60-letnia Mariola B. czerpała z życia garściami. Tamtego pamiętnego dnia urządziła na swojej posesji ognisko dla przyjaciół. Nikt nie podejrzewał, że to ostatnia posiadówka z uroczą blondynką.
Uśmiech niemal nie schodził z jej ust, choć miała ogromny bagaż doświadczeń. Przed laty jej małżeństwo dobiegło końca, a syna straciła w wypadku komunikacyjnym. W trudnych chwilach zawsze mogła liczyć na przyjaciół, z którymi chętnie się spotykała. Często organizowała imprezy, podczas których było gwarno i wesoło. Nikt więc nie podejrzewał, że pewnego lipcowego wieczora po jednej z posiadówek dojdzie do tragedii.
Mariola B. z Siedlec spłonęła żywcem
Jak podaje Super Express, w lipcu Mariola zorganizowała ognisko, na które zaprosiła bliskich. Impreza rozkręcała się na dobre, co zaczynało irytować sąsiadów. Dodatkowo zaniepokoił ich spory ogień żarzący się na jej podwórku, który w ich ocenie stanowił zagrożenie dla sąsiednich budynków. Ostatecznie zdecydowali się powiadomić Straż Miejską, która w krótkim czasie przybyła pod wskazany adres.
Strażnicy podczas interwencji nakazali zagaszenie ognia i ograniczenie głośnych rozmów. Później nie wiem, co się działo u sąsiadki. Zrobiło się ciszej i nie interesowałem się już tą imprezą — powiedział tabloidowi jeden z sąsiadów.
Gdy zaczynało zmierzchać, goście zaczęli rozchodzić się do domów. Podwórko opustoszało, a Mariola postanowiła zagasić ognisko. Niestety, podczas wykonywania czynności zasłabła i upadła w palenisko. Palącą się kobietę dostrzegł sąsiad, który ruszył jej na ratunek.
Gdy zabierało ją pogotowie do szpitala w Łęcznej jeszcze żyła, jednak poparzenia, których doznała, zagrażały jej życiu. Lekarze przez 6 dni walczyli o nią, jednak mimo to 60-latka zmarła.
Sąsiedzi nie dowierzają w to, co się wydarzyło. Jeden z nich powiedział Super Expressowi, że wszyscy bardzo ją lubili.
Co za tragedia. Bardzo nam będzie jej brakowało. Tu na ulicy wszyscy ja bardzo lubiliśmy — czytamy na łamach tabloidu.