Ostatnio paparazzi przyłapali Katarzynę Cichopek i Marcina Hakiela pod szkołą. Byli małżonkowie zaczęli się kłócić, po czym polały się łzy. Co się stało?
Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel przez kilkanaście lat tworzyli zgodne i udane małżeństwo, a dla wielu fanów byli niedoścignionym wzorem do naśladowania. Niestety w marcu ubiegłego roku mogliśmy przekonać się o tym, że nic nie trwa wiecznie. Ulubiona para tysięcy Polaków ogłosiła rozstanie, a już po kilku miesiącach byli oficjalnie rozwiedzeni. Obecnie oboje układają sobie życie u boku nowych partnerów i sprawiają wrażenie bardzo szczęśliwych.
Zanim w sądzie zapadł wyrok, poczynili pewne ustalenia co do opieki na dziećmi — Adamem i Heleną. Do niedawna mogło się wydawać, że są w tej kwestii zgodni i dla dobra dzieci się dogadują. Nowe światło na tę sprawę rzuciły ostatnie zdjęcia paparazzi.
Cichopek i Hakiel pokłócili się pod szkołą. Polały się łzy
Fotoreporterzy niedawno przyłapali Katarzynę Cichopek i Marcina Hakiela pod szkołą ich pociech. Jak przekazał Super Express, wybrali się na wywiadówkę do szkoły położonej na warszawskich Kabatach. Choć do budynku weszli osobno, to po zakończonym zebraniu wyszli z niej razem. To właśnie wtedy miało dojść między nimi do kłótni i jak spekuluje tabloid, nie poszło im o oceny dzieci. Z relacji naocznego świadka wynika, że aktorka wyjęła telefon i pokazała w nim coś tancerzowi. Po chwili patrzenia w ekran, oboje zalali się łzami.
Dziennikarze od razu poprosili ich o komentarz w tej sprawie, jednak Katarzyna milczy jak zaklęta. Nieco bardziej wylewny był Hakiel, który lakonicznie napomknął o problemach z wychowywaniem dzieci na dwa domy.
Wychowanie dzieci na dwa domy wymaga zrozumienia i współpracy. Czasem trzeba pójść na kompromis dla dobra dzieci.
Z kolei osoba z ich otoczenia powiedziała Plotkowi, że często poruszają trudne tematy, ale nigdy nie robią tego przy dzieciach.
Kasia i Marcin często rozmawiają w taki sposób po zebraniu i zawsze starają się przeprowadzić rozmowę do końca i do bólu, nawet jeśli chodzi o trudne tematy. Nie roztrząsają spraw wychowawczych przy dzieciach, ale zawsze dochodzą do konstruktywnych wniosków i działają dla dobra dzieci. W klasie uchodzą za parę rodziców, która mimo rozwodu, stara się dogadywać. Nie zostawiają niewyjaśnionych tematów – czytamy na łamach portalu.
Myślicie, że wspólnymi siłami uda im się pokonać ten trudny czas?