w

Monika Kuszyńska przerwała milczenie i opowiedziała o tym, co ją spotkało w Varius Manx. „Muszę wreszcie przewalczyć w sobie lęk”

Monika Kuszyńska, Varius Manx
Monika Kuszyńska, Varius Manx

Kilka dni temu Marta Kuszyńska wyjawiła, że wraz z siostrą były m.in. molestowane przez muzyków z zespołu Varius Manx. Teraz Monika przerywa milczenie i opowiada o tym, z czym zmagała się przed laty.

Zespół Varius Manx został założony w 1989 roku przez Roberta Jansona oraz Michała i Pawła Marciniaków. Grupa przebojem wdarła się na rynek muzyczny i w krótkim czasie zdobyła grono wiernych fanów. Na przestrzeni lat w formacji wprowadzono kilka istotnych zmian, zwłaszcza w obsadzie. Krótko po tym, jak Anita Lipnicka zdecydowała się skupić na karierze solowej, jej miejsce zajęła Kasia Stankiewicz, która także nie zagrzała za długo miejsca. Zastąpiła ją Monika Kuszyńska, która grała z zespołem przez dekadę. W międzyczasie muzycy musieli stawić czoła ogromnej tragedii. W 2006 roku ulegli wypadkowi drogowemu, w wyniku którego wokalistka doznała urazu kręgosłupa, przez który porusza się na wózku.

Po tym wydarzeniu piosenkarka zrobiła sobie kilkuletnią przerwę, po której wróciła na rynek muzyczny już jako solistka. Wszystko wskazuje na to, że historia ta miała drugie dno. Kilka dni temu jej siostra wyznała, że obie były ofiarami przemocy i molestowania.

Jako nastolatka przez kilka lat towarzyszyłam mojej siostrze w trasach koncertowych zespołu Varius Manx.
Nie potrafię zapomnieć jak okrutnie męska część zespołu (mam na myśli stały skład) traktowała moją siostrę, jak jeszcze była jego częścią oraz po wypadku samochodowym spowodowanym przez lidera zespołu, w konsekwencji którego moja siostra jeździ na wózku inwalidzkim.
Zamiast wspierać młodziutką, pełną ideałów dziewczynę, byli toksycznymi oprawcami. Znęcanie psychiczne, molestowanie było na porządku dziennym. Byłam tego świadkiem, jak również ofiarą […]

Teraz Monika opowiedziała o tym, czego doświadczyła przed laty.

Monika Kuszyńska o tym, jak wyglądała jej współpraca z Varius Manx

Kuszyńska natchniona przez wpis siostry zdecydowała się opowiedzieć o tym, jak wyglądała jej współpraca z Varius Manx. W godzinnym materiale wideo udostępnionym na YouTube zdradziła, że po przeczytaniu wpisu Marty dostała ataku paniki, który odebrała jako sygnał, do skonfrontowania się z przeszłością. Od dłuższego czasu uczęszcza też na terapię, ponieważ cierpi na nerwicę lękową.

Ta sytuacja […] wreszcie postawiła mnie przed faktem, że muszę to z siebie wyrzucić, bo inaczej tego nie zamknę. Mam w sobie dużo lęku, mimo że tak wiele przeszłam i zrobiłam w swoim życiu, co dało mi ogromną siłę. Aż nie do wiary, jak bardzo ten okres współpracy z zespołem Varius Manx, potem ten wypadek, […] był dla mnie trudnym czasem i jak bardzo mnie naznaczył – wyznała.

Przyznała, że z wieloma traumami poradziła sobie sama, jednak nadal każdego dnia zmaga się z niewytłumaczalnym lękiem, który wywołują wspomnienia z przeszłości.

Z wieloma rzeczami sobie poradziłam, a z tym jakoś jeszcze do tej pory nie umiem. To jest też ważne, dlaczego to się teraz dzieje, po tylu latach. Więc u mnie to była terapia, ale też to, że zostałam matką i zaczęłam patrzeć przez pryzmat dzieci, młodych kobiet, na zagrożenia, które są wokół nich, a są bagatelizowane. Mam w sobie marzenie od dawna, żeby się przestać bać, po prostu. I wiem, że dopóki nie powiem tego głośno, to nie przestanę się bać – powiedziała.

