W środę wieczorem, 29 stycznia 2025 roku, w pobliżu lotniska im. Ronalda Reagana w Waszyngtonie doszło do tragicznej katastrofy lotniczej. Samolot pasażerski Bombardier CRJ-700 linii American Airlines, obsługiwany przez PSA Airlines, lecący z Wichita w stanie Kansas, zderzył się w powietrzu z wojskowym śmigłowcem UH-60 Black Hawk tuż przed pasem startowym. Obie maszyny spadły do rzeki Potomak, powodując śmierć wszystkich 67 osób na pokładzie obu statków powietrznych.
Na pokładzie samolotu znajdowało się 64 pasażerów, w tym liczna grupa zawodników i trenerów amerykańskiej federacji łyżwiarstwa figurowego. Wśród nich byli rosyjscy mistrzowie świata z 1994 roku, Jewgienija Szyszkowa i Wadim Naumow, a także ich syn Maksim. Według doniesień, w samolocie mogła być również Inna Woliańska, była zawodniczka ZSRR i trenerka klubu łyżwiarskiego w Waszyngtonie.
Katastrofa lotnicza w Waszyngtonie. Wśród ofiar Polka i jej córka
Akcja ratunkowa była utrudniona przez niską temperaturę wody w Potomaku oraz trudne warunki pogodowe. Do tej pory z rzeki wydobyto ciała ponad 30 ofiar. Nurkowie odnaleźli również jedną z czarnych skrzynek samolotu, co może pomóc w wyjaśnieniu przyczyn wypadku.
Z najnowszych informacji wynika, że wśród ofiar znalazła się 42-letnia Justyna Magdalena Beyer, która posiadała polskie i amerykańskie obywatelstwo. Jako nastolatka wyjechała z rodzicami do USA i już tam została. W 2001 roku związała się z Andy Beyerem, z którym doczekała się dwojga dzieci: syna, który został hokeistą w wieku 6 lat oraz 12-letniej córki Brielle, która również zginęła w katastrofie lotniczej. Dziewczynka pasjonowała się łyżwiarstwem i odnosiła w tej dziedzinie sukcesy. Matka podzielała jej zainteresowanie i bardzo wspierała w dążeniu do spełnienia marzeń.
Jesteśmy po prostu w szoku. Brielle i łyżwiarstwo były właściwie jej życiem — powiedziała siostra Justyny, Mariola Witkowska w rozmowie z NBC. Wyjaśniła także, że dziewczynka jeździła na łyżwach przez całe swoje życie, a pasję zaszczepiła w niej właśnie matka.
Na krótką rozmowę z dziennikarzami zdecydował się również pogrążony w żałobie mąż Polki. W wywiadzie dla nbcconnecticut.com powiedział:
Moja żona robiła to wszystko dla dzieci. Chciała, żeby wszystko było dla nich niezapomniane i wyjątkowe. I tak było.
Mężczyzna miał odebrać żonę oraz córkę z lotniska i to właśnie tam usłyszał o śmierci osób. Zaraz po tym dowiedział się o katastrofie. Dramatyczne wieści potwierdziła wspomniana wcześniej siostra kobiety.
Jesteśmy załamani. Jesteśmy po prostu w szoku — wyjaśniła nbcnews.com.
Jest to pierwsza tak poważna katastrofa lotnicza w Stanach Zjednoczonych od 16 lat. Obecnie trwa śledztwo mające na celu ustalenie przyczyn zderzenia obu maszyn.

