Jakub Rzeźniczak przechodzi bardzo trudne chwile w swoim życiu, a mimo tego pełni funkcję kapitana drużyny. Czy to dla niego nie za dużo?
Syn Jakuba Rzeźniczaka jest poważnie chory. Według doniesień Krzysztofa Stanowskiego, jego była żona zadecydowała o tym, aby założyć zbiórkę na leczenie dziecka. Kwotę 350 tys. złotych udało się zgromadzić w zaledwie kilka dni.
Natomiast na Jakuba wylała się ogromna ilość hejtu. Krytycy zarzucają mu, że nie zajmuje się należycie synem i że nie pomaga finansowo w jego leczeniu. Krzysztof Stanowski w swoim programie „Dziennikarskie Zero” przedstawił nieco inne fakty, po tym, jak porozmawiał z piłkarzem.
W sprawie sytuacji Jakuba wypowiedział się również prezes Wisły Płock (Tomasz Marzec), w której Rzeźniczak pełni rolę kapitana drużyny. W rozmowie z serwisem sportowefakty.wp otwarcie przyznał, że wydarzenia w życiu prywatnym piłkarza mają widoczny wpływ na całą drużynę.
Na pewno ma to wpływ na szatnię. Jednak najbardziej cierpi na tym Kuba. Niemal każdy zdążył już go ocenić, nie znając całej prawdy. Staramy się, by sytuacja kapitana drużyny nie odbijała się na zespole. Jesteśmy w stałym kontakcie z Kubą i resztą piłkarzy.
Gdy tylko dowiedzieliśmy się o sytuacji Kuby, daliśmy mu zielone światło, by mógł skupić się na byciu obok syna. Pozwoliliśmy mu zdecydować, czy chce jechać z nami na cały obóz, czy zostać w Polsce przy dziecku.
Tomasz Marzec dodał również, że z radą klubu będą rozmawiać o tym, czy Jakub powinien nadal być kapitanem zespołu. Cześć kibiców uważa, że przez nadmiar stresu nie radzi on sobie z emocjami.
Po wielu rozmowach Kuba mówił, że na boisku chce odciąć się od tych spraw i nie będzie to na niego wpływać. Po meczu porozmawiamy jeszcze raz z radą drużyny o tym, czy sytuacja wokół niego i presja związana z funkcją w klubie, to nie jest za dużo jak na jedną osobę.
Prezes Wisły Płock poinformował również, że mimo wszystko Rzeźniczak nie zaniedbuje treningów i uczestniczy w nich regularnie wraz z całą drużyną.