W miniony piątek około godziny 15:30 w Poznaniu porwano 14-latkę. Sprawców ujęto w krótkim czasie, jednak to, co zrobili dziewczynce, mrozi krew w żyłach. Za wszystkim stała 39-letnia Paulina K., która przed laty wystąpiła w głośnym reportażu jednej z największych stacji telewizyjnych w Polsce.
14-latka została uprowadzona na oczach matki spod dyskontu na osiedlu Przyjaźni w Poznaniu. Jej matka w krótkim czasie powiadomiła policję i choć podejrzany samochód znaleziono po niespełna półtorej godziny, brutalni oprawcy zdążyli wyrządzić dziewczynce ogromną krzywdę. Mł. insp. Andrzej Borowiak ujawnił przerażające szczegóły.
Miała ogoloną część głowy, zgolone brwi, była częściowo rozebrana i miała być zmuszana do innych czynności seksualnych — cytował Fakt.
Z czasem wyszło na jaw, że nastolatka została również zgwałcona, a oni wszystko nagrywali telefonem komórkowym. Teraz ujawniono kolejne fakty w tej druzgocącej sprawie.
Zgwałcili i torturowali nastolatkę z Poznania
W krótkim czasie ustalono, że w zdarzeniu udział brała 39-letnia Paulina K., która siedziała za kółkiem BMW. Nad dziewczynką pastwił się 17-letni Alan O. oraz dwie dziewczynki, w tym córka kobiety i chłopiec w wieku 13-14 lat. Najstarszym grozi nawet 15 lat więzienia, dzieci natomiast trafiły do specjalnych ośrodków, a ukaraniem ich zajmie się sąd rodzinny.
Powód, dla którego skrzywdzili dziewczynkę, mrozi krew w żyłach. Na jaw wyszło, że Paulina K. chciała ukarać 14-latkę, ponieważ spaliła grzałkę w e-papierosie jej córki i nie chciała oddać pieniędzy. Miała też nazwać kobietę k**wą.
To był rzekomy dług za elektronicznego papierosa, chodziło o 20 złotych. Córka podejrzanej domagała się zwrotu tych pieniędzy. Ponadto 39-latka stwierdziła, że chciała „ukarać” pokrzywdzoną, bo ta wcześniej miała ją wulgarnie nazwać — powiedział prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
39-latka nie przyznaje się do winy, w przeciwieństwie do 17-latka, który wyraził skruchę i powiedział, że chciałby przeprosić ofiarę.
Paulina po zatrzymaniu nie chciała pokazać twarzy. Gdy była prowadzona przez policjantów na przesłuchanie i posiedzenie aresztowe, spuszczała głowę. Niewiele jej to dało, ponieważ dziennikarze od razu ją rozpoznali. Dokładnie osiem lat temu kobieta wystąpiła w reportażu Interwencji. Przed kamerami opowiedziała o tym, że miała trudne dzieciństwo i jako mała dziewczynka trafiła pod opiekę babci, matki jej ojca.
Mama się źle prowadziła i interesowała się mną opieka — mówiła.
Z uwagi na trudną sytuację rodzinną, została rozdzielona z rodzeństwem. Jej siostra i brat trafili do domów dziecka, a następnie do rodzin adopcyjnych. Do telewizji zgłosiła się po to, by ich odnaleźć.
Chciałabym ich odnaleźć — wyznała.