Marta zdecydowała się wyjaśnić, które zachowania muzyków były w jej ocenie niewłaściwe.

To nie jest tak, że idziesz ulicą i jakiś obcy facet zaczepia cię na ulicy. Nie, ty idziesz do swoich młodzieńczych idoli. Masz 16 lat, trzęsiesz się z ekscytacji, […] nagle podchodzę i jeden z chłopaków z zespołu – wiedząc, że jestem twoją siostrą i widząc, że jestem niepełnoletnią, młodziutką dziewczyną – mówi do mnie niezwykle wulgarny, opresyjny tekst sugerujący jakieś doświadczenie seksualne, którego na tym etapie nawet nie rozumiem, bo nie znam takich słów, ale czuję, że to jest agresja – wyznała.

Kuszyńska dodała, że muzycy zawsze reagowali śmiechem na takie sytuacje.

I co się dzieje na to? Chłopaki z zespołu siedzą i się śmieją mi prosto w twarz, przyklaskując mu w ten sposób. Kolejne doświadczenia przekraczały granice mojej cielesności.

Monika wyjaśniła, że członkowie formacji posługiwali się wulgarnym językiem, a przez zachowanie lidera grupy, Roberta Jansona, była kłębkiem nerwów.

Na początku było bardzo milutko. Potem zrozumiałam, że tam panuje taka zasada i są dwa warianty: albo jest cisza, foch, pasywna agresja, […] albo jest „na wesoło”. Największy wpływ na to miał lider zespołu, który dyktował wszelkie warunki, w jakim nastroju będziemy, co się będzie działo. Siadaliśmy do jednego busa i zawsze miałam ból brzucha na samą myśl, jaki dzisiaj będzie dzień: czy będzie w dobrym humorze, czy będzie miał focha, czy powie mi »dzień dobry« (bo zazwyczaj tego nie robił, chyba że miał dobry dzień) czy coś mi odburknie po chamsku, czy w ogóle nic się nie odezwie…” – wyjawiła.

Siostry zauważyły, że panowie często żartowali między sobą w niewybredny sposób. Z tego też powodu zarzuciły im znęcanie i molestowanie.

To była druga tendencja, „wesołkowanie” w ich stylu, czyli dowcipy na granicy lub przekraczające granicę, opresyjne, seksistowskie. Ale z dwojga złego, jak masz dwie opcje, to wybierasz „mniejsze zło”. Próbowałam się do tego dopasować. Ludzie z zewnątrz i z branży też mi mówili, że »to jest taka branża«, że »trzeba mieć grubą skórę«, że »oni tacy są, bo to są faceci«, że »to normalne i naturalne«, że »to przecież nikomu krzywdy nie robi«. Dzisiaj wiemy, że to nie jest normalne i dzisiaj dajemy sobie prawo, żeby to powiedzieć, bo te rzeczy zostały już zapisane prawnie, co jest dzisiaj znęcaniem i molestowaniem. To mocne słowa, które ludziom kojarzą się bardzo jednoznacznie

Kuszyńska dała jasno do zrozumienia, że przez Jansona nabawiła się wielu traum, które do dzisiaj odciskają na niej swoje piętno.

To, co wyniosłam z tej współpracy i co mnie bardzo straumatyzowało, to to, że moje możliwości wokalne, głos, wszystko, co dawałam z siebie, było wiecznie podważane. Miałam wrażenie, że cokolwiek nie zaśpiewałam, to była tabliczka »3 mniej«,, »2 plus«, z taką pogardą. Miał dużo pogardy w sobie i poczucia wyższości. Na myśl o wejściu do studia […] zaczęłam się bać otwierać usta.

Piosenkarka wyznała również, że w tym czasie dochodziły do niej pogłoski, że grupa planuje zmienić wokalistkę. Od tamtego momentu bardzo przejmowała się tym, że jest niewystarczająco dobra.

