Nieuważny kierowca potrącił ciężarną sarnę, po czym zbiegł z miejsca zdarzenia. Maluchy dosłownie z niej wypadły. Kierowca warszawskiego autobusu nie wahał się nawet przez chwilę i ruszył im na ratunek.
20 maja 2022. Ten dzień miał wyglądać, jak każdy inny, jednak nie dla pana Wojciecha. Kierowca warszawskiego autobusu miejskiego linii 737 wyjechał w trasę o 7 rano. Kurs rozpoczynał w Antoninowie, skąd wyruszył w kierunku dzielnicy Ursynów. Po pokonaniu krótkiego odcinka drogi dotarł do skrzyżowania, na którym doszło do tragedii.
Na środku drogi dostrzegł leżące zwierzęta. Ciężarna sarna leżała bez ruchu, a tuż obok niej bliźnięta, która pod wpływem uderzenia dosłownie z niej wypadły. Pan Wojciech przyjrzał się tej makabrycznej scenie i dostrzegł, że jedno z koźląt się porusza. Bez chwili zastanowienia zatrzymał pojazd, włączył światła awaryjne i ruszył na ratunek noworodkowi.
Kierowca autobusu ocalił małą sarenkę
Osoba odpowiedzialna za śmierć zwierzęcia oddaliła się w nieznanym kierunku. Choć pan Wojciech mógł odwrócić wzrok w drugą stronę i udać, że nic się nie stało, bez chwili namysłu opuścił pojazd i zabrał z jezdni żyjące koźlę. Od razu zadzwonił pod numer alarmowy, a obsługujący zgłoszenie dyspozytor skontaktował się z Eko-patrolem. Kierowca autobusu wrócił do pojazdu po kurtkę, którą okrył sarnie niemowlę i wrócił z nim do pojazdu.
Firma Mobilis na oficjalnym profilu na Facebooku zakomunikowała, że jedna z pasażerek zaoferowała panu Wojciechowi swoją pomoc i przez resztę drogi trzymała ofiarę wypadku na kolanach. Na pętli na Ursynowie czekali już na nich przedstawiciele organizacji, którzy zabrali koźlę do weterynarza.
Niestety ta historia nie zakończyła się happy endem… Kilka dni później do Mobilisu dotarły przykre wieści. Maleństwo zmarło. Ta sytuacja pokazuje, że jeszcze są wśród nas cisi bohaterowie, którzy są w stanie bez zastanowienia ruszyć z pomocą.