo, w ręce, w stopy. Szukasz tylko pozycji, żeby można było usiąść i odpocząć — kontynuował.
Głos zabrała również jego żona, Anastazja, która zdradziła, jak wspierała męża w trudnych chwilach.
Zrobili dwa tygodnie przerwy, żeby Tomka wyregulować pod kątem bólu, zejść ze środków takich, które powodowały, że on dużo nie pamiętał, że był nieświadomy. Żeby brał mniej, a żeby te leki bardziej skuteczne były — objaśniła.
Kamery towarzyszyły Jakubiakowi w chwili powrotu do Polski. Wtedy też usłyszeliśmy, że obecnie jest bardzo osłabiony. A na jednym z nagrań z Izraela pokazał, że obecnie porusza się z pomocą chodzika. Przygotowując się do reportażu, odpoczywał, ponieważ akurat zmagał się z bólem.
Nie wiem, czy to jest ból w kwestii przerzutów na kości, czyli guzów, czy to jest ból po wczorajszej fizjoterapii mam tak spuchnięte nogi, że nie mogę wytrzymać, bo tu chodzi o nogi, kwestia mięśni i chyba kości. Schudłem do granic możliwości, bo ważę 52 kilogramy, więc ten organizm musi nauczyć się na nowo trzymać to wszystko — relacjonował.
Lekarze z Izraela przede wszystkim dobrali mu leki, które pomagają uśmierzyć ból i podpowiedzieli mu, jak powinien je dawkować. Oprócz tego skupili się na poszukiwaniu terapii, która pomogłaby mu pokonać chorobę i tu pojawiło się pewne światełko w tunelu.
[…] znaleziono protokół po genach, tych, które są uszkodzone, na chemię, na walkę z tym moim raczyskiem.
Jego żona niezwłocznie dodała, że na razie należy powstrzymać emocje:
Ale, co będzie dalej, to się okaże, no bo jedna jaskółka wiosny nie czyni, więc na razie już tak z dużą dozą bezpieczeństwa.
Tomasz jednak nie traci wiary i dodał cicho, że będzie dobrze. Zauważył również, że i tak na razie pokonał dość krótką drogę, ponieważ wielu pacjentów walczy o zdrowie o wiele dłużej.
I tak jeszcze krótka walka. Przecież są tacy, którzy walczą dużo dłużej i dużo trudniej.
Wyjawił widzom, skąd bierze motywację do walki z chorobą.
Nie wiem, skąd się bierze ta energia, ale fakt faktem, że sam siedząc po nocach, zastanawiam się, skąd jeszcze mam siłę na to, żeby po prostu wstawać i to wszystko robić. Tu siedzi moja motywacja. Tam jest druga moja motywacja, mała, latająca po ziemi — mówił, pokazując na synka.
Cały czas otrzymuje również dowody wsparcia od innych osób. Mówiąc o tym, nie był w stanie powstrzymać łez.
To jest coś niesamowitego. Widziałem pierwszy odcinek „MasterChefa” i nie pamiętam ile razy płakałem, ile razy musiałem przerwać program, jak zobaczyłem, jak dzieci mnie wspierają, jak dużo osób jest za mną. To jest niesamowite, co się dzieje, a dzieci już mnie rozłożyły totalnie.
Na koniec zapewnił:
Ona jest gdzieś, tylko zakopała się na chwilkę. Po prostu ilość bólu jest dużo cięższa do przejścia, ale to wszystko minie. Nie ma opcji, że się poddam. Póki nie padnę całkowicie, to będę robił wszystko, co tylko mogę, by wyjść z tego choróbska — skwitował.
Cały reportaż zobaczycie tutaj.
Najlepszym dowodem na to, że nie zamierza odkładać broni jest chociażby to, że po powrocie do domu, wybrał się na spacer.
Dzisiaj pierwszy spacerek. Tak jak powiedziałem, nie można się poddawać. Nie jest lekko. Nogi są jeszcze przyzwyczajone do łóżka szpitalnego, dlatego jestem na etapie odbudowania mięśni. Nie jest lekko, bo to jest tak, że chwila spaceru a reszta na wózku. Na szczęście mam cudowną żonę i przyjaciół, którzy pomagają mi na tych spacerkach. Widzicie, próbuję i jakoś się poruszam — powiedział w rolce na Instagramie.