Lech Wałęsa był pierwszym gościem Doroty Wellman w programie Rozmowy Dzień Dobry TVN. Były prezydent szczerze wyznał, czego najbardziej żałuje i jak układa mu się z żoną. Ich relacja nie należy do wzorcowych.
W sobotę 10 grudnia na antenie TVN debiutował nowy cykl: Rozmowy Dzień Dobry TVN, który prowadzi Dorota Wellman. Zaledwie kilka dni temu media obiegła wieść, że stacja podjęła decyzję co do dalszych losów dziennikarki i umożliwiła jej prowadzenie własnego programu.
W pierwszym wydaniu miała okazję porozmawiać z Lechem Wałęsą. Były prezydent RP opowiedział przed kamerami, jak wyglądają jego relacje z żoną i dziećmi. Wspomniał też, jak wpłynęła na nie polityka. Czego żałuje najbardziej?
Lech Wałęsa o relacjach z żoną
Wałęsa zapisał się grubymi literami na kartach historii Polski. W 1990 roku z powodzeniem wygrał wybory prezydenckie i tym został pierwszym w historii prezydentem RP wybranym w wyborach powszechnych. Jego kadencja dobiegła końca w 1995 roku. Przy okazji rozmowy z Wellman stwierdził, że wiele poświęcił dla kraju, ale prywatnie zapłacił za to bardzo wysoką cenę.
Byłem całkowicie oddany sprawom i nie warto było, bo straciłem normalne życie, straciłem rodzinę, nie było mnie, kiedy dorastały, nie było mnie, kiedy były problemy, bo ja się zająłem szczęściem świata — wyznał.
Lech od 1969 roku pozostaje w związku małżeńskim z Danutą, z którą czekał się ośmiorga dzieci: Bogdana (ur. 1970), Sławomira (ur. 1972), Przemysława (1974-2017), Jarosława (ur. 1976), Magdaleny (ur. 1979), Anny (ur. 1980), Marii Wiktorii (ur. 1982) i Brygidy (ur. 1985). Gdy przychodziły na świat, on skupiał się na polityce. Z perspektywy czasu przyznał, że mają najprawdopodobniej pretensje, jednak nigdy żadne z nich nie powiedziało tego głośno.
Kontakty z dziećmi — ja tego nie mam, to mi uciekło. Ja jestem inaczej ułożony, chyba nienormalny. Ja zawsze byłem samotny, sam rozwiązywałem problemy, sam grałem w szachy i warcaby, sam z sobą i z komputerem. Przez całe życie musiałem być taki i przez to możliwe zdziczałem. Nie żałuję, życie przeszło, patrzę do przodu — nie mam tych odruchów, o których pani mówi
Dorota zapytała byłego prezydenta RP o to, czy w okresie swojej największej aktywności zawodowej, poradziłby sobie bez żony. Odpowiedział bez zastanowienia:
Bez Danuty ciężko by było. My pasowaliśmy do siebie. Szczególnie pasowaliśmy w tym trudnym czasie gdy mieliśmy masę problemów rodzinnych i innych, to pasowaliśmy.
Zaraz po tym dodał, że teraz nie najlepiej im się układa.
Kiedy nam zeszły te problemy to teraz sami wymyślamy problemy, kłócimy się, bo nie ma tamtych problemów — przyznał.
Dodał, że to Danusia najczęściej inicjuje kłótnie, przez co odnosi wrażenie, że wszystko robi źle.
Ja nie lubię się kłócić, ale żona ze mną tak. Bez przerwy ma pretensje o różne rzeczy. A to nie postawiłem tak, a to rozlałem, a to nie umyłem talerza. W tamtym czasie była idealna, dziś trochę gorzej — przyznał.
Spodziewaliście się takiego wyznania?