Magda Gessler od lat jest twarzą Kuchennych rewolucji, w których odmienia oblicze polskiej gastronomii. Wielu widzów od początku podejrzewa, że w rzeczywistości cały program jest jedną wielką ustawką, ale czy tak jest naprawdę? W końcu odsłoniła kulisy powstawania odcinków.
Magda Gessler to znana i ceniona restauratorka, ale też osobowość telewizyjna. Od marca 2010 roku prowadzi program Kuchenne rewolucje, który cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród widzów. W każdym odcinku odwiedza lokale borykające się z poważnymi problemami finansowymi. W zdecydowanej większości z nich głównym tego powodem jest słaba jakość potraw, choć często jest to także brak konkretnego pomysłu na prowadzenie działalności. Celebrytka dzięki ogromnemu doświadczeniu wie, jak tchnąć w nie drugie życie i dzięki jej ingerencji wielu restauratorów ma szansę wyjść na prostą.
Od lat toczy się zacięta dyskusja na temat kulis powstawania Kuchennych rewolucji. Najczęściej pod adresem produkcji pada zarzut, że odcinki są ustawione, ale czy tak jest naprawdę? Gessler postanowiła uchylić rąbka tajemnicy w najnowszym wywiadzie.
Magda Gessler odsłania kulisy powstawania Kuchennych rewolucji
Magda nie raz opowiadała swoim fanom o tym, jak wygląda jej program od kulis, lecz zawsze udziela zdawkowych informacji. Niegdyś wspominała, że to TVN opłaca remonty restauracji, a ona jest odpowiedzialna za całą koncepcję gastronomiczną. Sądzono, że planuje wszystko z wyprzedzeniem, tymczasem okazuje się, że tak nie jest. W ostatniej rozmowie z Marcinem Mellerem w Mellinie Eski Rock, wyznała, jak naprawdę wygląda jej praca w Kuchennych rewolucjach.
Ja jestem prawdziwa w tym wszystkim, nie ma gry. Wszyscy myślą, że to jest ustawione. Nie
ma większej nieprawdy! My dostajemy adres, gdzie robimy „Kuchenne Rewolucje” 15 minut
przed wyjazdem na plan. I dojeżdżamy do miejsca, które może być chińskim miejscem,
gruzińskim miejscem, wietnamskim miejscem, jak było to w Białymstoku – nikt nic nie wie. Ja
w umowie zastrzegłam, że nigdy nie chcę wiedzieć, dokąd jadę. Żeby nikt mnie nie posądzał,
że jest jakaś ustawka, że za coś bierzemy pieniądze — tłumaczyła.
Opowiedziała również o tym, jak wygląda pierwszy dzień pracy na planie. Okazuje się, że wszystko dzieje się bardzo szybko.
Nie proszę wtedy właścicieli, bo wystarczy powąchać, spróbować, zobaczyć ludzi, kto do mnie
podchodzi, co jem. Po maksymalnie dwóch godzinach wchodzę z powrotem do kampera, gdzie
wszyscy czekają na moje rozporządzenia, co mamy dalej robić: jaki ma być kolor ścian, jaką
nazwę ma mieć restauracja, co będziemy jeść, menu. Jaki jest problem, co czuję, co będziemy
robić następnego dnia, jaki jest plan na integrację. Powiem szczerze, że to dużo. Ale jeśli ktoś
tego nie zobaczy, to trudno uwierzyć, bo trochę to pachnie jasnowidztwem — przyznała.
Myślicie, że w tak krótkim czasie można stworzyć naprawdę dobry plan działania?
Bądź na bieżąco z nowinkami ze świata show-biznesu i zaobserwuj nasze profile w mediach społecznościowych. Pantofelek.pl jest na Facebooku, Instagramie, Threads, TikToku, Twitterze i YouTube. Jeżeli nie chcesz niczego przegapić, koniecznie zostaw obserwację w Google News.