Bardzo się bałam kobiet wtedy. Jak się pojawiała na horyzoncie jakaś wokalistka, a jeszcze do tego atrakcyjna, to miałam fobię, że ona pewnie chce już tutaj. To tak, jak jesteś z facetem w toksycznym związku, że każda kobieta stanowi zagrożenie. Tu było tak samo, cały czas czułam czyjś oddech na ramieniu. Straszne uczucie. Moje poczucie własnej wartości było u mnie zerowe – powiedziała.

Największym zaskoczeniem dla słuchaczy z pewnością będzie jej wyznanie o wypadku. Monika powiedziała, że odebrała go, jako wybawienie z trudnej dla niej sytuacji.

To jest w ogóle niebywale, że ja ten wypadek odczytałam jako wybawienie z tej sytuacji. Zobacz, jaki to jest absurd… Ile to mnie kosztowało cierpienia, ten wypadek to była totalna trauma. […] A mimo to wytłumaczyłam sobie i chciałam widzieć to zdarzenie jako coś, co uratowało mi życie. […] Wreszcie mogłam się odciąć

Poniżej możecie wysłuchać całego materiału nagranego przez siostry Kuszyńskie:

Varius Manx reaguje na oskarżenia Marty Kuszyńskiej

Krótko po tym, jak Marta Kuszyńska udostępniła wpis, w którym oskarżała członków Varius Manx o znęcanie i molestowanie, muzycy wydali oficjalne oświadczenie. Wyjaśnili w nim, że mieli z nią sporadyczny kontakt.

Pani Marta Kuszyńska, wbrew temu co twierdzi, nigdy nie towarzyszyła swojej siostrze Monice w trasach koncertowych zespołu Varius Manx. Spotkaliśmy ją przez cały ponad pięcioletni okres współpracy z Moniką zaledwie kilka razy. Były to spotkania więcej niż sporadyczne, tyle możemy o nich powiedzieć. Nie wiemy zatem na jakiej podstawie p. Marta opiera swoją wiedzę i twierdzenia o tym co było w życiu Zespołu na porządku dziennym. Twierdzi, po prawie 16 latach, że było to znęcanie psychiczne i molestowanie, a ona sama była i świadkiem i ofiarą. W jaki sposób, skoro jej po prostu z nami nie było? […]

Przedstawiciele zespołu przyznali, że nie wiedzą, co Marta rozumie przez pojęcie molestowania, ponieważ nie dookreśliła go, a co za tym idzie, dała czytelnikom wolną rękę w interpretacji. W związku z powyższym muzycy zdecydowali się podjąć odpowiednie kroki prawne.

Nie wiemy, co miała na myśli p. Marta Kuszyńska pisząc o molestowaniu, które rzekomo było w naszym Zespole na porządku dziennym. Jesteśmy przekonani, że słowo molestowanie zostało użyte z premedytacją. Po to, aby każdy domyślał się tego co mu się z tym słowem kojarzy. Być może molestowanie seksualne? Pani Marty to już nie obchodzi. Ona mówiła tylko o molestowaniu.

Nikt nie może nikogo bezpodstawnie oskarżać o tak odrażające czyny jak p. Marta oskarżyła nas. Nie leży to w naszej naturze, ale będziemy musieli podjęć stosowne kroki prawne. Ku przestrodze tych, którzy uważają, że mogą być toksycznymi oskarżycielami.

Spodziewaliście się, że po tylu latach między Varius Manx a Moniką Kuszyńską dojdzie do tak poważnej kłótni?

Google News
Obserwuj w News i bądź zawsze na bieżąco!

Napisane przez Oliwia

Marta Manowska, Robert Bodzianny

Marta Manowska wreszcie zabrała głos ws. relacji z Robertem Bodziannym. Tak wylewna jeszcze nie była

Joanna Przetakiewicz

Joanna Przetakiewicz zmieniła fryzurę. Odważne cięcie dodało jej charakteru: „Jak Aniołek Charliego”