Jarosław Jakimowicz należy do grona najbardziej kontrowersyjnych celebrytów. Ostatnio pożegnał się z posadą prezentera, ale jego konflikt z byłymi szefami dopiero się rozpoczął. Z obu stron padły mocne słowa.
Jarosław Jakimowicz od dawna miał problemy z powodu swoich publicznych komentarzy i zachowania w mediach. Jednak przez długi czas pozostawał jednym z prowadzących popularne programy. Niedawno jednak jego szczęście się skończyło i stracił posadę W kontrze, a także innych projektach. Na szklanym ekranie już go nie zobaczymy.
Teraz okazuje się, że powody jego zwolnienia miały się kumulować od pewnego czasu i być poważniejsze, niż mogłoby się wydawać. Nie od dziś wiadomo bowiem, że prezenter pozostaje w konflikcie z wieloma kolegami i koleżankami z branży. Nie boi się on ich krytykować i atakować w mediach tak, jak ostatnio miało to miejsce w przypadku Janna. Teraz postanowił odpowiedzieć na zarzuty pod swoim adresem.
Jarosław Jakimowicz odpowiada na oskarżenia
Prezenter niedawno stracił pracę. Początkowo miał on tylko zostać zawieszony w obliczu napływających od wielu osób skarg na jego zachowanie. Jednak szefostwo postanowiło ostatecznie go skreślić z listy płac. To spowodowało, że pomiędzy Jakimowiczem, byłym i obecnym szefem Tajnej Agencji Informacyjnej.
Niestety to prawda. Kolejne panie nie wytrzymywały współpracy z Jarosławem Jakimowiczem. Na zachowania, o których się dowiedzieliśmy, zwyczajnie nie może być miejsca w telewizji. Można być ekspresywnym na wizji, telewizja lubi wyraziste postaci, ale nie można w pracy niszczyć innych, obrażać i poniżać. Chodzi o szacunek dla drugiego człowieka i nie zamierzamy godzić się na inne postawy — wyznał szef TVP Samuel Pereira dla Faktu.
Na jaw zaczęły wychodzić informację, jak Jakimowicz miał traktować współpracowników i gości, a także utrudniać pracę całego zespołu. Niestosowne zachowanie byłego aktora miało dotyczyć przede wszystkim kobiet, a wśród nich były współprowadzące program.
Przerywa rozmówcy wypowiedzi w połowie zdania, przekrzykuje, próbuje wytrącić z narracji, gestykuluje i robi dziwne miny. Nie respektuje żadnych zasad dialogu czy nawet polemiki. Zachowuje się tak, jakby prowadził ten program sam, a nie z partnerką. Kiedy po programie zwracam mu na to uwagę, twierdzi, że ma na to pozwolenie od kierownictwa — to tylko część skarg na byłego prezentera, o których informował Pudelek.
Jakimowicz wielokrotnie miał atakować i obrażać na chwilę przed rozpoczęciem programu współpracowników, a także wydawcę. Jego komentarze często były seksistowskie, skrajne i ubliżające innym. Sam były gospodarz W kontrze postanowił także skomentować doniesienia.
Te zarzuty są żenujące. Nikomu nie robiłem krzywdy. Nie tak mnie w domu wychowano […] W TVP jest procedura antymobbingowa tak jak w każdej korporacji, a przez cztery lata mojej pracy nikt nie zgłaszał uwag, nie odbyła się ze mną na ten temat żadna rozmowa […] Zarzuty Pereiry i Adamczyka są podłe i obrzydliwe. Piekło ich pochłonie za to, co teraz robią, za to, w jaki sposób próbują uargumentować to zwolnienie. Nie mogąc wpłynąć w 100 proc. na mnie, manipulują ludźmi, żeby o mnie źle myśleli — bronił swojej osoby w rozmowie z Faktem.
Według źródła Pudelka jednak Jakimowicz miał zachowywać się nagannie, przez co otrzymywał reprymendy. W dodatku uczestniczył na rozmowie dyscyplinującej, która trwała ponad godzinę. Nie przyniosła ona jednak efektów, co zmusiło szefostwo prezentera do podjęcia surowszych kroków.
Myślicie, że konflikt będzie się długo ciągnął?
