Ostatnio nieco ciszej zrobiło się o Paulinie Smaszcz, ale nie oznacza to, że postanowiła odpuścić Maciejowi Kurzajewskiemu. Teraz wróciła do tematu ich rozwodu i zdradziła, co usłyszała od eks męża przed rozstaniem. Myślicie, że to może być prawdą?
Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewski w przeszłości uchodzili za zgodne małżeństwo, ale po latach wyszło na jaw, że były to wyłącznie pozory. W rzeczywistości nie układało im się tak dobrze, jak zakładano i w 2020 roku media obiegła wieść o ich rozstaniu. Dla wszystkich było to ogromnym zaskoczeniem, ale na tamtym etapie życia zapewniali, że pozostają w dobrych relacjach.
Wszystko zmieniło się w momencie, w którym zaczęły pojawiać się plotki o nowym związku dziennikarza. To jego eks żona przyczyniła się do tego, że potwierdził bliską relację z Katarzyną Cichopek, a później zaczął mierzyć się z ogromną falą hejtu. Tygodnie mijały, a Smaszcz co i rusz wyciągała kolejne brudy na jego temat i wbijała mu szpile. Przy okazji kilkukrotnie oberwało się też jego partnerce, która zdaniem Pauliny miała mieć m.in. poważne problemy finansowe. Nie dała im też szansy na potwierdzenie zaręczyn, bowiem ostatnio zakomunikowała światu, że rzekomo aktorka dostała od Maćka pierścionek łudząco podobny do tego, który sama nosiła przed laty.
Ostatnia wypowiedź Kobiety Petardy zdaje się jednak nieco tłumaczyć, dlaczego pała taką niechęcią do ojca swoich synów.
Paulina Smaszcz zdradziła, co usłyszała od Maćka Kurzajewskiego przed rozwodem
Paulina ostatnio odsłoniła kulisy rozwodu z Kurzajewskim. Wbrew temu, co mówili wcześniej, wiele wskazuje na to, że wcale nie rozstali się w przyjaznej atmosferze. Zanim jednak otworzyła się przed światem w filmie Hejting, wyjaśniła, że chce walczyć o prawdę i nie zamierza tuszować kłamstw.
Tylko głos tego, kto mówi, będzie słyszalny. W związku z tym ja nie mam zgody na kłamstwa. Ja nie mam zgody na niszczenie rodzin, tylko dlatego, że komuś jest źle w tym związku, więc przeskakuje na nowy związek — tłumaczyła.
Zaraz po tym przeszła do meritum i zdradziła, co dziennikarz miał jej powiedzieć przed rozwodem. Słowa te wprawiają w oburzenie i stawiają Maćka w nie najlepszym świetle.
Nie mam zgody na opuszczanie kobiet w chorobie, tak jak opuszczono mnie. Całe życie wszystkim pomagałam, całe życie byłam dla wszystkich, budowałam karierę mojego męża i kochałam go bardzo, budowałam rodzinę, pomagałam teściom, rodzicom, dziadkom, znajomym, bo uważałam, że na tym polega świat, ale kiedy chorujesz i nagle zostawia cię pracodawca i człowiek, którego kochasz i nazywa cię kosztem i problemem – ja nie mam na to zgody. I dlatego się rozwiodłam — skwitowała.
Myślicie, że Maciej Kurzajewski skomentuje tę wypowiedź?